poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 2

- Wiesz jaki jest nasz problem?
- No? - zapytał mnie z nad jakiejś kartki. 
- Taki że od jakiegoś czasu, ty śpisz z piłką od kosza, a nie ze mną! - wkurwiłem się i wstałem.
   Pierwszy raz odkąd zaczął się rok szkolny, jestem u niego. A on? Wymyśla stragedie na następny mecz. No szlak mnie jasny trafi, ja nie będę tak się bawił.
- Sasuke, wiesz że to ważny mecz. Zaczyna się sezon...
- i w ogóle jesteś zajęty i dlatego nie masz na mnie czasu.
- Sasuke...
- Nie Neji, przemyśl to sobie. Bo ja nie mam zamiaru się tak bawić...

(zmiana narratora)

- I jak ci miną dzień? - zapytał Kakashi wchodząc do mieszkania, w którym od godziny siedziałem i sprawdzałem kartkówki. 
- Twoja klasa to humanistyczni idioci. Właśnie sprawdzam ich kartkówki, wszystko pokreślone na czerwono. Mylą im się postaci historyczne, nie uczą się dat, robią nawet błędy ortograficzne. Jak oni zdali to jest zagadka...
- Aż tak źle? - zapytał obojętnym głosem, siadając na krzesle obok.
- Beznadziejnie. A tobie jak minął?
- Wstawiłem dzisiaj dwadzieścia-pięć pał... - upił łyk z mojego kupka.
- Której klasie? 
- Twojej skarbie.
   Zbliżył się do w celu pocałowania mnie. O co to, to nie. Najpierw praca.
- Za co?
- Sprawdziłem prace domowe, zapytałem pięć osób, za aktywność na lekcji też wstawiłem...
- Aż tak źle?
- Tak, w twojej klasie są sami humaniści. Źle podstawiają wzory, mają problemy z obliczeniami, kompletnie nie rozumieją...
- Bardzo śmieszne...
- No widzisz a mnie nie bawi. - dopił całkiem moją kawę...

(zmiana narratora)

- Wróciłem! - wkurwiony na dodatek.
- Sasuke? Tak szybko? - zapytał Deidara, wychodząc spod mojego brata. Chyba im coś przerwałem... - Miałeś być u Nejiego. - tak, i miałem tez nadzieję robić z nim to co wy teraz...
- Ale wróciłem. 
- Coś się stało? - zapytał Itachi, teraz on udaje stroskanego opiekuna. Zajebiście...
- Nic - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Sasuke... - zaczął spokojnie Deidara.
- NIE CHCĘ O TYM GADAĆ! - i wszedłem do swojego pokoju.
   Nic mi nie zrobili, i starają się jak mogą zastąpić mi rodziców. Ale czasami, wywiózłbym ich na Syberię. Co poradzić? Chyba to przez mój charakter i Nejiego...

(zmiana narratora, kilka minut wcześniej)

- Itachi! - wreszcie wrócił. Podbiegłem do drzwi i pocałowałem go czule na przywitanie. 
   Przytulił mnie w talii.
- Stęskniłem się. - przyznał.
- Ja też... 
   Jesteśmy ze sobą już trzy lata, a nadal czuję się jak by to był dopiero początek. Kłócimy się, nie odzywamy sie do siebie, a potem godzimy się w łóżku. Lubię te nasze cykle i lubię sie z nim kłócić, skoro wiem jak to się wszystko skończy. Tak mi jest bardzo dobrze. 
   Zaniósł mnie na rękach na kanapę w salonie. Całował mnie wszędzie. Co z tego że przed chwilą wrócił z pracy. Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie był zmęczony. 
   Bawiliśmy już się ze sobą świetnie, zacząłem już nawet zdejmować z niego koszulę, ale...
- Wróciłem!
(...)
- Coś jest z nim nie tak. - powiedziałem krojąc warzywa. 
- Deidara, hormony mu buzują i tyle. Pewnie pokłócił się z tym swoim chłopakiem i tyle... - zapalił papierosa. 
- No może i się pokłócili - przestałem kroić - ale może warto się dowiedzieć? Może to coś poważnego?
- No nie mów mi, że masz zamiar wtrącać się w prywatne sprawy mojego młodszego brata? - zapytał mnie zza swoich okularów. 
- Sam nie wiem...
  
(zmiana narratora) 

- Powinniśmy to robić częściej...
- Co lądować w łóżku?
- Nie kłócić się o nasze klasy - powiedział z sarkazmem - jasne że lądować w łóżku. Z tobą - zamruczał mi do ucha. 
- Puść mnie, muszę jeszcze sprawdzić te wypociny twojej klasy...
- Boże Iruka, czy ty nawet pracę musisz wnosić do naszego łóżka...

(zmiana narratora)

   Puk, puk. 
- Otworzę. - wstałem od obiadu.
   To on.
- Czego chcesz? - zapytałem obojętnie, opierając się o framugę drzwi. 
- Chciałem cię przeprosić. - Spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi białymi oczami. - To dla ciebie. - wyjął zza pleców trzy białe róże.
- Czy ja wyglądam na dziewczynę? - zapytałem, choć tak naprawdę byłem zadowolony z prezentu. 
- Nie, i właśnie dlatego cie kocham. - podszedł do mnie bliżej i pocałował na zgodę.

(zmiana narratora)

- Itachi miałeś racje. - powiedziałem patrząc na nich zza ściany. 
- Tak? - udał zdziwionego.

***
Bardzo krótki rozdział, wiem :/ ale postaram się jeszcze przed weekendem coś tu wam wstawić ;) 





środa, 21 listopada 2012

Rozdział 1

Tak jak obiecałam, oddaje w wasze łapki nową notkę :)
To ja teraz powiem kilka słów o moim nowym opowiadaniu.

Historia opowiada o grupie licealistów i nauczycieli uczących w szkole Konoha, oraz o ich historiach miłosnych. Opowiadanie to będzie miało kilku narratorów (inaczej mówiąc, jedna osoba z danej pary będzie opowiadała daną historię) i to chyba tyle jeśli chodzi o opowiadanie, nie chcę spoilerować bo nikt tego nie lubi xD

To teraz może opowiem o sposobie w jakim będę pisała te opowiadanie. 
Zauważyłam że komentarzy to wy nie lubicie pisać, ale jeśli chodzi o ankiety to lubicie się udzielać, a to mnie bardzo cieszy, więc postanowiłam pisać to opowiadanie w pewien dość ciekawy sposób, a mianowicie z waszą pomocą. 
Po opublikowaniu każdej notki na blogu pojawi się ankieta w której będę zadawała pytanie dotyczące nowej notki.To ma być taka forma waszego uczestniczenia w pisaniu tego opowiadania. No to już chyba wszystko, życzę miłej lektury. 

***
   Cholera, spóźnię się! Znowu! Dwa dni temu zaczęła się szkoła, a ja już drugi raz jestem spóźniony. A Kiba pewnie już na mnie czeka... nie dobrze.
   Brama szkoły, całe szczęście! Teraz tylko trzeba zostawić kurtkę, wejść po schodach na samą górę i pobiec korytarzem na sam koniec. Kurwa, czy akurat dzisiaj pierwszą lekcję muszę mieć w tej sali? Na dodatek z wychowawcą?
 - Cześć Hinata! - przywitałem się, biegnąc po schodach.
 - Naruto-kun, Kakashiego-senseia jeszcze nie ma.
 - Dzięki, wielkie! - ucieszyłem się. Mam szansę jeszcze zdążyć!
Biegłem korytarzem. Sala 305, 306, 307, 308, 309 kurwa jaka ta szkoła wielka, 310, 311, 312, 313 w końcu! Wleciałem jak oparzony do sali robiąc hałas pierwszorzędny.
Wszyscy gapili się na mnie jak na wariata. Dyszałem jakbym przebiegł co najmniej maraton, byłem rozczochrany, sznurowadła rozwiązane (jak się na tych schodach nie zabiłem no to jest zagadka) no krótko mówiąc, jakiś oszołom wleciał do sali.
A klasa co? Było już kilka minut po dzwonku i nie było nauczyciela, był harmider, no do czasu mojego efektownego wejścia.
 - Naruto! - pomachał do mnie z czwartej środkowej ławki Kiba.
 - Hej. - powiedziałem słabo.
   On i jego super humor z rana. Gdybym nie był u niego tak częstym gościem u niego w domu to pomyślałbym że je na śniadanie sam cukier.
   Usiadłem na swoim miejscu.
 - Nie możesz się tak ciągle spóźniać, w końcu nabawisz się przez to problemów. - powiedział Inuzuka, chyba się o mnie martwi, to miłe.
 - Wiem.
 - Nie wysypiasz się?
 - Nie to nie to.
 - Bo wiesz... jak by coś to mogę ci pomóc w spaniu... - powiedział a w jego oczach pojawiły się iskierki. 
 - No może skorzystam... - wyszczerzyłem się.
 - CISZA! - krzyknął mój nowy wychowawca. - Przepraszam za spóźnienie, czarny kot przebiegł mi drogę i musiałem się, wracać i...
 - Sensei kłamie!
 - Sakura daj spokój. - poprosiła Ino.
 - Nie ważne. - powiedział. Sakura już go chyba irytuje, a to dopiero początek roku szkolnego. - Wyjmijcie fizykę i zapiszcie pierwszy temat z podręcznika.
 - Nawet sensei nie zapisze tematu na tablicy.
   No wierzcie mi na słowo, Kakashiego już tak irytowała ta różowa, która tak na marginesie jest moją najlepszą przyjaciółką.
 - Jak masz potrzebę tematu na tablicy to proszę – wyjął z szuflady kredę – możesz zapisać dla wszystkich.
   Sakura bez słowa wstała, choć wszyscy myśleli że tego nie zrobi i napisała ten temat, oraz lekcję i datę.
   A w tym czasie nasz nowy nauczyciel rozglądał się tym swoim nieprzytomnym wzrokiem po klasie jak by chciał nas rozszyfrować po samym wyglądzie.
Sam poszedłem w jego ślady. Gaara jak zawsze gapił się przez okno, a Ino na Sakure. Shikamaru spał na ławce, nikt się chyba po nim niczego innego nie spodziewał. Sasuke coś bazgrolił w zeszycie, on chyba też jest nie obecny. Tylko Kiba wydaje się być całkowicie skupiony, mój chłopak postawił sobie cel. Mianowicie cztery z fizyki i w związku z tym chce jak najwięcej wyciągnąć z lekcji.
   W międzyczasie Sakura usiadła koło Ino, a Hatake zaczął swoją lekcję na temat... czegoś? Chyba nawet jakiegoś ruchu.
 - Uzumaki Naruto!
 - T-tak?
 - Na moich lekcjach się uważa a nie myśli o niebieskich migdałach! 
 - Tak proszę pana.
   Co za człowiek, w pierwszej chwili zombie, a za pięć minut wrzeszczący oszołom. Słowa oszołom nie użyłem bez przyczyny. On się normalnie nad nami znęca. Postanowił sprawdzić co wynieśliśmy z gimnazjum i przepytuje nas wszystkich ze wszystkiego na wyrywki, i nie po kolei. Kurwa fizyka, miałem z tego poprawkę!
 - Czy ktoś jeszcze nie wie co to jest energia potencjalna grawitacji? - zapytał jak prokurator oskarżonego w sądzie.
 - Ale to było w pierwszej, no może drugiej klasie gimnazjum! - krzyknęła spanikowana Ino.
 - No to tym bardziej powinniście to umieć! Nie chcę przecież od was jakiś cudów. Ja się pytam o proste rzeczy, a to że nie wystarczy mi „coś tam wiem ale nie do końca” to już inna historia. - powiedział bardzo spokojnie nauczyciel, otwierając w tym czasie dziennik.  
 - Ino, dobrze mówię? - zapytał się.
 - Tak.
 - Jeśli jeszcze czegoś nie wiesz, a powinnaś to może powinnaś chodzić na moje zajęcia dodatkowe? I innym którzy też mają takie braki też bym to polecał. Będę pytać. - ostrzegł.'
 - Z materiału który już był?!
 - Skoro tego nie umiecie, to mogę przypuszczać że to całkiem nowy temat. - i posłał blondynce przemiły uśmiech – Przecież nie mogę dopuścić by moja klasa nie znała podstawowych pojęć.
Zadzwonił dzwonek. Całe moje szczęście, jeszcze by mnie zapytał...
 - Możecie iść. A ja o tym pytaniu was mówiłem na poważnie. Na następną lekcję przygotujcie się z dynamiki, pracy mocy i energii. Same łatwe rzeczy tak na sam porządek.
   Kurwa nie zdam. A Kiba o czwórce myślał. Chyba za tydzień będę „chory”. Chyba nawet na pewno.
 - Co teraz mamy? - zapytałem Kibę.
 - Historię w sali 203.
 - Wreszcie jakaś ciekawa i przyjemna lekcja.
 - Ty chyba nie znasz jeszcze Iruki-senseia – podszedł do nas jakiś chłopak z drugiej klasy. - Lee – wyciągnął rękę w moją stronę, po czym zrobił to samo w kierunku brązowookiego. - Jest moim wychowawcą, uwierzcie mi jak się uprze to nie ma zmiłuj. W zeszłym roku nie przepuścił do następnej klasy piętnaście osób.
   Chłopak który do nas podszedł miał z metr osiemdziesiąt wzrostu, czarne włosy prosto ścięte, na pazia, i nienaturalnie okrągłe oczy, również czarne. Ubrany był w zielone dresy i białą koszulkę. W sumie to wyglądał dość dziwnie.
 - Ja to Naruto, a ten to Kiba. - przedstawiłem nas.
 - Lee, a daje trudne klasówki? - zapytał spanikowany. On nie znosi historii, wręcz jej nie trawi. 
 - Że tak powiem, to zależy od jego napięcia w związku. Jak się im układa, to jest dobrze. A jak nie...
 - to strach pomyśleć...- dodał sobie brunet.
 - No dokładnie. - dodał poważnie, choć na takiego w ogóle nie wyglądał. - A tak na marginesie to chciałbym się was o coś zapytać.
 - Pytaj o co chcesz. - powiedziałem do niego.
 - Kim jest ta dziewczyna za wami?
   Odwróciłem się na pięcie. Za mną stała Sakura, najpoważniejsza dziewczyna jaką znam. Moja bliska przyjaciółka, zresztą.
 - Sakura, Haruno Sakura. - powiedziałem szczerząc się – powodzenia ci życzę – powiedziałem szczerze, przyda mu się jak chce do niej startować.
 - Nie, mi nie o to chodziło! - zaczął się tłumaczyć, ale zrobił się czerwony na twarzy.
   W sumie to Lee okazał się być całkiem fajny. Gadaliśmy całą przerwę i dowiedzieliśmy się wielu przydatnych rzeczy razem z Kibą, na przykład tego czego nie robić by nie być pytanym na niektórych lekcjach.
   I w ogóle dowiedziałem się że ta szkoła jest jakaś dziwna, a nauczyciele to jeszcze dziwniejsi. Większość z nim studiowała na na jednym uniwerku, a niektórzy to nawet do jednego liceum chodzili! Mało tego! W tej szkole są same małżeństwa i pary! Normalnie cały pokój nauczycielski przypomina jakieś biuro matrymonialne! Zresztą nie tylko pokój nauczycielski. Wystarczy przejść się po korytarzu a już widzi się zakochane w sobie pary. I aż się smutno robi jak pomyślę o mnie i o Kibie. Już zdążyłem zapomnieć jak to jest być tak beznadziejnie, po uszy zakochanym

***
nienawidzę pisać pierwszych notek, błagam o wyrozumiałość, poprawię się :)