poniedziałek, 30 lipca 2012

rozdział 24


   „Ten brewka jest świetny w walce wręcz” stwierdził w głowie wróg „Wygląda na to że będę mieć trochę zabawy” dodał po czym zaatakował Lee.
  • Twój atak musi mieć dogodne warunki, prawda? Nie byłbym w stanie tego normalnie uniknąć. Widziałem twoje ruchy już wcześniej. Ale nadal jestem w niekorzystnej sytuacji. Jeden na trzech. - stwierdził Rock. - Jednak muszę ryzykować.
   „Będę likwidował ich pojedynczo, wykorzystując wszystko co mam. Muszę dla Sakury! Dla niej! Mam nadzieję że to doceni... co ja mówię już to docenia! Tylko czy będzie mi za to wdzięczna? Chyba tak. Wie co dla niej robię.”

  • Aaaa! Nie możemy znaleźć żadnych słabeuszy! - żali się Ino kompanom.
  • Aktualnie tylko drużyna Naruto może być słabsza od nas – powiedział Nara ze swoim zwyczajowym znudzeniem na twarzy.
  • Idioto! Czy ty wiesz o czym ty mówisz?! - oburzyła się blondynka.
  • Co?
  • Naruto to narwany idiota i rzeczywiście on jest tylko kulą u nogi ale Sasuke jest bardzo sprawny i zna dużo technik on jak najbardziej jest dobry. A Sakura jest bardzo mądra i ma wiedzę której brakuje nie jednemu! No i jest świetną obserwatorką... - dziewczyna spuściła wzrok.
  • Dobra, dobra przepraszam że cię zdenerwowałem – powiedział Shikamaru zapomniał aby nie przypominać dziewczynie o Sakurze.
   Na Ino ta rozłąka była wręcz nie do zniesienia. Chciałaby ją znaleźć w tym lesie, schować się z nią w jakimś ustronnym miejscu (których tu jest od groma) i nie wypuszczać ją przez bardzo długi czas.
Shikamaru doskonale o tym wiedział co Yamanaka czuje do różowowłosej, przecież jest nieprzeciętnie mądry i inteligenty pomimo tego iż tego nie widać. „Jejku, jaka kłopotliwa dziewczyna” pomyślał „Zabiłaby mnie jak bym źle powiedział o Haruno”
  • Sasuke leży na ziemi, a Sakura walczy – oznajmił Choudzi ze swojej gałęzi na której siedział i jadł.
  • O czym ty mówisz? - zapytała niebieskooka, po czym wskoczyła razem z Narą na gałąź.

  • Spóźnia się ten Lee. - powiedziała Tenten do Nejiego.
   Czekali już z dziesięć minut na spóźnionego.
   „Coś się stało, on zawsze jest na czas” pomyślała.
  • Może natrafił na przeciwnika – pomyślała na głos. - Czy... on...?
  • To nie jest nie możliwe – powiedział Hyuuga z lekkim uśmiechem na ustach.
   „Boziu jaki on śliczny jak się uśmiecha” pomyślała rumieniąc się na jego widok po czym się skarciła w myślach „Opanuj się! Może być największym ciachem na świecie a i tak dla mnie nie powinno mieć to najmniejszego znaczenia!”
  • Chodźmy go poszukać, może potrzebuje pomocy.
  • Ok. - powiedziała i ruszyli w poszukiwaniu brewki.

   „Mistrzu Gai. Zamierzam użyć tego ruchu bez żadnych ograniczeń. Tak tego zakazanego. Ponieważ nadszedł czas...” mówił w myślach do swojego nauczyciela, rozwiązując swoje bandaże które nosił na rękach. „ … by ochronić ważną osobę!”
Na Lee ruszył przeciwnik. Brewka nagle zniknął.
   „Co gdzie on jest? Zniknął?”
   Nagle pod nim znalazł się czarnooki który przechylił się do tyłu, odepchnął się od ziemi ręką i swoją lewą nogą kopnął przeciwnika z całej siły. Ninja z dźwięku odrzuciło do tyłu. Podniósł się od razu i wybił się w powietrze.
  • Jeszcze nie skończyłem – powiedział brewka pojawiając się za plecami przeciwnika.
   Bandaże z jego rąk zaczęły oplatać się wokół ciała wroga. Chłopak przyciągnął go do siebie i obydwaj lecieli w dół.
  • Nie jest dobrze, połamie się jeśli tak spadnie – powiedział kolega z drużyny dźwięku.
  • Spróbuj tego! Drugorzędny lotos! - powiedział Lee i zaraz po tym zaczął się kręcić w powietrzu razem z przeciwnikiem, lecąc w dół.
   Wylądowali na ziemi rozbijając się. Lee od razu odskoczył darując sobie nie przyjemne spotkanie trzeciego stopnia z Ziemią.
  • Wygląda na to ze zdążyłem z tym na czas – powiedział kompan wroga.
   Rock opadł na ziemię.
  • Nie może być! - powiedział zdziwiony, po takim upadku, nic mu się nie stało.
  • Ten ruch jest przerażający. Mimo że spadłem na miękkie, boli jak diabli. - stwierdził przeciwnik. Teraz moja kolej – powiedział odsłaniając rękaw.
   „Nie jest dobrze. Moje ciało jest za słabe by to powtórzyć.”
  • Lee-san! - krzyknęła dziewczyna.
    Przeciwnik zaatakował go swoją najlepszą bronią. Dźwiękiem.
  • Twoje ruchy są naprawdę szybkie. - nie chętnie mu to przyznał. - Ale nawet one nie są szybsze od dźwięku.
   Zamroczony Rock upadł na ziemię. Kręciło mu się w głowie od dźwięku wydobywającego się z rur na rękach wroga.
  • Pokażę ci że istnieją przeszkody których nie można pokonać samą ciężką pracą.
   Lee opadał z sił. Nie wiedział ile uda mu się wytrzymać i czy w ogóle da radę. Z jego ucha wylała się stróżka krwi. Dotknął swojego krwawiącego ucha. „Auu... moje lewe ucho...”
  • To jest taki mały trik w moim ataku – powiedział wskazując na rękę. - nawet uchylenie się mu nic nie pomoże.
   „Co on zrobił?” zapytała się sama siebie Sakura.
  • To dźwięk – oznajmił – uniknąłeś mojej pięści ale dźwięk zdołał cię zaatakować.
  • Dźwięk? - zdziwił się brewka.
  • Wiesz czym jest dźwięk? - zapytał retorycznie, i tak miał w planach wytłumaczyć o co w tym chodziło.
  • Wibracje – powiedziała zielonooka.
  • Właśnie. Twoja błona bębenkowa potrafi wychwytać wibracje z powietrza. Ludzka błona bębenkowa pęka powyżej 140 decybeli. Po tym przeciwnik traci poczucie równowagi. Nie będziesz się w stanie dobrze poruszać przez jakiś czas – zwrócił się do Lee.
  • Twoja świetna walka wręcz na nic się nie zdała – powiedział kompan wroga. - twoja technika była przez chwilę efektowna, ale ja już ci pokazałem co potrafię. Więc nie pójdzie ci tak ławo jak myślałeś. Potrafię kontrolować fale ultradźwiękowe i ciśnienie powietrza i jestem w stanie zniszczyć nawet kamień bez dotykania go. Potrafię wysłać powietrze pod ziemią i stworzyć poduszkę powietrzną. I to jest lepsze od twoich głupich ruchów.
   „Cholera” pomyślał Lee.
  • Ok. - powiedział przeciwnik – jesteś następna – zwrócił się do Sakury.
   Oczy rocka rozszerzyły się. Nie zdoła jej obronić a ona nie zdoła z nim walczyć co teraz?
Wróg rzucił się w stronę dziewczyny.
  • Nadchodzi! - stwierdziła przestraszona.
   Wyjęła kunai i przygotowała się na odbieranie ataku.
   Lee podniósł się, choć nikt się tego po nim nie spodziewał i przebiegł przed nią starając się ją chronić za wszelką cenę. Nawet za cenę życia.
   Chłopak chciał wykonać kopnięcie ale ból w uszach mu na to nie pozwolił.
  • Wygląda na to że mój atak okazał się być efektowny! - powiedział zadowolony z siebie. - Zaskoczyłeś mnie trochę... Ale nie widzę tego błyskawicznego zestawu ciosów!
   Znowu zaatakował dźwiękiem. Lee nie wytrzymał tego ataku i upadł na ziemię.
  • Teraz w końcu cię wykończę – zwrócił się do różowowłosej.
  • Nie pozwolę ci – i rzuciła w niego jakimiś ostrzami które od razu odbił od siebie.
  • Jejku.
  • Chodź uciekamy stąd tu jest nie bezpiecznie – powiedział Shikamaru chowający się w krzakach razem ze swoją drużyną.
   Obserwowali to co się tu działo, już jakiś czas.
Ino tępym wzrokiem patrzyła na brewkę, który był w sanie oddać swoje życie dla dziewczyny którą kochała. Tak jej się zdawało ze kochała. Na dobrą sprawę nie znała odpowiedniego terminu miłości. Ale to co czuł Lee do Sakury... to musi być to.      Blondynka tylko patrzy jak jej ukochana jest w niebezpieczeństwie i widzi że potrzebuje pomocy... jakiejkolwiek. Ale jest za dużym tchórzem na to. Zwyczajnie jej na to nie stać.
  • Wygląda na to że Sasuke i Naruto są poza tym – stwierdził Choudzi.
  • Ale nawet Lee został pobity i została już tylko Sakura. - dodał Nara. - Co zamierzasz zrobić Ino? - zapytał.
  • Co? - zapytała zdziwiona.
  • No chyba nie zostawisz jej samej w takiej sytuacji, nie? Dobrze się z tym czujesz? Z tego co wiem to coś was łączy. (…) co zamierzasz zrobić?
  • Wiem ze powinniśmy pomóc ale nie możemy nic zrobić. - powiedziała. - Nie możemy tam tak po prostu skoczyć.
   „Nawet jeśli się teraz włączę, to zostanę tylko pobita.” stwierdziła niebieskooka w głowie.
  • Też, też mogę walczyć! - powiedziała walecznie zielonooka. I rzuciła w wroga iglicami. Które zostały odepchnięte w jej kierunku przez ciśnienie powietrza, kontrolowane przez drugiego ninja wioski dźwięku.
   Dziewczyna która nie brała w tym do tej pory udziału złapała różówowłosą za jej włosy.
  • Twoje włosy błyszczą się bardziej niż moje. - stwierdziła dziewczyna o ciemnych, długich włosach i równie czarnych oczach. - jeśli masz czas na dbanie o włosy to powinnaś więcej trenować! - pouczyła ją. - Starasz się być seksowna? - zapytała szarpiąc ją za różowe kosmyki. - Zaku! Zabij tego całego Sasuke na oczach tej świni! - poprosiła kolegę.
  • To brzmi dobrze. - przyznał.
   A Ino tylko na to patrzyła i nie kiwnęła nawet palcem by pomóc dziewczynie którą rzekomo kocha.
  • Hej, teraz...
   „Nie pozwolę wam” powiedziała w myślach zaciskając dłoń jeszcze mocniej na sowim kunaiu.
  • Nie ruszaj się! - szarpnęła ją za włosy dziewczyna.
  • Sakura-san... - powiedział cichutko, ledwo słyszalnie Lee.
   „Nie mogę się ruszyć.” pomyślała.
   Z jej oczu poleciała łza. Za nią kolejna i następna.
   „Ja jestem... tylko źródłem kłopotów! Byłam zawsze chroniona... To jest irytujące... Myślałam że tym razem nie będę... Myślałam że tym razem moja kolej by chronić ważne dla mnie osoby...”
Ściskała tak mocno ziemię pod swoimi palcami tak że miała teraz w dłoni garstkę piasku.
  • Więc pozwól, że to zrobię. - powiedział wyraźnie z siebie zadowolony Haku.
   Podchodził coraz bliżej. Z każdym krokiem, był coraz bliżej. Był za blisko.
  • Hej Naruto i Sasuke mają poważne kłopoty – powiedział Nara patrząc na ninja dźwięku który podchodził coraz bliżej chłopaków.
   „Co powinnam zrobić?” zapytała sama siebie Ino.
   Sakura podniosła ściskany przez siebie kunai do góry.
  • To nic nie da – powiedziała sztywno niczym robot dziewczyna ściskająca jej włosy. - to na mnie nie zadziała – uprzedziła.
Różowowłosa odwróciła głowę w jej stronę. Miała minę wojowniczą, całkiem pewną siebie.
  • O czym ty mówisz? - zapytała zielonooka.
  • Co?! - czarnooka została zbita z pantałyku.
   Wszyscy patrzyli wielkimi oczami na Haruno. Wszyscy. Ledwo przytomny Lee, schowani Choudzi, Shikamaru i Ino, oraz cała trujka z dźwięku.
   Sakura podniosła swój kunai jeszcze wyżej i przyłozyła do swoich różowych włosów. Jednym płynnym ruchem pociągnęła ostrzem po nich.
   Ino zrobiła wielkie oczy. Nie wierzyła w to co widzi.
   W dłoni czarnookiej zostały różowe włosy dziewczyny. Dziewczyna odleciała do tyłu gdyż podtrzymywała się na jej włosach.
   „Zawsze upodabniałam się do dorosłego ninja. I zawsze mówiłam że kocham Sasuke-kun. I zawsze poprawiałam Naruto i uważałam się za lepszą od niego. Ale to ja zawsze kryłam się za ich plecami. Nadal... Zawsze walczyli by mnie bronić. Lee-san mówiłeś że mnie lubisz. I walczyłeś z narażeniem życia broniąc mnie. Myślę że czegoś mnie nauczyłeś. Tym razem... proszę to wy patrzcie na moje plecy!”
   Ino patrzyła na zmieniającą się mimikę twarzy Sakury.
  • Kin zabij ją! - rozkazał jej Haku wskazując na zielonooką.
   Sakura stała za nią robiąc kilka pieczęci.
   Dziewczyna ruszyła na nią. Trafiła ją... albo nie. Bo zaraz po ataku pojawił się obłok a w nim kłoda, a nie różowowłosa.
  • Technika podmiany?
   „Jest po prawej. Co ona sobie myśli? Chce ze mną walczyć za pomocą takich podstawowych technik?”
Zielonooka ruszyła na niego z schyrikenami w rękach.
  • Kin cofnij się! - rozkazał po czym zaczął robić pieczecie na ciśnienie powietrza aby odepchnąć schurikeny Sakury.
   „Czy ona zna tylko ta technikę?” zapytał sam siebie patrząc na pieczęci robione przez dziewczynę.
  • Powietrzna fala! - powiedział po wykonaniu wszystkich pieczęci.
   I ostrza trafiły w kłodę.
„Jakie oczywiste, jest na górze.” spojrzał w niebo „O Sakura, ale zdziw”
  • To nie zadziała więcej niż dwa razy góra trzy razy. - powiedział znudzonym głosem. - to wystarczy na ciebie – powiedział i wyjął dwa kunaie po czym w nią rzucił, myślał że znowu to podmiana ciał i zaczął się rozglądać – a teraz gdzie jest? - poczuł coś ciepłego na swoim policzku, dotknął go. Krew. Spojrzał w górę. - Co?!
   Dziewczyna z kunaiami w sobie atakowała Haku.
  „Nie użyła podmiany ciał tym razem.”
   Wbiła się kunaiem w jego rękę. Poi czym ugryzła ją.
   Wszyscy patrzyli na nią w szoku. To nie była tak sama Sakura która poznali. Nie ona jest już zupełnie inną dziewczyną.
  • Puść mnie do cholery – kazał jej waląc ja po głowie.
   „Sakura...” pomyślała Ino.
   Widziała to wszystko i ani drgnęła. Sakura okazała się być dużo silniejsza od niej. Okazała się naprawdę silna. Teraz widzi jak krwawi i... w końcu coś w niej drgnęło.
  • Sakura. - powiedziała cicho, ledwo słyszalnie. - Ja... Ja muszę...
   Haku odrzucił w końcu dziewczynę od siebie a tak bezsilnie upadła.
  • Skończę z tobą. - oznajmił.
  • Jest źle – powiedział Choudzi. - Hej Ino!
  • Muszę wszystkich ochronić – powiedziała zielonooka.
  • Ty suko! - wrzasnął na nią.
   Nagle Ino, Nara i Choudzi stanęli przed nią, osłaniając ją.
  • Co? - zdziwiła się Sakura która nie wiedziała o ich obecności.
  • Jacyś nowi dziwacy tutaj – powiedział Haku na ich widok.
  • Ino... - zaczęła cicho zielonooka
  • Sakura jak byłyśmy jeszcze rywalkami, kiedyś obiecałam ci że nigdy z tobą nie przegram, pamiętasz? - zapytała nawet się nie odwracając.


    ***
    Żelek - jeszcze raz dziękuje za wrócenie mi uwagi, zastosowałam się do nich (mam nadzieję że tym razem błędów nie ma) Chciałam też zmienić kropki na myślniki w dialogach ale stwierdziłam że ładniej wyglądają kropeczki (ten błąd będziesz mi musiała wybaczyć, zwłaszcza że nie chce mi się zmieniać we wszystkich notkach kropek na kreski xD) 

    Akarumi-chan - dziękuje ci za uznanie mam nadzieję że tym rozdziałem cię nie rozczarowałam tylko zachęciłam do dalszego czytania i śledzenia mojego bloga. 

    A pozostałych zachęcam do komentowania i oczywiście do czytania ciągu dalszego :)
    Dilla-chan

piątek, 27 lipca 2012

rozdział 23


   Po kolejnej walce Naruto i Sasuke mieli tak liczne obrażenia że stracili przytomność i biedna Sakura musiała się nimi opiekować całą dobę i chronić ich przed innymi drużynami gdyż nie mogli się sami obronić.
Sakura dzielnie to znosiła właśnie zmieniała okłady na czołach swych kompanów.
   „Nie śpij!” rozkazała sobie w myślach „Muszę ich chronić” rozejrzała się dookoła „czy to już świt?”. Nagle coś poruszyło się w krzakach. „Czy to...?” i nie wiele myśląc wyjęła kunaj, trzęsąc się ze strachu. Odwróciła się za siebie i zobaczyła... wiewiórkę. „Jezu nie strasz mnie tak!” wiewióreczka podbiegła do Sakury a ta rzuciła w nią kunajem gdyż chciała ona przebiec przez pułapkę zasadzoną przez nią.
  • Czyżby zauważyła eksplodującą notkę na wiewiórce? - zapytał jeden z geninów dźwięku.
  • Nie to nie to – odpowiedział mu towarzysz.
  • Co więc jak? Wytłumacz.
  • Prawdopodobnie dowiemy się jak podejdziemy bliżej. Więc niedługo pójdziemy – zarządził.


   Tenten patrzy wzrokiem przepełnionym żalem na Nejiego.
   „Jak on śmiał się zauroczyć, jak?” nie wierzyła nigdy w przekonania białookiego o jego orientacji seksualnej, ale teraz kiedy patrzy on na Uchihe ponętnym wzrokiem, nie może już się okłamywać i w to nie wierzyć. Dziewczyna była tak bezpowrotnie w nim zakochana że wolałaby żeby Hyuga zginął na jakiejś misji niż żeby „zmarnował się” u boku jakiegoś pedała, przez co wolała żeby był wiecznie nieszczęśliwy co poprawiało by jej trochę humor. Ale nie, brunet wydawał się szczęśliwy co jeszcze bardziej wkurzało dziewczynę. „Dlaczego okazał się być gejem?! DLACZEGO?! Przecież ja go tak kocham, oddałabym za niego swoje życie bez zastanowienia, obroniłabym go swoim ciałem przed atakiem przeciwnika jeśli byłoby to potrzebne a on nie spojrzy nawet na mnie. Ani na mnie ani na żadną inna dziewczynę... Dlaczego taki cudowny facet musi kochać innego? Co w nas według niego jest nie tak? W dziewczynach? Dlaczego ja nie jestem facetem... „ rozmyślała Tenten.
   „Nigdy nikogo nie kochałem, nawet się w nikim nie zauroczyłem. Ona jest tą pierwszą. Znam ją tak krótko... ale wiem że ją kocham. Za półdługie różowe włosy które lśnią na słońcu, za bystre zielone oczy które wydają się same w sobie inteligentne, za jej delikatny uśmiech i usta w kolorze wiśni, a nawet za to jej czoło które bym całował codziennie na dzień dobry i dobranoc... może to nic poważnego?... to... z tą... dziewczyną? Na pewno! Przecież to nie możliwe żeby taka dziewczyna była... lesbijką. Może po prostu jest bi? Przecież może być bi! Prawda? Prawda...?” myślał Lee.
   Ta drużyna była silna i już miała obydwa zwoje, teraz tylko spokojnie kierowali się do wierzy.
  • Rozdzielamy się – zarządził Neji – jak będziemy chodzili ciągle tak w grupie to się skapną że mamy już zwoje. Spotykamy się tu za 30 minut. - powiedział po czym ruszył na drzewo.
   Każdy ruszył swoją drogą.
   Lee rozglądał się po lesie gdy nagle zauważył... palącą się wiewiórkę! Chłopak od razu zdjął z wiewiórki palącą się notkę, po czym ją zgasił.
  • To jest wybuchowa notka z opóźnionym czasem wybuchu – stwierdził – kto mógł zrobić coś tak strasznego?
   W tym samym czasie...
   Neji rozejrzał się i powiedział patrząc na krzaki.
  • Przestańcie się chować i wyjdźcie – rozkazał chowającym się.
   To byli Ino, Nara i Choudzi całkiem nie źle chowający się w krzakach, ale nie wystarczająco dobrze przy wszystkowidzących oczach Najiego.
  • Ukryliśmy się tak szybko jak tylko mogliśmy! - powiedziała Ino.
  • Jejku ten kłopotliwy koleś nas złapał! - spanikował Shikamaru.
  • Plan numer jeden – ukryj się i unikaj kłopotów zawiódł – powiedziała – na taki przypadek mamy przygotowany plan numer dwa.
  • Serio? - zdziwił się Choudzi.
  • Co? masz z tym jakiś problem? - zapytała – to na pewno zadziała!
  • Nie wiem... - powiedział Nara.
   Wyskoczyli jak oparzeni z tych krzaków.
  • O Boże! Jakie to szczęście! Że spotkaliśmy tutaj numer jeden ostatniego rocznika Hyuuge Nejiego-sama! - pojechała Ino wazeliną.
  • Czy mogę dostać twój autograf? - zapytał Choudzi bawiąc się w tą grę którą wymyśliła Ino.
  • Oh, to tylko wy trzej – bąknął Hyuuga.
   „Spróbuj tego planu nr 2, Chyba nie będziesz obojętny wobec mojego sexalpilu!” pomyślała Ino rozpuszczając swoje długie blond włosy. Yamanaka już nie raz wykorzystywała swój „urok osobisty” w takich celach. Cóż się dziwić przecież jest ładna ma długie nogi, niebieskie oczy, blond włosy i nie najgorszy biust. Nie ma też co ukrywać że nie jeden już się na to załapał.
  • Zawsze chciałam zobaczyć się z tobą – powiedziała zmysłowym głosem dziewczyna.
  • Spadam – oznajmił Neji nie poruszony ani odrobinę przez dziewczynę, cóż się dziwić? Przecież jest gejem.
  • Dlaczego?! Dlaczego moja charyzma nie zadziałała na niego?! - zapytała rozwścieczona kiedy Hyuga już sobie poszedł.
  • Wskazujesz na mnie palcem, czy to oznaka że chcesz ze mną walczyć? - zapytał dziewczynę.
  • N-nie to nic takiego – od razu cofnęła rękę drapiąc się nią po karku.
  • Więc spadajcie – powiedział patrząc na nich. - nawet jak wezmę zwój od takich tchórzów jak wy, stanę się tylko pośmiewiskiem w wiosce.
  • Ok – rzucili zgodnie i zniknęli w krzakach z których się wyłonili.
  • Oni są jak karaluchy... - powiedział po czym poszedł w swoją stronę.
  • To była tylko jedna przepowiednia – powiedział Nara – nie chciał brać zwoju od takich słabeuszy jak my chyba ze przeciwstawilibyśmy mu się.
  • W porządku, chodźmy poszukać jakiś słabeuszy – powiedziała Ino zupełnie nie słuchając tego co powiedział przed chwilą Nara.
  • Nie ma nikogo słabszego od nas... - powiedział pod nosem Shikamaru.
 
   Sakura opada już z sił, nie daje rady, nie śpi już druga dobę, oczy jej się same kleją.
  • Nie spała przez cały ten czas – rzekł ktoś za jej plecami, dziewczyna obróciła się i zobaczyła trzech ninja dźwięku – ale nie ma potrzeby by to robiła – dodał – możesz obudzić Sasuke-kun? - poprosił zielonooką. - chcemy z nim walczyć.
   „Ci kolesie są... „
  • O czym wy mówicie? Co jest waszym celem? - zapytała sięgając do pochwy na szurikeny i kunaje. - Chcecie walczyć z Sasuke-kun? Po czymś takim co mu się zdarzyło? Po zrobieniu mu czegoś takiego? - zapytała ich gdyż za jego stan odpowiedzialny był niejaki Orochimaru, z wioski dźwięku.
  • Także zastanawiam się co on sobie myśli – powiedział wróg myśląc o Orochimaru.
  • Mimo to takie mamy polecenie i nie możemy go zignorować. - powiedział drugi. - mimo iż mieliśmy zabić tylko Sasuke to tą dziewczynę też zabiję.
  • Poczekaj Zaku – rozkazał mu kolega z drużyny.
  • Co?
  • jak nie orginalnie – powiedział i podszedł trochę do dziewczyny – ten kolor ziemi wskazuje że było tu nie dawno kopane – powiedział i kucnął – ta trawa tu nie rosła – stwierdził – chyba nie myślisz, złapać nas w tak nieudolną pułapkę?
   Po czole Sakury poleciała kropla potu. Była zdenerwowana. Bała się, nie wiedziała co ma zrobić.
  • Jaka głupia – powiedział chłopak z tyłu – a więc rzuciła nożem w wiewiórkę by ta nie wpadła w jej pułapkę.
  • Teraz można już ją zabić – powiedział chłopak z przodu.
   I cała trójka zgodnie rzuciła się pędem w stronę dziewczyny.
Zachowała ona jednak zimną krew i wyjęła nuż którym ucięła jakiś sznurek, sznurek na którym wisiała inna pułapka.
Na trójkę z wioski dźwięku poleciała wielka kłoda.
  • Więc ta pułapka wyżej była też na nas? - rozwalił ją jednym porządniejszym kopnięciem. - to było słabe zdecydowanie nie masz do tego talentu. Ludzie tacy jak ty powinni pracować ciężej – powiedział starając się podłamać ją psychicznie.
   Do oczu Sakury napłynęły łzy. Udało mu się. Zielonooka nie była wytrzymała psychicznie, łatwo było ją złamać, zwłaszcza takimi słowami jak te.
  • Trąba powietrzna Konohy!
   Nagle coś odrzuciło nieprzyjaciół od dziewczyny.
   To był Lee i jego kopnięcie.
  • Co? - powiedziała zdziwiona.
  • Wasza trójka również powinna pracować ciężej – powiedział brewka zdecydowanie nie zadowolony ze słów tego chłopaka.
  • Kim jesteś? - zapytał jeden z członków tej drużyny.
  • Jestem piękną, młodą, bestią Konohy Rock Lee – przedstawił się jak na niego przystało.
  • Dlaczego tu jesteś? - zapytała zielonooka.
  • Kiedy będziesz w niebezpieczeństwie, pojawię się zawsze.
  • Ale teraz nawet ja, jestem twoim wrogiem.
  • Mówiłem ci już wcześniej. Będę chronić cię aż do śmierci.
   Przed oczami Sakury pojawiła się scenka kiedy to Lee poprosił ją o chodzenie. „Chodźmy ze sobą! Będę cię chronić aż do śmierci” tak powiedział.
  • Oh, dziękuje – powiedziała szczerze dziewczyna.
   „Zrobiłem to doskonale! Zrobiłem to doskonale mistrzu Gai!” chwalił sam siebie w myślach.
  • Nie mamy żadnego wyboru – rzekł chłopak z dźwięku – Zaku zabiję Sasuke za ciebie – oznajmił po czym dał mu ich zwój ziemi – zabiję również tych dwoje.
   „Patrząc po jej wyglądzie, wnioskuje że nie może teraz walczyć” kalkulował w myślach Lee. „Będę musiał walczyć za nią”.

czwartek, 26 lipca 2012

rozdział 22


   Atmosfera w drużynie była napięta. Naruto w dalszym ciągu patrzył na szatyna rozżalonym wzrokiem.
   „Mówił że mnie kocha, a potem stwierdził że nie jesteśmy razem. A teraz obściskuje się z kolesiem którego zna tak krótko” pomyślał Uzumaki.
Sakura nie wytrzymała napięcia i po raz kolejny wykorzystała swoją linię obrony i powiedziała:
  • Idę po wodę, dajcie mi swoje termosy – podali jej posłusznie swoje przedmioty – zaraz wracam – oznajmiła po czym zniknęła w krzakach.
  • Naruto dlaczego się tak na mnie patrzysz – zapytał lodowato Uchiha mierząc go zimnym wzrokiem.
  • Głupie pytanie (…) zresztą mówisz tak jak by cię to coś obchodziło...
  • Bo obchodzi . Strasznie mnie to wkurwia.
   Naruto spojrzał w przestrzeń przed sobą.
  • Całowałeś mnie... dotykałeś (…) powiedziałeś że kochasz (…) - tu spojrzał na Uchihę, w jego czarne martwe tęczówki – myślałem że to oczywiste, że po tym wyznaniu... jesteśmy razem... Byłem przy tobie szczęśliwy i chciałem być z tobą. Obdarowywać cię nim – tu spuścił wzrok – po zdaniu pierwszego egzaminu byłem tak z nas dumny... wtedy... nie wiem dlaczego się tak zachowałem, to był impuls – do oczu blondyna napłynęły łzy – gdybym wtedy wiedział że tak to się potoczy... - jego głos się załamał.
   Sasuke patrzył na niebieskookiego i nie wiedział dlaczego ale, chciał go jakoś pocieszyć.
  • Nic się przecież takiego nie stało młotku. Jeśli chodzi o mnie już się o to nie gniewam – powiedział jakby unosząc kącik ust ku górze.
  • Stało się – powiedział wstając z miejsca po czym podszedł do czarnowłosego – powiedziałeś że nie jestem z ciebie wart. Nie byłem wart tego by się ze mną gdzieś pokazać, nie byłem wart tego żeby wspaniały pan Uchiha przyznał się że kocha faceta...
   Sasuke patrzył na niebieskookiego z wielkimi oczami, nigdy nikt nie był wobec niego tak szczery jak ten młotek w tym momencie.
  • Płakałem przez ciebie choć nie byłeś i nie jesteś tego wart - ciągnął dalej – cierpiałem przez ciebie, uwierzyłem ci i to był mój błąd – kucnął koło szatyna patrząc mu prosto w oczy – nie obchodzi mnie co robisz ze swoim życiem, rób co chcesz nic mnie to nie obchodzi, ale nie krzywdź innych dookoła, jeśli nie potrafisz kochać to nie rozkochuj w sobie innych. - Sasuke prychnął – Mówię poważnie. Jak on tam ma... Neji? Oszczędź mu mojego losu uwierz TO BOLI!
  • Powiem ci coś Naruto.
  • Co niby?
  • Ja naprawdę coś do ciebie poczułem – oczy blondyna rozszerzyły się – ale faktem jest też to że to był nieformalny związek o którym nikt nic nie wiedział i faktem też jest to że ze chciałem żeby tak zostało.
  • Ze wszystkim się zgadam oprócz jednego. Ty nie mogłeś mnie pokochać, nie taka bryła lodu jaką jesteś.


   Sakura wróciła po kilku minutach i poszli przed siebie.
  • To był czyjś krzyk, prawda? - zapytała dziewczyna patrząc na chłopaków.
  • Nie przejmuj się Sakura – powiedział Uzumaki starając się uspokoić dziewczynę. - zaraz wracam – powiedział idąc w krzaki, pewnie na stronę.
   Kiedy wrócił Sasuke bez większego zastanowienia kopnął niebieskookiego w brzuch, a ten poleciał kilka metrów dalej.
  • Gdzie jest prawdziwy Naruto?! - zapytał rozwścieczony Uchiha.
  • Co?! - zapytał zdziwiona Sakura.
  • Nie wiem o czym mówisz – powiedział blondyn.
  • Co się stało z zadrapaniem na twojej twarzy? - zapytał rzeczowo czarnooki – i twoja pochwa na szurikeny jest na lewej nodze, a on jest praworęczny. Jesteś gorszy w transformacji niż Naruto. Słaba podróbka.
  • Co za pech. Skoro mnie rozpoznałeś to chyba nie mam wyboru. - powiedział intruz i stanął w obłokach dymu – Kto z was ma zwój! - zapytał ruszając na Sasuke – więc użyję siły!
   Chłopak nie wiele myśląc skoczył w bok, wykona kilka pieczęci i powiedział w myślach „Katon, Housenka no Jutsu” co znaczyło „żywioł ognia, ogień feniksa”. Po czym z jego ust wydobywały się kule ognia które kierował w stronę wroga.
  • Hej Sasuke! - wrzasnął prawdziwy już Naruto związany leżący w krzakach.
  • Jejku, ty idioto... - powiedział cicho czarnowłosy po czy rzucił w niego kunajem przecinając linki w które był związany Uzumaki.
  • W porządku, dzięki.
  • Widzę słaby punkt, mam szczęście! - po czym rzucił w Sasuke kunajem z samozapalającą się metką która po wbiciu się w gałąź, za którą chował się szatyn, zapaliła się.
   Sasuke od razu spadł na ziemię.
  • I znów szczęście, jeśli się poruszysz zginiesz! - powiedział napastnik zza pleców młodszego trzymając przy jego karku kunaj. - podaj swój zwój, bez gwałtownych róchów. - rozkazał.
  • Sasuke! - wrzasnęła przerażona Sakura widząc to.
   Nie wiadomo skąd zza wyleciał kunaj atakując zamaskowanego. Niestety udało mu się uskoczyć.
  • Nie uciekniesz mi! - wrzasnął narwany Naruto.
  • Zawsze się spóźniasz Naruto! - zarzucił mu Uchiha po czym skoczył i wbił się swoim kunajem w ciało wroga.
  • Sasuke! - krzyknęła piskliwie różówowłosa.
  • Nie stój tak Sakura! Może nie być sam! Słuchaj, jeśli się nie skupisz naprawdę zginiesz! - po tych słowach odepchnął przeciwnika od siebie.
  • Co za pech... to że przyszedłem sam, obróciło się przeciwko mnie. - po czym uciekł.
  • Uciekł – stwierdził.
   Po tym usiedli pod starym drzewem i Sasuke zaczął mówić:
  • Jeśli nasza trójka zostanie rozdzielona, nie ufajcie nikomu, nawet jak będzie wyglądać jak jeden z nas. Istnieje możliwość że to wróg używający Techniki Przemiany w jednego z nas.
  • Więc co powinniśmy zrobić? - zapytała Sakura.
  • Ustalimy hasło.
  • Hasło? - zapytał zdziwiony Naruto.
  • Jeśli ktoś wypowie złe hasło, zakładamy że to wróg. Nie ważne jak wygląda, rozumiecie? Powiem to tylko raz więc słuchajcie uważnie, ok? Najpierw macie zapytać: „Piosenka, ninja Ninki?” odpowiedzią jest:
    „Wielu przeciwników wszczynających burdę, to wielka szansa. W cichym otoczeniu, brak jest kryjówek. Najważniejsze dla ninja to znać odpowiedni czas. Czas w którym wróg jest zmęczony i nieprzygotowany” to wszystko – oznajmił.
  • Dobrze – powiedziała Sakura.
  • Możesz to powiedzieć jeszcze raz? - poprosił Naruto.
  • Mówiłem że powiem tylko raz.
  • Nie zapamiętałeś tego? - zapytała zielonooka. - Jesteś głupi? - zapytała czysto retorycznie. - Ja zapamiętałam to od razu – pochwaliła się dziewczyna.
  • Też doskonale to zapamiętałem! - skłamał niebieskooki. - po prostu chcę to usłyszeć jeszcze raz, by się upewnić...
  • Ja zatrzymam zwój – zmienił temat Uchiha.

niedziela, 22 lipca 2012

rozdział 21


   Kakashi obudził się w uścisku bruneta,
   „Jak on słodko wygląda jak śpi” pomyślał.
   Nie wątpliwie coś w tym było. Iruka z rozpuszczonymi włosami i z niewinnym, delikatnym uśmiechem na ustach wygląda jak anioł, mały chłopczyk który zgubił gdzieś swoją mamę.
   Nagle orzechooki wtulił się w srebrnowłosego jeszcze bardziej.
  • Dzień dobry kochanie – powiedział Hatake całując bruneta czuje w usta.
   On tylko się zarumienił, spuszczając wzrok i z powrotem wtulając się w kochanka.
   Od tej nocy Umimo już wiedział że kocha tego schinobi, że oddał by za niego życie, po prostu wie że go kocha, że jest w nim bez odwrotnie i bez warunkowo zakochany.
   Kakashi też wie że to nie była jego kolejna przygoda na jedną noc, o nie. Kochał się on wiele razy, z dziewczynami, z facetami... ale nigdy robiąc to nie czuł się tak cudownie spełniony jak po wczorajszej nocy.
  • Hatake... - zaczął niepewnie Iruka – pytam się bo nie wiem...
  • tak?
  • Czy my po tej nocy... no czy my jesteśmy razem? - zapytał z lekkim zażenowaniem.
  • A chciałbyś? - zapytał obejmując go ramieniem.
  • Tak – powiedział wtulając się w niego jeszcze bardziej.
  • W takim razie możesz wszystkim mówić że masz faceta – powiedział całując go w policzek.
   Iruka zrobił wielkie oczy. Chciał tego pomino że nie wie czy jest na to gotowy, ale kto by w takich chwilach myślał logicznie i racjonalnie? Jest tak szczęśliwy że ma kogoś, że w końcu nie jest sam.
   Jedyne czym zawraca sobie głowę Umino jest Natuto i jego drużyna, a w zasadzie jak sobie radzą.

   Kiba patrzy się w niebieskie tęczówki z niedowierzaniem.
  • Ty... spróbujesz się we mnie zakochać? - zapytał brunet sam w to nie wierząc.
  • Tak. Ja nikogo nie mam, ty też nie... a poza tym może dzięki tobie wyleczę się z niego. - patrzył na osłupionego Inuzuke – ale nie teraz, muszę wracać do drużyny – odwrócił się i miał już iść gdy nagle bronzowooki wstał, objął blondyna w pasie przyciągając go do siebie i pocałował namiętnie w usta blondyna na odchodne.
  • Nie pytaj za co, przecież muszę dać ci się we mnie zakochać, prawda?
   Uzumaki tylko się uśmiechnął i poszedł dalej. Po kilku minutach swojej wędrówki spotkał Sakure z napełnionymi termosami.
  • Hej! - przywitała się – gdzie byłeś? - zapytała.
  • Poszedłem się przejść, nie wytrzymałbym tyle z Sasuke sam na sam.
  • Rozumiem - „a właściwie to wcale nie rozumiem!” dopowiedziała sobie w myślach”
   Po kilku minutach weszli na malutką polankę na której się umówili z czarnookim, i rzeczywiście czekał tam na nich ale nie sam, no i nie czekał, tylko całował. A konkretnie całował nie jakiego Nejiego,
2/3 drużyny siódmej patrzyło na tą scenę z wielkimi oczami. Sakura patrzyła pytająco to na Uzumakiego, to na Uchihe. Dziewczyna już nic nie rozumiała „myślałam że oni są razem”.
   Tą sielankę przerwał Naruto głośnym chrząknięciem oznajmiającym ich przybycie.
  • O jesteście już – powiedział beznamiętnym tonem.
  • To ja już pójdę, pewnie już na mnie czekają – rzucił w stronę czarnowłosego i zniknął w krzakach.
   Sakura i Naruto udawali że nic się nie zdarzyło. Zapakowali termosy w plecaki i poszli razem zaatakować jakąś drużynę.

rozdział 20


   Zza krzewów wyszedł Neji.
  • Wiedziałem że przyjdziesz – powiedział Sasuke – coś chcesz?
  • A jak myślisz? - zapytał uwodzicielskim tonem.
  • No tak. To było głupie pytanie. To co chcesz?
  • Chcę mieć tera trochę wolnego czasu, spokój od dziewczyn z Tenten na czele i ciebie.
  • No na większość nie mam wpływu, ale na jedno mam – zaczął bawić się w grę mlecznookiego.
  • Masz rację, ale upszedzam ja dostaję to czego to czego chce – podszedł bliżej bruneta – a skoro teraz chcę ciebie – zapędził czarnookiego pod drzewo o które chcąc, nie chcąc musiał się oprzeć. Oparł się ręką o pień tego drzewa, obok twarzy Uchihy. Na twarzy szatyna malował się pogardliwy uśmiech, typowy dla niego.
   Powoli zbliżał się do twarzy Sasuke, aż w końcu ich usta się spotkały. Ten pocałunek był zachłanny, mocny, nie śpieszyli się.    Całował go powoli choć zachłannie. Czarnookiemu to nie przeszkadzało gdyż Neji jest w tym dobry. Brunet pieścił jego podniebienie, sprowadzając tym samym przyjemność. Uchiha był bierny, nie dawał od siebie nic, nie przeszkadzało mu to mu to że nic do niego nie czuje. Traktuje to teraz jak zabawę, rozrywkę, nie obchodziło go że Neji traktuje to na poważnie, że to dla niego coś znaczy.

   Brunet w końcu oderwał się od ust blondyna, tylko dlatego że zabrakło mu powietrza. Spojrzał głęboko w niebieskie tęczówki, które są jeszcze trochę zapłakane, ale teraz były bardziej zdziwione.
   „Co on zrobił?” zapytał Naruto sam siebie w głowie, nie wierząc w to co się stało.
  • Przepraszam – powiedział Inuzuka spuszczając wzrok. Było mu wstyd za to co zrobił. Pragnął tego, potrzebował tego i tak naprawdę nie żałuje.
   „Nigdy tego nie pożałuje, było warto. Jego miękkie wargi były tego warte.”
  • Nie mogłem patrzeć jak płaczesz – próbował się wytłumaczyć – chciałem żebyś... przestał... zapomniał na chwilę...
  • Nic się nie stało – powiedział Naruto dotykając swoją ręką jego rozgrzanego policzka – rozumiem – powiedział gładząc go po policzku.
  • Nie – powiedział Inuzuka dotykając dłoni na swoim policzku – nie jest w porządku, nic nie jest... chcę żebyś był szczęśliwy a ty przez tego dupka płaczesz. To nawet nie chodzi o to że ranisz osoby które cie kochają... - tu oczy niebieskookiego powiększyły się – ale chodzi o to że tym ranisz samego siebie.
  • Mylisz się Kiba, mnie nikt nie kocha. Nigdy nikt mnie nie kochał i nikt mnie nie kocha...
  • BAKA! To ty się mylisz! - strącił rękę blondyna która gładziła go po policzku – nawet nie wiesz ile osób marzyło o tym aby być na miejscu Uchihy! - powiedział z wyrzutem w głosie, a z jego oka poleciała pojedyncza łza – nawet nie wiesz...
  • A ty z z kąd wiesz? Z kąd możesz to wiedzieć?
  • Bo ja chciałem być na jego miejscu. - powiedział spuszczając wzrok.
   Naruto patrzył zszokowany na przyjaciela.
  • Co ty powiedziałeś? Czy mógłbyś to powtórzyć? - poprosił Uzumaki który nie wierzył w to co usłyszał.
  • Kocham cię... - rzekł cicho – kocham cię! Jak wariat! Choć wiem że nie powinienem, bo obydwaj jesteśmy facetami i w ogóle...
  • Od jak dawna? - zapytał rzeczowo.
  • Od dwóch lat.
  • Tak długo to przed mną ukrywałeś?! - zapytał z niedowierzaniem.
  • A co miałem zrobić? Przecież byłeś na zabój zakochany w Sakurze. Do mnie nic nie czułeś, a nawet można powiedzieć że jedyne co nas łączyło to rywalizacja z Sasuke. Nie umiałem ci tego powiedzieć. Nie mogłem. Myślałem że jak ci to powiem to się odsuniesz ode mnie.
  • Ale przecież musiałeś przeżywać katuszę jak widziałeś jak patrzę na Sasuke... wzrokiem którym nigdy na ciebie nie patrzyłem. - dowiedział sobie Niebieskooki.
  • Tak, ale musiałem to znosić, choć nie było to łatwe... chciałem żebyś był szczęśliwy, nie ważne że nie ze mną. Nawet nie wiesz co czułem modląc się za każdym razem kiedy wyruszałeś na misję żebyś żył, żeby twoje serce biło... nie było dla mnie ważne że nie dla mnie. - pod czas tego krótkiego monologu patrzył chłopakowi prosto w niebieskie tęczówki.
  • I co ja mam z tobą zrobić? - zapytał Naruto uśmiechając się lekko.
  • Nic. Kocham cię, ale nie będę cię do niczego zmuszać. Nie można nikogo zmusić do miłości, a szkoda.
  • Ale... Przecież ty mnie kochasz! Nie mogę tak tego zostawić.
  • W takim razie co chcesz zrobić? - zapytał z kpiną Kiba – Spróbujesz się we mnie zakochać? - zapytał śmiejąc się sam z tego.
  • Właśnie tak – powiedział poważnie patrząc w orzechowe oczy.

rozdział 19


  • Możemy porozmawiać? - zapytał Uzumaki szatyna kożystając z tego że zrobili sobie przerwę i Sakury nie ma w pobliżu gdyż poszła po wodę.
  • Jeśli uważasz że mamy o czym młotku.
  • Słuchaj oboje wiemy że z powodów oczywistych się nie dogadujemy ale czy moglibyśmy ogłosić rozejm na czas egzaminu?
  • Po pierwsze to ty się nie dogadujesz ze mną bo wbijasz sobie do głowy moje słowa których nigdy nie wypowiedziałem, a po drugie tak na czas egzaminu mogę starać się z tobą współpracować – wstał i podszedł do blondyna – ale dlatego żebyśmy zaliczyli ten egzamin a nie ze względu na to co między nami było. Zrozumiano.
  • Tak – niebieskooki odwrócił się – zaraz wracam.
  • Bądź za 20 max bo wtedy przyjdzie Sakura.
   Naruto tylko przytaknął. „Jak ten człowiek może być tak wyprany z uczuć? Jest jak lodowiec zimny, twardy, samotny. Ale to dlatego go pokochałem za te jego znieczulicę...” Szedł, szedł, usiadł pod drzewem ze łzami w oczach.
   „Dlaczego wyszedł na takiego dupka? On nawet nie miał zamiaru poprosić mnie o chodzenie! Dlaczego? Bo chciał się tylko mną zabawić. Pewno chciał spróbować jak to jest z facetem. No bo kto całuje swojego odwiecznego wroga, zwłaszcza po takim incydencie jaki mu zafundowałem pod koniec akademii? Dlaczego on mi to zrobił? Rozkochał mnie w sobie i potraktował jak zabawkę! TYLKO DLACZEGO DO CHOLERY JESTEM PEWIEN ŻE JAK BY MNIE TERAZ POCAŁOWAŁ TO NIE MIAŁ BYM TEMU NIC PRZECIWKO?! Jestem w nim zakochany i to czyni za mnie idiotę...” blondyn nie zauważył kiedy zaczął płakać. Schował swoją twarz w rękach. Nie chciał nikogo widzieć.
  • Naruto? - zapytał zdziwiony brunet.
  • K-kiba? Co ty tutaj robisz? - zapytał pośpiesznie wycierając oczy z łez.
  • Rozglądam się po okolicy. Stary co ci się stało? - zapytał siadając obok blondyna.
  • Nic takiego, to tylko ja i moja głupota.
  • Tylko mi nie mów że dopiero co dowiedziałeś się o Sakurze i Ino? - Naruciak zrobił zdezorientowaną minę – no wiesz kiedyś się w niej kochałeś...
  • Tak. Ale wiesz co? Nawet nie zauważyłem że one są razem, znaczy to że zbliżyły się do siebie tak ale...
  • Nie zauważyłeś jak Ino przed pierwszym egzaminem i po nim pocałowała Sakure?
  • Nie... - zrobił się zmieszany.
  • No tak ty miałeś wtedy wbity wzrok w pana doskonałego Sasuke – na imię ukochanego Naruto lekko, nie znacznie rozszerzył oczy.
  • Więc zauważyłeś? - zapytał retorycznie.
  • Trzeba by było być ślepym żeby tego nie zauważyć, wiesz? - roześmiał się Kiba – to o niego chodzi, prawda?
  • Tak...
  • No patrz, nawet nie zorientowałem się że ze sobą chodzicie a już macie kryzys w związku.
  • Może dlatego nie zdążyłeś się zorientować... bo my ze sobą nawet nie chodziliśmy... uświadomił mi to po pierwszym egzaminie... - Naruto rozryczał się całkiem – uwiódł mnie, sprawił że się w nim zakochałem, a potem... - głos mu się załamał.
  • Już dobrze... - brunet przytulił do siebie blondyna.
   Kiba nigdy nie widział niebieskookiego w takim stanie. Wyglądał okropnie, a czuł się pewno jeszcze gorzej. „Biedak, jest mu pewnie cholernie trudno zwłaszcza że jest skazany na jego obecność, są przecież w jednej drużynie.” pomyślał Inuzuka.
  • Nie płacz.
   Nigdy nie potrafił patrzeć jak ludzie płaczą, zwłaszcza jak płaczą zwierzęta i jego przyjaciele. Naruto nie wątpliwie nim był, był nawet kimś więcej, ale Kiba jest za wielkim tchórzem żeby mu powiedzieć prosto w jego niebieskie tęczówki co do niego czuje już od tak długiego czasu. Od kąd uświadomił sobie do czuje do przyjaciela, przeszedł naiwnie przez dwa ostatnie lata w akademii, mażąc co noc aby okazało się że blondyn czuje do niego to samo. Mażąc by zrobił ten pierwszy krok, by został jego seme. Ale nic takiego się nie stało. W środku cierpiał, ryczał po nocach.
Nie mógł patrzeć jak płacze z powodu nieszczęśliwej miłości. Przecież on mógłby mu to dać, zresztą dawał ją już i to od dawna, nie odwzajemnioną ale zawsze.
  • Nie płacz, proszę nie potrafię patrzeć jak płaczesz z powodu tego dupka. - przez zaciśnięte usta powiedział – nawet nie wiesz jak mam ochotę zrobić mu limo na tym jego śnieżnobiałym policzku.
  • Dlaczego tak bardzo go nienawidzisz za to co mi zrobił? Przecież to mi to zrobił a nie tobie. - zapytał Naruto.
  • Dlaczego? - Inuzuka nie wytrzymał ani chwili dłużej, chciał zrobić cokolwiek żeby tylko niebieskooki na chwilę zapomniał o szatynie.
   Nie wiele myśląc wziął zapłakaną twarz blondyna i wpił swoje usta w jego wargi.
   Zszokowany Uzumaki nawet nie myślał by wyrwać się z objęć przyjaciela w których dalej był.
Usta przyjaciela były zupełnie inne niż usta Uchihy. Były ciepłe, czułe, zupełna odwrotność ust Sasuke. Wargi Inuzuki sprawiały wrażenie jak by mówiły „nareszcie, nawet nie wiesz ile na to czekałem, ile razy sobie wyobrażałem tą scenę”.
   Naruto poddał się rozkoszy i rozchylił wargi wpuszczając go do środka. Kiba nie znał już pojęcia „stop” przyciągnął go jeszcze bardziej do siebie. Ich języki spotkały się, tańczyły ze sobą.
   Niebieskookiemu było to potrzebne. Potrzebował tego jak nikt inny na świecie. To było najlepsze pocieszenie jakie dostał w życiu. 

rozdział 18


   Wszyscy staliśmy pod lasem śmierci. Miejscem drugiego egzaminu.
Naruto zachowuje się tak jak by szatyn nie istniał. Sasuke wcale się temu nie dziwił. Sakura w grobowej ciszy patrzyła uważnie na chłopaków „Ciekawe co się stało” pomyślała.
  • Weźcie jedną i podajcie dalej – powiedziała druga egzaminatorka podając plik kartek.
   Na kartce było coś na zasadzie „jak nie przeżyjesz na tym egzaminie, my nie bierzemy za to odpowiedzialności”
   Nie wzuszony Uchiha tylko wyjął długopis i bez zastanowienia podpisał.
Sakura wlepiała swój wzrok w kartkę.
  • Jeśli nie czujesz się na siłach to wiesz że nie musisz podpisywać? - zapytała retorycznie Ino.
  • Tak wiem.
  • Skarbię martwię się o ciebie. Boję się że nie poradzisz sobie. Jak przekroczymy te bramy, możemy już nie wrócić.
  • Wiem, ale będąc tam w miarę będę wiedzieć co się z tobą dzieje, a jak zrezygnuje to chyba z nerwów zejdę nie wiedząc co się z tobą dzieje. Będę się wtedy zastanawiała czy żyjesz, czy...
  • Rozumiem. Martwiłabyś się o mnie – uśmiechnęła się dziewczyna.
  • Oczywiście że tak.

   Białe oczy Nejiego patrzą się na intrygującą postać szatyna. Od czasu pierwszego egzaminu chłopak pragnął dowiedzieć się czegoś o nim. Czegoś czego nie wiedzą wszyscy np. to że jako jedyny przeżył ze swojego klanu, to wszyscy wiedzą. Ale on by chciał dowiedzieć się czegoś co wiedzą nieliczni.
   „Stoi sam, opiera się o pień.” myślał brunet „Pewnie to typ samotnika. Wygląda na dominującego. Nie dobrze.” stwierdził.
   Głośno westchnął i tym samym zciągnął na siebie wzrok Tenten.
Neji wstał.
  • Gdzie idziesz? - zapytałą niby to obojętnie dziewczyna.
  • Zaraz wracam – rzucił patrząc na Lee.
  • Czy on tak zawsze będzie się zachowywał? - zapytała sama siebie.
   Mlecznooki podszedł do Sasuke.
  • Przy naszym pierwszym spotkaniu nie wyszedłem na wychowanego – stwierdził i wyciągnął swoją rękę w stronę szatyna – Hyuga Neji.
  • Uchiha Sasuke – wyciągnął rękę i uścisnął.
  • Ty jesteś jednym z nowicjuszy? - zapytał retorycznie.
  • Tak – odpowiedział krótko do niechcenia.
  • Podobno z waszego roku ty jesteś najlepszy.
  • Słuchaj – powiedział szatyn, patrząc starszemu prosto w oczy, na co serce białookiego zapiło szybciej – nie będę ukrywać fakty, że nie chcę mi się z tobą gadać. Ty też nie wyglądasz jak ktoś kto uwielbia ludzkie towarzystwo. Więc jeśli coś ode mnie chcesz to powiedź mi to i spadaj.
  • Masz kogoś? - zapytał bezpośrednio tak jak prosił o to Uchiha.
  • A co? Jesteś zainteresowany? - zapytał szatyn z kpiną w oczach.
  • A nawet jeśli tak, to co z tego? - po tych słowach na sekundę czarnooki wybauszył oczy.
  • Nie, nie mam.
  • Ale długo to ty sam nie jesteś?
  • Nie – spojrzał na Naruto – oficjalnie z nim nie byłem...
  • Chyba rozumiem – powiedział Neji patrząc na skulonego blond chłopaka – jak będziesz chciał to możesz ze mną o tym pogadać, będziemy mieć na to trochę czasu.
  • Tak całe pięć dni. - uśmiechnął się lekko – a ty? Masz kogoś? - zapytał czysto retorycznie w celach formalnych.
  • Podobam się kilku dziewczynom ale odpadają w przed biegach.
  • Dlaczego? - zapytał Uchiha nie domyślając się oczywistej odpowiedzi.
  • Bo jestem gejem? Myślisz że zarywałbym do ciebie gdybyś mi się nie podobał?
  • Masz racje to było trochę dziwne pytanie.
   Pół godziny później zasady zostały powiedziane, zwoje rozdane i ich zadanie wytłumaczone. Ich zadaniem było zdobycie zwoju od innej drużyny przy czym były dwa rodzaje zwojów nieba i ziemi.       Jeśli jedna drużyna miała np. zwój ziemi to szukają drużyny ze zwojem nieba, pokonują ich i idą do wierzy z tymi zwojami. Żadna drużyna nie wie kto jaki dostał zwój, ani kto z drużyny go ma. Na to mają równe pięć dni.
   Każda drużyna wchodzi osobnym wejściem o tej samej porze tak żeby dać szanse najsłabszym drużyną.
   Wybiła piętnasta bramy otworzyły się. Wszyscy ninja biorący w tym udział przekroczyli bramy. Nie ma już powrotu.

rozdział 17


  • I co się stało? - zapytał Kakashi gdy zobaczył kochanka w drzwiach jego własnego domu.
  • Z Sasuke to nie zły drań, wiesz?
  • Domyśliłem się, ale co zrobił Naruto?
  • Można powiedzieć że zerwał. A właściwie uświadomił mu że przecież ze sobą nie chodzą.
  • No to nie ciekawie – stwierdził Hatake przytulając się do pleców ukochanego po czym zaczął go całować po szyi.
  • Widzę że tym razem poczekałeś aż chociaż zdejmę buty – uśmiechnął się zalotnie Iruka przyciągając partnera do siebie.
  • Mówisz tak jak bym za każdym razem jak wchodzisz do domu się na ciebie rzucał.
  • A może tak nie jest? - zapytał unosząc jedną brew do góry.
  • Oj tam, oj tam. - powiedział i wpił się w usta bronzowookiego.
   Po czym Kakashi wziął kochanka na ręce i wszedł z nim na piętro po schodach. Weszli do sypialni czekoladowooki został powalony na łóżko.
  • Nie wytrzymasz do wieczora co nie? - zapytał retorycznie.
  • Chciałabym ale nie wytrzymam tak długo, przez to jak ty na mnie działasz.

   „Jak on mógł to zrobić?” zapytał sam siebie Naruto rycząc, leżąc na swoim łóżku. Nie rozumiał dlaczego czuje się oszukany, on go kocha i był przekonany że z odwzajemnieniem zwłaszcza po tym co się między nimi działo. „Ale z niego dupek!”

  • Muszę ci się do czegoś przyznać – zaczęła Ino.
  • Tak?
  • Pod czas egzaminu zastosowałam na tobie moje jutsu zamiany ciał.
  • Wiedziałam! - powiedziała dumnie dziewczyna.
  • Ach tak?
  • Tak – powiedziała zielonooka robiąc zadziorny uśmiech.
   Po czym Sakura dostała buziaka w sam środek swojego wielkiego czoła.
  • Za co to? - zapytała zdziwiona dziewczyna rumieniąc się.
  • Za to jaka jesteś, że rumienisz się na odrobinę ciemniejszy kolor niż masz włosy, że zawsze wszystko wiesz, że masz te swoje wielkie czoło w którym posiadasz tyle informacji.
  • Ja jestem tylko różową mądralą z wielkim czołem ty jesteś ta przebojowa, ładna, zmysłowa, seksowna. Przy tobie jestem nijaka jak woda.
  • Nigdy o sobie tak nie mów! Nie pozwalam!
  • Taka jest smutna prawda kochanie. - powiedziała spokojnie.
  • Ale nie dla mnie, dla mnie jesteś słodziutką, mądrą, różowowłosą. To że nie jesteś tak przebojowa jak ja nie znaczy że jesteś nijaka!
  • Mówisz tak bo masz hopla na moim punkcie – roześmiała się zielonooka.
  • Mam, ale mówię szczerze. Zresztą nie jesteś na pewno tak nijaka jak myślisz, pewnie mamy kilka wspólnych cech.
  • No na pewno nie seksapil – powiedziała śmiejąc się sama z tego.
  • Kto tak powiedział? - zapytała szczerze Ino – mnie nie kręci tylko i wyłącznie twój intelekt ale również charakter jak i ciało. Prawda jest taka że podobasz mi się pod tym względem zresztą nie tylko mi...
  • Tak? Niby komu jeszcze?
  • Niejaki Rock Lee. Zresztą podobno nawet poprosił cię o chodzenie. Nie powiem jak się o tym dowiedziałam poczułam się zazdrosna.
  • O niego? Pewnie ty go nawet nie widziałaś na oczy. Zresztą on pewnie zrobił sobie ze mnie jakiś głupi żart.
  • Nie ważne, poczułam się zazdrosna o ciebie, a wiesz czemu? - spojrzała się prosto w zielone tęczówki - Bo cię kocham.
   Sakura zrobiła się wiśniowa.
  • Wiśniowy kwiat wiśni. Zabawne – przyznała blondynka.
  • To ty za mnie robisz „wisienkę”.
  • Ciekawe czy jestem w stanie zrobić z ciebie „buraczka” - puściła dziewczynie perskie oczko. - jak myślisz?
  • A co chcesz sprawdzić? - zapytała zmysłowym głosem, szepcząc jej do ucha.
  • Szczerze mówiąc, to tak.
   Oczy różowowłosej na ułamek sekundy rozszerzyły się ze zdziwienia.
  • W porządku – spojrzała na dziewczynę – mamy półtorej godziny do przyjścia twoich rodziców. Jeśli chcesz możesz to wykorzystać.
  • Ale ja zacznę przesadzać to mnie powstrzymaj, ok?
   Dziewczyny położyły się na łóżku. Chwilę później rozbierały się wzajemnie z ubrań. Całowały się ocierały się swoimi ciałami o siebie. Sakura która na początku była trochę nieśmiała i nie wiedziała za bardzo co ma robić teraz nie była bierna.    Odwzajemniała każdy pocałunek, dotyk. Blondynka szalała przez nią. Ukochana ni mniej ni więcej doprowadzała ją do białej gorączki.
   Te półtorej godziny dziewczyny wykorzystały w całości na siebie, poznawając tym samym swoje ciała nawzajem.

   Kakashi i Iruka do końca dnia nie wyszli z sypialni w domu „delfinka” delektując się swoją obecnością.

   Nie wątpliwie dwie pary szczęśliwych ludzi.

   Uchihe ruszyło trochę sumienie. „Jak ja to mogłem zrobić?” pytał sam siebie mając przed oczami twarz ukochanego. Twarz która nie była uśmiechnięta i rozpromieniona jak zawsze tylko smutna. Po śniadym policzku blondyna spływa pojedyncza łza, jednak oczy próbują mówić że jest silny. Sasuke jeszcze nigdy w życiu nie widział takiego Naruto. Sam chciał coś sobie zrobić za to że skrzywdził niebieskookiego. Ale za to ze go zranił a nie za to co powiedział bo uważa że powiedział prawdę, nikt nigdy nie powiedział że są razem.