To ja teraz powiem kilka słów o moim nowym opowiadaniu.
Historia opowiada o grupie licealistów i nauczycieli uczących w szkole Konoha, oraz o ich historiach miłosnych. Opowiadanie to będzie miało kilku narratorów (inaczej mówiąc, jedna osoba z danej pary będzie opowiadała daną historię) i to chyba tyle jeśli chodzi o opowiadanie, nie chcę spoilerować bo nikt tego nie lubi xD
To teraz może opowiem o sposobie w jakim będę pisała te opowiadanie.
Zauważyłam że komentarzy to wy nie lubicie pisać, ale jeśli chodzi o ankiety to lubicie się udzielać, a to mnie bardzo cieszy, więc postanowiłam pisać to opowiadanie w pewien dość ciekawy sposób, a mianowicie z waszą pomocą.
Po opublikowaniu każdej notki na blogu pojawi się ankieta w której będę zadawała pytanie dotyczące nowej notki.To ma być taka forma waszego uczestniczenia w pisaniu tego opowiadania. No to już chyba wszystko, życzę miłej lektury.
***
Cholera,
spóźnię się! Znowu! Dwa dni temu zaczęła się szkoła, a ja już
drugi raz jestem spóźniony. A Kiba pewnie już na mnie czeka... nie
dobrze.
Brama
szkoły, całe szczęście! Teraz tylko trzeba zostawić kurtkę,
wejść po schodach na samą górę i pobiec korytarzem na sam
koniec. Kurwa, czy akurat dzisiaj pierwszą lekcję muszę mieć w
tej sali? Na dodatek z wychowawcą?
- Cześć
Hinata! - przywitałem się, biegnąc po schodach.
- Naruto-kun,
Kakashiego-senseia jeszcze nie ma.
- Dzięki,
wielkie! - ucieszyłem się. Mam szansę jeszcze zdążyć!
Biegłem
korytarzem. Sala 305, 306, 307, 308, 309 kurwa jaka ta szkoła
wielka, 310, 311, 312, 313 w końcu! Wleciałem jak oparzony do sali
robiąc hałas pierwszorzędny.
Wszyscy
gapili się na mnie jak na wariata. Dyszałem jakbym przebiegł co
najmniej maraton, byłem rozczochrany, sznurowadła rozwiązane (jak
się na tych schodach nie zabiłem no to jest zagadka) no krótko
mówiąc, jakiś oszołom wleciał do sali.
A
klasa co? Było już kilka minut po dzwonku i nie było nauczyciela,
był harmider, no do czasu mojego efektownego wejścia.
- Naruto!
- pomachał do mnie z czwartej środkowej ławki Kiba.
- Hej.
- powiedziałem słabo.
On
i jego super humor z rana. Gdybym nie był u niego tak częstym
gościem u niego w domu to pomyślałbym że je na śniadanie sam
cukier.
Usiadłem
na swoim miejscu.
- Nie
możesz się tak ciągle spóźniać, w końcu nabawisz się przez
to problemów. - powiedział Inuzuka, chyba się o mnie martwi, to
miłe.
- Wiem.
- Nie
wysypiasz się?
- Nie
to nie to.
- Bo
wiesz... jak by coś to mogę ci pomóc w spaniu... - powiedział a
w jego oczach pojawiły się iskierki.
- No
może skorzystam... - wyszczerzyłem się.
- CISZA!
- krzyknął mój nowy wychowawca. - Przepraszam za spóźnienie,
czarny kot przebiegł mi drogę i musiałem się, wracać i...
- Sensei
kłamie!
- Sakura
daj spokój. - poprosiła Ino.
- Nie
ważne. - powiedział. Sakura już go chyba irytuje, a to dopiero
początek roku szkolnego. - Wyjmijcie fizykę i zapiszcie pierwszy
temat z podręcznika.
- Nawet
sensei nie zapisze tematu na tablicy.
No
wierzcie mi na słowo, Kakashiego już tak irytowała ta różowa,
która tak na marginesie jest moją najlepszą przyjaciółką.
- Jak
masz potrzebę tematu na tablicy to proszę – wyjął z szuflady
kredę – możesz zapisać dla wszystkich.
Sakura
bez słowa wstała, choć wszyscy myśleli że tego nie zrobi i
napisała ten temat, oraz lekcję i datę.
A
w tym czasie nasz nowy nauczyciel rozglądał się tym swoim
nieprzytomnym wzrokiem po klasie jak by chciał nas rozszyfrować po
samym wyglądzie.
Sam
poszedłem w jego ślady. Gaara jak zawsze gapił się przez okno, a
Ino na Sakure. Shikamaru spał na ławce, nikt się chyba po nim
niczego innego nie spodziewał. Sasuke coś bazgrolił w zeszycie, on
chyba też jest nie obecny. Tylko Kiba wydaje się być całkowicie
skupiony, mój chłopak postawił sobie cel. Mianowicie cztery z
fizyki i w związku z tym chce jak najwięcej wyciągnąć z lekcji.
W
międzyczasie Sakura usiadła koło Ino, a Hatake zaczął swoją
lekcję na temat... czegoś? Chyba nawet jakiegoś ruchu.
- Uzumaki
Naruto!
- T-tak?
- Na
moich lekcjach się uważa a nie myśli o niebieskich migdałach!
- Tak
proszę pana.
Co
za człowiek, w pierwszej chwili zombie, a za pięć minut
wrzeszczący oszołom. Słowa oszołom nie użyłem bez przyczyny. On
się normalnie nad nami znęca. Postanowił sprawdzić co wynieśliśmy
z gimnazjum i przepytuje nas wszystkich ze wszystkiego na wyrywki, i
nie po kolei. Kurwa fizyka, miałem z tego poprawkę!
- Czy
ktoś jeszcze nie wie co to jest energia potencjalna grawitacji? -
zapytał jak prokurator oskarżonego w sądzie.
- Ale
to było w pierwszej, no może drugiej klasie gimnazjum! -
krzyknęła spanikowana Ino.
- No
to tym bardziej powinniście to umieć! Nie chcę przecież od was
jakiś cudów. Ja się pytam o proste rzeczy, a to że nie
wystarczy mi „coś tam wiem ale nie do końca” to już inna
historia. - powiedział bardzo spokojnie nauczyciel, otwierając w
tym czasie dziennik.
- Ino,
dobrze mówię? - zapytał się.
- Tak.
- Jeśli
jeszcze czegoś nie wiesz, a powinnaś to może powinnaś chodzić
na moje zajęcia dodatkowe? I innym którzy też mają takie braki
też bym to polecał. Będę pytać. - ostrzegł.'
- Z
materiału który już był?!
- Skoro
tego nie umiecie, to mogę przypuszczać że to całkiem nowy
temat. - i posłał blondynce przemiły uśmiech – Przecież nie
mogę dopuścić by moja klasa nie znała podstawowych pojęć.
Zadzwonił
dzwonek. Całe moje szczęście, jeszcze by mnie zapytał...
- Możecie
iść. A ja o tym pytaniu was mówiłem na poważnie. Na następną
lekcję przygotujcie się z dynamiki, pracy mocy i energii. Same
łatwe rzeczy tak na sam porządek.
Kurwa
nie zdam. A Kiba o czwórce myślał. Chyba za tydzień będę
„chory”. Chyba nawet na pewno.
- Co
teraz mamy? - zapytałem Kibę.
- Historię
w sali 203.
- Wreszcie
jakaś ciekawa i przyjemna lekcja.
- Ty
chyba nie znasz jeszcze Iruki-senseia – podszedł do nas jakiś
chłopak z drugiej klasy. - Lee – wyciągnął rękę w moją
stronę, po czym zrobił to samo w kierunku brązowookiego. - Jest
moim wychowawcą, uwierzcie mi jak się uprze to nie ma zmiłuj. W
zeszłym roku nie przepuścił do następnej klasy piętnaście
osób.
Chłopak
który do nas podszedł miał z metr osiemdziesiąt wzrostu, czarne
włosy prosto ścięte, na pazia, i nienaturalnie okrągłe oczy,
również czarne. Ubrany był w zielone dresy i białą koszulkę. W
sumie to wyglądał dość dziwnie.
- Ja
to Naruto, a ten to Kiba. - przedstawiłem nas.
- Lee,
a daje trudne klasówki? - zapytał spanikowany. On nie znosi
historii, wręcz jej nie trawi.
- Że
tak powiem, to zależy od jego napięcia w związku. Jak się im
układa, to jest dobrze. A jak nie...
- to
strach pomyśleć...- dodał sobie brunet.
- No
dokładnie. - dodał poważnie, choć na takiego w ogóle nie
wyglądał. - A tak na marginesie to chciałbym się was o coś
zapytać.
- Pytaj
o co chcesz. - powiedziałem do niego.
- Kim
jest ta dziewczyna za wami?
Odwróciłem
się na pięcie. Za mną stała Sakura, najpoważniejsza dziewczyna
jaką znam. Moja bliska przyjaciółka, zresztą.
- Sakura,
Haruno Sakura. - powiedziałem szczerząc się – powodzenia ci
życzę – powiedziałem szczerze, przyda mu się jak chce do niej
startować.
- Nie,
mi nie o to chodziło! - zaczął się tłumaczyć, ale zrobił się
czerwony na twarzy.
W
sumie to Lee okazał się być całkiem fajny. Gadaliśmy całą
przerwę i dowiedzieliśmy się wielu przydatnych rzeczy razem z
Kibą, na przykład tego czego nie robić by nie być pytanym na
niektórych lekcjach.
I
w ogóle dowiedziałem się że ta szkoła jest jakaś dziwna, a
nauczyciele to jeszcze dziwniejsi. Większość z nim studiowała na
na jednym uniwerku, a niektórzy to nawet do jednego liceum chodzili!
Mało tego! W tej szkole są same małżeństwa i pary! Normalnie
cały pokój nauczycielski przypomina jakieś biuro matrymonialne!
Zresztą nie tylko pokój nauczycielski. Wystarczy przejść się po
korytarzu a już widzi się zakochane w sobie pary. I aż się smutno
robi jak pomyślę o mnie i o Kibie. Już zdążyłem zapomnieć jak
to jest być tak beznadziejnie, po uszy zakochanym
***
nienawidzę pisać pierwszych notek, błagam o wyrozumiałość, poprawię się :)
Jest dobrze, serio. Pisz dalej...czekam na next. Zapraszam do mnie na oldschool-yaoi.blogspot.com Dopiero zaczynam i niebawem dodam pierwszy post. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie! Idę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuń