Cała drużyna siódma
spotkała się rano ze swoim nowym sensei na jednym z pól
treningowych. Pierwsze zadanie jakie mieli do wykonania, i jedyne
dzisiaj, to odebranie Kakashiemu dwóch dzwoneczków zawieszonych
przy jego spodniach. Jedyny problem jaki był, to to, że ich była
trójka a dzwoneczki były dwa. Chcąc nie chcąc ktoś musiał
obejść się bez niego. Sakurze i Sasuke udało się zdobyć
dzwoneczki jednak jak zawsze narwany Naruto musiał obejść się
smakiem gdyż nagrodą za zdobycie go był obiad. Kakashi poszedł
gdzieś w las zostawiając uczniów samych, jednak uprzedzając, że
za nakarmienie blondyna spotka ich surowa kara. Oni jednak nie
przestraszyli się i Sakura za zgodą szatyna zaczęła karmić
pałeczkami przywiązanego do pala za karę niebieskookiego. Wtedy
pojawił się rozgniewany srebrnowłosy. Cała trójka nie wiedziała
co zrobi, co oni powinni teraz zrobić. Jednak oni powiedzieli
zgodnie, że są drużyną, i że nie mogli patrzeć na głodnego
chłopaka gdy oni jedzą, na co sensei rozchmurzył się i powiedział
że zdali jego pierwszy egzamin. Egzamin, którego jeszcze nikomu nie
udało się zdać, bo to nie miało na celu zdobycia dzwonka tylko
zobaczenie co zrobią w takiej sytuacji. I tym samym stali się
pierwszą drużyną Kakashiego. Drużyną numer siedem.
Głęboko w sobie dumny
sensei wraca do domu. Był zadowolony że po tak długim czasie w
końcu dostał do trenowania drużynę wartą trenowania.
- Kakashi! - zawołał melodyjny męski głos, którego on jeszcze nie słyszał, odwrócił się i spojrzał się na osobę która go woła. Stał za nim facet wyglądający na trochę młodszego od niego, był niewiele niższy oraz posiadał przepiękne czekoladowe tęczówki, w których srebrnowłosy mógłby się zatracić. - Przepraszam że pytam, ale ty jestem nowym nauczycielem Naruto? - zapytał uśmiechając się przy tym do niego.
- Tak. – odpowiedział krótko nawet nie pytając skąd zna jego imię, to było oczywiste. - A tak właściwie kim jesteś i po co Ci wiedzieć kto trenuje Naruto?
- A tak kompletnie zapomniałem. – roześmiał się pokazując przy tym przepiękny uśmiech, który zachwycił Kakashiego. - Jestem Iruka, były nauczyciel twojej drużyny.
- Ah tak, więc pewnie chciałeś zapytać jak sobie radzą? - zapytał choć nic go to nie obchodziło tylko po to żeby móc porozmawiać z brunetem choć ciut dłużej.
- Właśnie tak! – znowu się roześmiał i podrapał się po głowie nie kryjąc zakłopotania. - Słyszałem poza tym, że jeszcze żadnej drużynie nie udało się zdać twojego egzaminu wstępnego i...
- Martwisz się, że sobie nie poradzą?
- Właśnie tak. – powiedział rumieniąc się przy tym.
- Więc cieszę się, że mogę Cię uspokoić; mianowicie zdali mój egzamin.
- Nie możliwe! Udało im się zdać twój egzamin jako pierwszym?
- Właśnie tak. – odpowiedział Kakashi uśmiechając się przez swoją maskę na twarzy. Zobaczył, że Iruka już chciał podziękować za informacje i iść sobie. „Nie mogę mu pozwolić tak po prostu mu odejść” pomyślał srebrnowłosy. - Może chcesz ze mną pójść na obiad? Pogadalibyśmy o mojej nowej drużynie? Może powiedział byś mi coś o nich?
- Ok, chodźmy! – powiedział niewątpliwie zdziwiony propozycją.
Szli przez Konohę w
ciszy. Zamaskowany patrzył na piękne oczy towarzysza. Czekoladowe
oczy Iruki działały na niego w jakiś dziwny sposób, którego on
sam nie rozumiał.
W końcu brunet
postanowił zrobić ten pierwszy krok i złapał Kakashiego za rękę
ciągnąc w ślepy zaułek.
- No dobra, dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał zamaskowanego.
- Pewnie zaraz dostanę od Ciebie w pysk, ale teraz to co zrobię mówi o wiele lepiej od każdego za słów, których mógłbym teraz użyć. – powiedział i jednym szybkim ruchem ściągnął swoją maskę z ust. Przylgnął do niego. Przytulił go przyciągając go do siebie. Czekoladowooki ani chwili nie protestował wręcz przeciwnie odwzajemnił to prawie od razu.
Chłopaki weszli do
rezydencji klanu Uchiha.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem wyczerpany. – powiedział niebieskooki.
- Jak byś nie polował na dzwoneczki jak wariat to byś się tak nie zdyszał. – stwierdził szorstko.
- A już myślałem, że wynagrodzisz mi to wspólnym prysznicem. – powiedział rozmarzonym głosem.
- Phy... jeszcze czego, robisz głupoty a po tym mam Ci je jeszcze wynagradzać?
- To się nazywa kogoś kochać, wiesz?
- Wiem. – powiedział i cmoknął blondyna w czoło – Ale na prysznic ze mną nie licz.
- Ale przecież zdaliśmy test! Nie należy mi się jakaś nagroda za to?
- A mi nie? Tak i jakoś się o nią nie upominam.
- Oj zamknij się! - powiedział i objął szatyna w pasie i przylgnął do niego, całując go namiętnie i gorąco, kładąc jednocześnie na kanapie w salonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz