środa, 23 stycznia 2013

od autorki!

   Moi drodzy, przeszliśmy razem kawał moich notek i wspólnie dziś przebiliśmy magiczną liczbę 10.000 wejść na moim blogu, za co WAM bardzo dziękuje że razem z wami mogłam "dobić" takiego ładnego wyniku! Bo bez was to nie miałoby NAJMNIEJSZEGO sensu, bo robię to dla was! Mam nadzieję że również "dobijemy" wspólnie (albo w jeszcze większym gronie) 15.000 wejść, po czym 20.000! Czytajcie dalej i komentujcie, dodawajcie nawet najgłupsze komentarze, chociażby tylko po to żeby Dilla-chan miała się z czego pośmiać xD 

Rozdział 10

Przepraszam za taką krótką scenę erotyczną, ale nie mam jeszcze wprawy... :(
(Gaara)
- Gaara! Zaczekaj! - zawołał za mną Sai, po skończonych lekcjach - Hej... - jego entuzjazm zgasł gdy zobaczył mróz w moich oczach. 
- Cześć. Chcesz czegoś?
   Przygryzł wargi.
- Chciałem pogadać i... przeprosić. Ja nic nie wiedziałem! Nie miałem pojęcia jak się czujesz, ja... 
- Nie ważne. - rzuciłem - Takie przeprosiny nie są nic dla mnie warte. Przepraszasz mnie bo masz wyrzuty sumienia, bo ostatnio dałem ci trochę do słuchania. 
- Nie! - pokiwał głową - Ja naprawdę zachowałem się jak ostatni dupek i...
- Zgadzam się. 
   Spuścił wzrok.
- Zrobiłem tak bo się bałem... - spojrzał mi w oczy a we mnie coś pękło - bałem się że, sam nie wiem czego. Tego że się wycofasz, ze nam nie wyjdzie...
   Prychnąłem.
- Wybaczysz mi?
- Może, ale musisz mi udowodnić że zasługujesz na wybaczenie. - dalej byłem twardy. 
   Pokiwał głową. 
- Rozumiem. Chcesz gdzieś dzisiaj wyjść? Na kawę, albo do parku? 
- Co?
- No w ramach przeprosin. - uśmiechnął się do mnie - Wiesz, jakoś muszę zasłużyć na wybaczenie. To jak?
- Dobra. - wzruszyłem ramionami. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Neji)
- Poproszę bukiet białych róż, tych długich. - poprosiłem Ino która pilnowała kwiaciarni swoich rodziców.
- Te długie są strasznie drogie, przeważnie daje je się pojedynczo. A poza tym taki bukiet będzie strasznie ciężki, nie wiem czy taki doniesiesz. - uśmiechnęła się do mnie - Sugeruje wziąć te średniej wielkości, tylko kupić więcej i przyozdobić je zielonymi liśćmi, a do tego związać całość granatową wstążką. Spodoba się Sasuke...
- Brzmi dobrze. - uśmiechnąłem się.
   Ino podeszła do wazonu z takimi różami o jakich mówiła i wyjęła odpowiednią ilość. 
- Białe róże... - westchnęła - muszę ci przyznać, masz gust. 
- Dziękuje. 
- Dla Sasuke lepsza będzie matowa kokarda, prawda? - zapytała gdy kończyła przyozdabiać bukiet. 
   Przytaknąłem.
- Ile to będzie? - zapytałem. 
- Prezent. Gdybyś nie chciał wziąć tych róż to i tak dziś musiałabym je wyrzucić, ale nie martw się postoją spokojnie jeszcze kilka dni i będą robiły efekt...
- Dziękuje. - powiedziałem chwytając za kwiaty - naprawdę ładny bukiet. 
   Uśmiechnęła się. 
- Nie ma za co. Tylko masz sie z nim pogodzić! - rozkazała jak było jej to w zwyczaju. 
- Ależ oczywiście. - uśmiechnąłem się i wyszedłem z kwiaciarni.
    Mam nadzieję że mu się spodoba. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
- Kakashi miałeś pozmywać!
- A ty delfinku miałeś wrzucić na luz...
   Zarumieniłem się.
- Nie mów do mnie delfinku jak się na ciebie denerwuje! 
- Za ile obiad?
   Otarłem pot z czoła. 
- Za chwilę, ale wiesz... nie mam w czym nałożyć bo ktoś nie pozmywał...
   Hatake wstał z kanapy. 
- Już dobrze...
- Świetnie! A co to...? - powiedziałem sam do siebie kiedy Kakashi poszedł zmywać. 
   To katalog ślubnych obrączek! Zaznaczył kilka z części dla panów. Czyli on jednak podchodzi do tego poważnie!
   Schowałem ten katalog tam gdzie leżał.
- Skończyłeś? - zapytałem.
- Yhm... - brzdęknęło.
- Z dala od mojej zupy! Zaraz będzie obiad!
   Spuścić go na minutę...
   Ech...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sasuke)
- Kto tam?
- To ja Neji.
- Wejdź.
   Wszedł. Miał rozpuszczone włosy i wyglądał dobrze, jak zawsze. Ubrany był w Szarą koszulę i czarne rurki, a w ręku miał bukiet kwiatów. Moich ulubionych białych róż. 
- To dla ciebie. - podał mi je - Dziś byłaby nasza rocznica...
   Spojrzałem na niego morderczym spojrzeniem. Jak on mógł w ogóle powiedzieć to w formie przeszłej? 
   Wziąłem kwiatki, powąchałem je i dałem mu nimi w twarz.
- Byłaby?! JEST! 
   Dotknął swojego rannego policzka na którym pojawiły się ślady po kolcach róż. 
- Sasuke...
- Nie obchodzi mnie to rozumiesz? Nie obchodzi mnie to czy będziesz ze mną z litości czy nie! Ale ja chce być z tobą. - patrzył na mnie zszokowany - Czyli nie? - upewniłem się - Trudno. Neji..
   Zamknął mi usta swoimi. 
   Całował mnie namiętnie, jak na filmach. Tak jak nigdy mnie nie całował. 
- Neji...
- Po pierwsze, nigdy więcej  nie dawaj mi kwiatkami w twarz. Po drugie, nigdy więcej niech ci do głowy nie przychodzi zabijać się! I po trzecie, przepraszam. Tak masz racje to nasza pierwsza rocznica. - powiedział i pocałował mnie na nowo. 
    Teraz to dopiero zrobiło się bajkowo...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Gaara)
- Rzuciłem gitarę. - przyznałem mu się upijając łyk piwa.
   Siedzieliśmy u niego w salonie i piliśmy piwo. Taa... niektórzy by to nazwali patologią picie w takim młodym wieku wieku. 
- Dlaczego? - zapytał - Przecież ty tak dobrze grałeś! 
- Tak ale granie dla samego siebie to nie to samo co granie dla kogoś...
- Ja przestałem rysować. Od obozu nie ruszyłem ołówka. 
- Też szkoda. - powiedziałem dopijając moje piwo. 
- Zawrzyjmy układ. Ja będę dla ciebie rysować, a ty dla mnie grać. 
- Nie. - powiedziałem stanowczo.
   Posmutniał.
- Dlaczego? - zapytał. 
- Bo obiecałem sobie że jeśli kiedykolwiek ruszę gitarę to tylko i wyłącznie dla osoby którą kocham. 
   Przełknął głośno ślinę. Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Pokochaj mnie, Gaara. Pokochaj mnie na nowo. - poprosił. 
   Nie wiem czy zrobiłem to przez alkohol, czy przez impuls, ale go pocałowałem. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Deidara)
- Chłopcy wiedziałem że się pogodzicie!
   Uwierzcie mi lub nie, ale cieszyłem się jak głupi z tego że Sasuke i Neji znowu się zeszli. Młodszy brat mojego chłopaka od zawsze był dla mnie jak młodszy brat, a ostatnio jest dla mnie jak... syn. Poczułem się tak kiedy rozmawiałem z nim o jego próbie samobójczej i Nejim. 
   Kochał go, kocha go. Tak samo jak ja Itachiego. Itachi jest często oschły i nie ma dla mnie czasu, ale wiem że mnie kocha, nawet jak tylko widzimy się w nocy i nie zamieniamy pomiędzy sobą żadnego słowa na żywo przez kilka dni. 
   On jest ode mnie starszy, mądrzejszy, odpowiedzialniejszy. Na początku nasz związek przypominał sielankę, było jak w raju. Jednak niestety mój książę dorósł, znalazł pracę, a ja jego księżniczka musiałem to zaakceptować, choć na początku w ogóle nie było łatwo. Miał dla mnie mało czasu, a potem doszło jeszcze pisanie książek jakby sama praca dziennikarza była mało zajmująca. 
   Itachi był całymi dniami w pracy, ja nie rozumiałem tego i zerwałem z nim, Boże jakim ja byłem wtedy dzieckiem! Wyprowadziłem się z miasta, powiedziałem "Nie chce już nigdy więcej widzieć" choć tak naprawdę chciałem powiedzieć "Nie daj mi odejść proszę". A on? Przyjął to dobrze po czym, pojechał za mną i błagał o wybaczenie. 
- Deidara daj już spokój i daj im się sobą nacieszyć. - powiedział. Itachi.
- No dobrze, tylko Neji nie siedź tu za długo, to jednak szpital. A i nie hałasujcie! 
- Coś jeszcze? - zapytał rozbawiony Sasuke.
- Tak, bawcie się dobrze. - puściłem im oko i wyszedłem za moim chłopakiem. 
- Deidara?
- Co? - zapytałem w rewelacyjnie dobrym humorze. 
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha. 
- Wiem. 
- I chcę się z tobą kochać...
- No to się cieszę... - udałem niewzruszonego. 
   Prychnął. 
   Jak ja go kocham. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Chce by od dziś było jak ostatniego dnia na obozie. - powiedział Gaara gdy Sai zdjął z niego koszulkę. 
- A ja chce byś został moim chłopakiem, od dziś na zawsze. - powiedział kiedy to No Subaku zdejmował z niego spodnie. 
- Od dziś już na zawsze - powtórzył i pocałował czarnowłosego. 
( treść o tematyce erotycznej)
    Sai kiedy już obydwaj byli nadzy usiadł na rudowłosym okradkiem i zaczął go całować po całym ciele, a rękoma bawił się sutkami. Gaara za to dotykał delikatnego ciała bruneta które było gładkie i blade jak jego własne. 
   Potem Sai włożył we wnętrze  zielonookiego palce by przygotować go na ciąg dalszy. Kiedy stwierdził ze już wystarczy wyjął je i sam się na niego nabił. 
   Gaara i Sai czerpali z tego jeszcze większą przyjemność niż na obozie. Teraz było inaczej. Gaarze śnił się właśnie sen na jawie, najpiękniejszy sen w jego życiu. 
- Nie przestawaj - wyszeptał Gaara kiedy przestał odczuwać ból a zaczął przyjemność. 
   Na zewnątrz było już ciemno, a w pokoju Saia nie świeciło się żadne światło. Jedyne źródło światła tej nocy to księżyc i pobliskie latarnie. Chłopcy ledwo widzieli swoje twarzy podczas ograzmu, jednak to był niezapomniany wieczór...

Odpowiedzi na komentarze:
Od mojego słoneczka - odpowiedziałabym ci tutaj na te wszystkie pytania, ale nie mogę bo nie chce nikomu spoilerować xD ale i tak to ode mnie wyciągniesz więc chyba nic nie szkodzi jak tu ci na to nie odpowiem :*
PISZCIE KOMENTARZE I ODPOWIADAJCIE W ANKIETACH! 

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 9

(Gaara)
- Gaara, pójdź proszę po przewodniczącego samorządu. - poprosił na lekcji wos-u Iruka.
   Skinąłem głową i poszedłem. Nigdy wcześniej tam nie byłem, ba nawet nie wiem jak wygląda nasz przewodniczący. Ta szkoła mnie strasznie irytuje. Brzoskwiniowe ściany... co za kretyn wpadł na pomysł żeby malować korytarz na jakikolwiek odcień pomarańczowego? 
   Zapukałem w drzwi na których widniał napis "Pokój samorządu". Usłyszałem proszę i wszedłem do środka. W pokoju nie było nikogo oprócz Sai'a, chłopaka którego poznałem za letnim obozie. 
- Cześć Gaara - uścisnęliśmy ręce na powitanie - co cię tu sprowadza?
- Iruka-sensei prosił żebym mu przyprowadził przewodniczącego, wiesz kto to? 
   Sai się do mnie uśmiechnął.
- No to wygląda na to że jeszcze trochę ze sobą pogadamy, bo to ja jestem przewodniczącym.
   Bez żadnych emocji odwróciłem się i ruszyłem przed siebie.
- No chodź. - powiedziałem.
  To nie jest tak że coś mam do niego, to jest tak że mam do niego bardzo dużo w związku z tym że mnie tak potraktował! a teraz los mi każe chodzić z nim do jednej szkoły. 
- Gaara, ty w dalszym ciągu masz mi za złe to co było na obozie?
   Odwróciłem się do niego, spojrzałem mu w oczy tym swoim lodowatym spojrzeniem i powiedziałem:
- Mówiłeś że mieszkasz w innym mieście. Mówiłeś że będziemy się ze sobą kontaktować, a nie odpisywałeś mi na maile. Mówiłeś że jestem tym jedynym i wyjątkowym, i co mi po tym?
- Wiem, głupio wyszło...
- Głupio? - podszedłem do niego tak blisko jak było to możliwe - Wiesz jak to jest chodzić do szkoły ze swoim codziennym snem? Wiesz jak to jest śnić o pocałunkach i wracać myślami do obozu? Do każdego momentu w którym byłeś ty?
- Gaara...
- Wchodź! - rozkazałem - Wejdź do tej klasy, po to tu jesteśmy. 
   Sai choć chciał coś powiedzieć tylko skinął głową i wszedł do sali. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Słyszałem że masz małe problemy z Iruką. - powiedział pewny siebie Gai do Kakashiego - Jakby co to wal do mnie śmiało! Z chęcią ci pomogę. - wyszczerzył sie do niego.
- To nie będzie potrzebne, pogodziliśmy się już. - powiedział spokojnie Hatake wypełniając swój  dziennik. 
   Gai na chwilę spochmurniał. 
- Ale tak na przyszłość...- znowu zaczął.
- Cześć kochanie! - do pokoju nauczycielskiego wszedł cały rozpromieniony Iruka.
- Cześć...- wstał i pocałował go szybko.
- Gai a ty znowu koło mojego chłopaka? A przepraszam, narzeczonego. - uśmiechnął się do niego. 
   Gai zrobił wielkie oczy.
- Chcecie się...?
- Dokładnie - wstał Kakashi, bo już skończył to co miał do zrobienia - a teraz przepraszam, zabieram mojego narzeczonego na obiad. - powiedział Kakashi łapiąc Umimo za ręke.
   Gai patrzył na tą scenę z zazdrością. Jak on by chciał być na miejscu Iruki, dokładnie na jego miejscu, przecież Hatake mu się podobał od liceum, dlatego poszedł na ten sam kierunek studiów, oraz pracować w tej samej szkole, jednak jako nauczyciel innego przedmiotu. (dla tych co się pogubili xD Gai studiował dwa kierunki, w tym fizykę z Kakashim)  
- Gratuluje! - krzyknął gdy tamci wychodzili z pokoju. 
- Dziękujemy! - odpowiedział mi Umimo. 
- Gai daj już sobie z nim spokój. - do pokoju weszła wszystko wiedząca pani dyrektor Tsunede - Są szczęśliwi ze sobą, zaakceptuj w końcu to i przestań myśleć o Kakashim tylko o tym z kim chcesz spędzić resztę życia. 
   Gai tylko pokiwał głową. stwierdził że z pijaną Tsunade nie będzie dyskutował.
- Tsunade, ty przypadkiem nie masz teraz lekcji? 
   Kobieta spojrzała na zegarek. 
- O cholera... przepraszam, geografia się sama nie poprowadzi. - wzięła pierwszy lepszy dziennik żeby nie było że go nie ma i pobiegła na swoje zajęcia. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Hinata)
   Wyszłam z pokoju samorządowego. Siedzieliśmy dzisiaj bardzo długo bo chcemy zorganizować w szkole dzień sportu.
- Hinata! - zawołał za mną Naruto.
- O Naruto... - zarumieniłam się - co...?
- Hinata masz może jeszcze te formularze zgłoszeniowe dla mediatorów? - zapytał podniecony Naruto - Wiesz pomyślałem sobie że mógłbym zrobić coś dobrego dla innych.
   Przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
- To bardzo miłe z twojej strony. Jasne już ci to daje...  
  Sięgnęłam do mojej torby. Wyjęłam teczkę z napisem "Samorząd" i zaczęłam szukać.
- O...
   Plik papierów rozsypał sie po podłodze.
   Naruto od razu schylił się i zaczął je zbierać. 
- Cholera, to moja wina. Powinienem poprosić o to jak siedziałaś w pokoju. Tam pewnie macie tego wszędzie i to na wierzchu... - uśmiechnął się do mnie przepraszająco, na co się zarumieniłam. 
- Nie, nic się przecież nie stało. - oddał mi plik kartek, a ja w zamian podałam mu odpowiedni formularz.
- Dziękuje! - uśmiechnął się jeszcze bardziej na jego widok i przytulił mnie po przyjacielsku, jak on to lubi robić.
   Na ten mały gest moje serce zaczęło bić, wręcz szaleć. Jego perfumy, te które dostał ode mnie na jego urodziny i przy okazji jego ulubione, mieszały się z potem po treningu. 
   Puścił mnie a mi odebrało dech w piersiach. 
- Trzymaj się Hinata, do jutra! - rzucił tylko w moją stronę po czym zbiegł po schodach.
- Naruto...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ile ma ciebie można czekać?!
- Musiałem skoczyć to ten świstek - Naruto uniósł formularz do góry - ale teraz już jestem cały twój. 
- Chyba o czymś zapomniałeś. 
   Uzumaki rozejrzał się dookoła jakby miało by mu to w czymś pomóc. 
- O tym że dzisiaj przyjeżdża moja siostra...
- A! Czyli nie mamy wolnej chaty... 
- A ty tylko o tym. Moja wredna starsza siostra przyjeżdża do domu w przerwie we studiach. To nie byle co...
- Wredna? - za nim stała jego starsza siostra  Hana.
- Hana! - brunet przywitał się z nią - Co tam?
- U mnie? Wszystko w porządku, a wy znowu razem... Jeszcze sobie pomyślę że mój młodszy braciszek jest gejem czy coś... - zażartowała, ale chłopakom w ogóle w tym temacie nie było do śmiechu.
   Rodzina Kiby nie widziała nic o jego związku z Naruto, a tym bardziej o orientacji chłopaka i wolał żeby tak zostało. 
- Wiecie co? Nie będę wam przeszkadzać. Dawno się nie widzieliście i w ogóle...
- Nie, nie będziesz nam przeszkadzał! 
- Kiba, ma racje niech idzie. Mamy trochę do pogadania. Cześć Naru! - Hana w ogóle nie przejmowała się niczym i od razu zaczęła iść. 
- Cześć Naruto...
   Rodzeństwo szło w ciszy. Nie to by nie mieli jakiś tematów do rozmów, w końcu nie widzieli się prawie trzy miesiące, ale szczerze mówiąc Kiba nie za bardzo lubił swoją siostrę. 
- Ten Naruto strasznie się na ciebie uwziął... - powiedziała - a gapił się na ciebie jakbyś był jakąś eklerką za szybą w cukierni... on nie jest przypadkiem jakimś pedałem? Moim zdaniem powinieneś ograniczyć z nim kontakty...
- ZAMKNIJ SIĘ! - wydarł się tak głośno że aż ludzie odwrócili się na ulicy - Nie mów tak o nim! Nie masz do tego prawa!
   Hana była zdziwiona taką postawą brata.
- Przepraszam, może rzeczywiście nie powinnam była...
- Tak nie powinnaś była.  
- Przepraszam. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
- Masz z nim nie gadać. - powiedziałem kiedy odłożyłem zakupy na blat w kuchni. 
- Iruka, ja...
- Ja się nie gniewam! - zacząłem - Nie mam zamiaru się o niego kłócić! Na pewno nie o niego. Ale błagam cię - podszedłem do Kakashiego i się do niego przytuliłem - Tylko z nim nie gadaj, a najlepiej go unikaj. Przecież masz gabinet, a po dziennik to po dzwonku...
   Hatake objął mnie mocniej i pocałował. 
- Dobrze. - powiedział - Iruka, co masz taki dobry humor?
- No wiesz...
- Czy ja o czymś nie wiem...
   Westchnąłem i wyjąłem z kieszeni kurtki rachunek za wodę...
- ILE?! - wrzasnął.
- Kochanie! Tylko spokojnie! Wodociągi chcą nas skłócić! Nie możemy się tak łatwo dać! 
   Prychnął. 
- No dobra, ale od dzisiaj razem bierzemy prysznice.
   Teraz to ja prychnąłem. 
- A to niby dlaczego? - zapytałem rozbawiony.
- Jak to dlaczego? Będzie ekonomiczniej.
- Bo i do tego ekologicznej...
- No i do tego ekologiczniej. - uśmiechnął się po czym mnie pocałował...
   Muszę przyznać że to wyjątkowo dobry pomysł oszczędzania...

Odpowiedzi na komentarze!
Gizi - to ja może zacznę od początku, po pierwsze nie masz za co dziękować jeśli chodzi o moją wyobraźnię, bo po co by ona była gdybym nie mogła się nią dzielić z innymi ludźmi? Po nic, dlatego cieszę się że podoba ci się tu i że skutecznie umiliłam ci te zimowe wieczory kiedy czekałaś na pociąg (kurczę gdybym wiedziała że jakaś yaoistka marznie na mrozie czytając "moją sztukę" to napisałabym więcej "gorących" scen xD) jeśli chodzi o paringi... ja też kocham  SasuNeji - oboje mają "ciężkie" charaktery, ale pomimo tego pomiędzy nimi... (AAA chciałam ci już tu zaspoilerować! o nie! Nie dobra Dilla-chan! xD) przeczytasz co się będzie działo ^^ i na koniec...  jeśli ci pod koniec ósmego rozdziału ciarki przeszły to wyobraź sobie jeszcze co się teraz dziać musi u Kakashiego i Iruki O.O xD Jeśli chodzi o powiadanianie o nowych rozdziałach to nie ma sprawy tylko powiedź gdzie mam cię powiadamiać (na twoim blogu, GG, mailu...?) No i to chyba wszystko, mam nadzieję że ten rozdział również ci sie podobał :D (zapraszam do udziału w ankiecie na nową parę w opowiadaniu!)




czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 8

Instrukcja czytania tego opowiadania (dla osób nie czytających tekstu na niebiesko) - nad każdym szlaczkiem oddzielającym tekst jest imię obecnego narratora (dla danej oddzielonej części) jeśli nie ma żadnego imienia to narracja test trzecioosobowa! miłego czytania :)
(Naruto)
- Bądź cicho!
- Przecież jestem!  
- No to sie uspokój, jesteśmy w szpitalu.
   Przyszliśmy do Sasuke, wiecie podać mu lekcje, powiedzieć co się działo w szkole, no i mu trochę potowarzyszyć. 
- Tak, tak. 
- I najważniejsze. - Kiba się zatrzymał i spojrzał mi głęboko w oczy - Ani słowa o Nejim - chciałem coś powiedzieć ale położył mi palec na ustach - On tu nie istnieje, rozumiesz?
   Tylko pokiwałem twierdząco głową.
- Kiba? - powiedziałem kiedy ruszyliśmy białym korytarzem na dział psychiatrii.
- Tak?
-  Nie, nie ważne. Potem.
   Mój chłopak tylko wzruszył ramionami i zadzwonił do drzwi. To jedyny oddział w całym szpitalu do którego drzwi nie są otwarte. W każdej sali jest tylko jedna osoba, czasami dwie ale w tych są tylko dziewczyny chore na anoreksje. Pokój Sasuke nosił numer cztery. 
   Kiba zapukał w drzwi.
- Sasuke to my.
- Wejdźcie.
- Hej? - powiedzieliśmy wchodząc do środka. 
   Pokój był cały biały. Białe kafelki na podłodze, białe ściany, białe framugi, pościel... Blady jak te ściany Sasuke świetnie się tu komponował razem ze swoją mlecznobiałą cerą. 
- Hej - powiedział po czym zeskoczył z okna na którym siedział i usiadł na łóżku - Co tam?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Neji)~
   Spotkać. On sie chce ze mną spotkać. Chce! 
   Ubrałem się w granatową koszule w której tam mnie lubił i spiąłem włosy w koka. Użyłem perfum które od niego dostałem, krótko mówiąc, wyszykowałem się na spotkanie z nim. 
   Szedłem powoli. Ale to śmieszne, chodzić na spotkanie do szpitala, do tego do swojego byłego, a jakby tego było mało to jeszcze zostaliśmy umówieni przez jego brata. Zacząłem się z tego śmiać. Dawno sie tak nie cieszyłem za spotkanie. 
   Po dwudziestu minutach już pukałem do drzwi jego sali. 
- Kto? - zapytał kiedy zapukałem.
- To ja, Neji.
   Przez chwila nie odpowiedział. Jakby się zastanawiał czy mnie wpuścić. 
- Wejdź. 
   Siedział na łóżku, cały blady i do tego ze smutnym spojrzeniem i tłustymi włosami. Wyglądał jak wrak. 
   Prawą ręką masował biały opatrunek na lewej ręce, tak jakby go to bolało.
- Usiądź. - wskazał na krzesło koło łóżka.
   Skinąłem głową i usiadłem. 
   Na chwile zastała cisza. 
- Sasuke ja...
- Cicho.
   Spojrzał mi w oczy.
- Chciałem ci podziękować, za krew...
- Nie ma za co. Chyba każdy by tak zrobił na moim miejscu. 
- Taa... - przełknął ślinę - Chcę ci jeszcze tylko powiedzieć że nie będę już twoim problemem. Zmieniam szkołę, może nawet uda nam się przeprowadzić? Itachi już szuka mieszkania i...
- Co? - słyszałem to co do mnie mówi ale zupełnie nie rozumiałem, czy to właśnie był powód naszego spotkania?! - Sasuke ty chyba nie mówisz poważnie...
- Mówię, wiem że nasza obecność w szkole razem jest pewnego rodzaju problemem i... - westchnął - że dość głupio by było umawiać się z kimś na oczach, tego drugiego. - spojrzał mi w oczy - Ułatwiam nam życie...
   Pierwszy raz w życiu dostałem z liścia nawet nie czując tego bólu na policzku. 
- Sasuke... czy to dlatego że nie mogłeś znieść mojego widoku ty...?
- Tak, ale nie chce o tym gadać. 
- Pociąłeś sobie żyły przeze mnie! Jak mam o tym nie gadać?!
   Spuścił wzrok.
- Nie myśl o tym...
- Ty też powinieneś. - odpowiedziałem
- I taki mam zamiar.
- Taak, właśnie dlatego zrobiłeś sobie pamiątkę po mnie na całe życie?! - uspokoiłem się- Sasuke... całe życie będziesz patrzył już na tą rękę z bliznami i za każdym razem będziesz gdzieś tam w swojej głowie miał mój obraz. Zawsze będzie już ci się to kojarzyło ze mną i z tym co ci zrobiłem...
- Nie przeczę. Ale co mam powiedzieć? Że jest z ciebie kawał sukinsyna?! - podniósł głos - Że jesteś temu winien i jeszcze masz czelność mi morały prawić?! - w jego oczach pojawiły się łzy - Wyjdź! - rozkazał - Nie chce cię już widzieć! Po prostu wyjdź i zostaw mnie samego...
- Sasuke, proszę. Mógłbym ci jakoś pomóc? Jakkolwiek?
- Jak? - prychnął - Wrócisz do mnie? Zapomnimy o tym? - powiedział płaczliwym głosem - "Wyjdź, albo powiedź że mnie kochasz i zapomnijmy o tym co było" - zacytował z naszej szkolnej sztuki w którym grałem głównego bohatera. 
   W takiej sytuacji pozostało mi tylko jedno. Wstałem podszedłem do niego i powiedziałem:
- Powiedziałeś "Wyjdź, albo powiedź że mnie kochasz i zapomnijmy o tym", "a ja ci na to odpowiadam, dziś wybieram to drugie" - powiedziałem tekst drugiego bohatera tej sztuki. Sasuke zrobił duże oczy a ja go pocałowałem. 
   Pocałunek był słony od jego łez, bo w między czasie rozpłakał się jak dziecko. 
   Sasuke szybko skończył ten pocałunek dając mi w twarz, tym razem naprawdę. 
- Nie całuj mnie jeśli nic do mnie nie czujesz! - ryknął. 
- Też sie trzymam tej zasady. - spojrzałem mu w oczy. - Kocham cię i nigdy nie przestałem. 
- Nie zrywaj jeśli kochasz!
- Zerwałem bo przestało ci zależeć. 
- Nie przestało!
- To udowodnij mi to! - rozkazałem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Deidara)
- Itachi? - zapytał Deidara.
- Hm? 
- Myślisz ze powinniśmy się przeprowadzać?
- Kochanie jak na razie to tylko oglądamy mieszkania...
- Ale Itachi! W końcu jakieś man się spodoba i się stąd przeprowadzimy!
- No takie są cele w szukaniu mieszkania. - przytulił się do mnie. - Moim zdaniem dzięki zmianie otoczenia Sasuke szybciej zapomni...
   Prychnąłem. 
- A ty o mnie zapomniałeś kiedy przeniosłem się na studia do innego miasta jak zerwaliśmy? Nie, tylko latałeś za mną i odpędzałeś potencjalnych chłopaków. 
- Z nami było inaczej...
- Było dokładnie tak samo! Ty ze mną zerwałeś bo przestało nam się układać, złamałeś mi serce, chciałem uciec i zapomnieć, a potem próbowałeś mnie odzyskać.
   Milczał chwilę. 
- Ale im się to nie uda. Ich historia sie tak nie skończy. 
   Stanąłem na palcach aby móc spojrzeć mu w oczy z tej samej odległości.
- Widziałeś jak oni na siebie patrzyli?
- Deidara...
- Kochanie! - zaśmiałem się. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Naruto przekręcił się tak że teraz to on leżał pod Inuzuką. 
- Szybko! - rozkazał zniecierpliwiony Naruto. 
   Kiba wszedł w niego szybko, bez rozciągania. Trochę bolało...
   Naruto znowu się przekręcił, tym razem tak że teraz to on był na górze, jednak w dalszym ciągu to w jego tyłku był członek. Blondyn przyspieszył ruchy tak bardzo jak tylko potrafił. Brunet wił się pod nim i całkowicie oddawał się temu przyjemnemu uczuciu. 
- Głębiej! - ledwo wysapał brązowooki.
   Naruto z chęcią spełnił jego życzenie i nabił się na niego do końca. 
   Po dwóch minutach obaj doszli i zgrzani położyli się koło siebie na łóżku. 
- Naruto - spojrzał mu w oczy - Kocham cię - powiedział pierwszy raz od kiedy są ze sobą. 
- Wiem, ja też. - Naruto obradował go jednym z tego jego firmowych uśmiechów, po czym się pocałowali. 

I jak wam się podobała końcówka i cała reszta? xD piszcie!

***
Odpowiedzi na komentarze!
Basia - Na twoje życzenie dałam troszkę więcej Naruto i Kibę, no wiesz skoro ci brakowało... :) jeśli chodzi o Kakashiego i Iruke to nieskromnie powiem że wyszły mi te postaci i cieszę się że też tak uważasz xD No a co do Nejiego i Sasuke... to myślę że cię uszczęśliwiłam xD a i BARDZO DZIĘKUJE ZA ŻYCZENIA NOWOROCZNE! i nic sie nie stało ze spóźnione :D

   

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 7

Z góry przepraszam za treść tej notki, pisałam ją pod wpływem zielonego frugo i sprit'a, a mój korektor któremu dedykuje ową notkę (i którego serdecznie pozdrawiam :*) nawet nie miał szansy jej zobaczyć w wersji roboczej :D

(Iruka)
    No dobra mam wyrzuty sumienia. Kakashi nie wrócił na noc. Co się z nim wtedy działo? Dzwoniłem do niego, ale nie odbierał. Napisałem mu kilka wiadomości, ale nic to nie dało. Martwię się o tego starego erotomana. 
   Pół nocy nie spałem, a i tak wstałem o szóstej. Jest siódma. W sobotę. Dlaczego go tu nie ma? 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Neji)
   Siedzę tu od wczoraj. Sasuke jest pod jakimś sprzętem który mnie irytuje swoim pikaniem. Wczoraj kiedy tu przyszedłem okazało się że trzeba mu przetaczać krew. Itachi jako brat chciał mu oddać trochę swojej, ale nie mógł bo był trochę pod wpływem alkoholu. Deidara nie mógł bo miał zupełnie inną grupę, a właśnie w tedy w szpitalu zabrakło naszej grupy. W rezultacie ja mu oddałem swoją, bo mamy taką samą. 
   Kiedy już to zrobiłem podeszli do mnie Deidara i Itachi.
- Neji, wiesz dobrze że nigdy się do was nie mieszałem, ale tym razem ja muszę wiedzieć. Rozumiesz? Ja muszę wiedzieć dlaczego się rozstaliście. - spojrzał mi prosto w oczy. Nie był ani zły, ani zdenerwowany. Był w miarę opanowany, jak na sytuację i był całkiem spokojny. 
- Nie układało się nam to z nim zerwałem. 
   Deidara usiadł koło mnie. 
- Chcesz o tym pogadać? - zapytał. 
- Nie, gadałem już o tym z naszą panią psycholog... On to zrobił przeze mnie. - spojrzałem na nich.
- Nie myśl tak. - powiedział Dei. 
- On to zrobił dlatego że ja z nim zerwałem... Nie wybaczę sobie tego jeśli on... - głos mi się załamał. 
- Neji, idź do domu. - powiedział Itachi - Nie zadręczaj się, idź się poucz do czegoś tam i na chwilę zapomnij o Sasuke. - i tak nie będę w statnie.
- Dobrze, ale zadzwońcie do mnie jakby coś się zmieniło. 
   Pokiwali twierdząco głowami i poszedłem długim białym korytarzem do schodów. 

...(rok temu)

- Szukam kapitana drużyny koszykarskiej? - zapytał z wysoko podniesioną głową chłopak o czarnych włosach i tego samego koloru włosach. 
- To ja. - odpowiedziałem równie wyniośle, jak on. 
- Świetnie, więc rusz swoje cztery litery do gabinetu dyry bo...
- Bo co? - zapytałem.
   Spuścił wzrok.
- To nie ja będę mieć problemy... - powiedział. 
- Spokojnie, ale wiesz że można było to powiedzieć... no nie wiem... mniej wrogo? Neji - przedstawiłem się.
- Wiem jak masz na imię Hyuga! - powiedział na wdechu po czym się zarumienił. Patrzył w dół i ewidentnie unikał mojego wzroku. 
- Ej młody... skąd wiesz jak się nazywam...?
- No... 
...
- Podobam ci się?
- NIE! Znaczy... - spojrzał mi w oczy - znaczy...
   Spojrzałem na niego. Sasuke był zamknięty w sobie, udawał skałę po czym przyznał mi się że śledził mnie po całej szkole i zbierał o mnie informacje. 
   Pamiętam to tak dobrze, tą niepewność w jego oczach. To jak udawał że nic do mnie nie czuje. To był chyba najpiękniejszy okres w moim życiu, a już na pewno w naszym związku. W sumie to wszystko co robiliśmy jako para było na samym początku właśnie. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
- Kakashi wróciłeś! - ucieszyłem się. 
- Tak. Wyprowadzam się. 
   W tych trzech słowach runą mój świat. 
- Hatake, proszę! Przepraszam to moja wina!
- Tak, zgadzam się. - poszedł do przedpokoju i zaczął się pakować do walizki. 
- Hatake... - łza mi popłynęła - gdzie ty pójdziesz?! - nie odpowiadał - Nie zostawiaj mnie...
- Potrzebujemy czasu. - powiedział patrząc mi w oczy. 
- Proszę nie! Porozmawiajmy! - wyrwałem mu walizkę. 
-O czym?! Znowu pogadamy sobie o tym że jest źle? 
   Milczałem. 
- Właśnie. 
- Zaczekaj! Chciałem to zrobić kiedy indziej, ale sytuacja jest taka że... - wpadłem do naszej sypialni, wziąłem małe czarne pudełeczko z szafki nocnej - kupiłem je już pół roku temu, wiedziałem że ty tego nie zrobisz, więc ja postanowiłem... - westchnąłem.
- Iruka o co chodzi? - oparł się o szafę. 
- No ja... - cały czerwony klęknąłem na jedno kolano, co ja wyprawiam - Hatake, kocham cię... - otworzyłem pudełko w którym była obrączka - wyjdziesz za mnie?
   Patrzył na mnie wielkimi oczami.
- Wiem że musielibyśmy pojechać d Belgii czy gdzieś, a i tak tutaj to nie ma żadnej mocy prawnej, ale...
- ja chce. Właśnie na to czekałem. No może nie konkretnie na to... ale chciałem byś cokolwiek zrobił dla nas. Iruka, przeprowadźmy się i weźmy psa, bo dziecka to nam nie dadzą... 
- Dobrze... - uśmiechnąłem się. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Sasuke, wszystko w porządku? - zapytał troskliwie Deidara.
- Dei chyba nie jest skoro on tu leży...
- No właśnie, Sasuke czemu ty...
- Nie chcę o tym gadać! - wkurzyłem się - Chcę zmienić szkołę.
- Sasuke - powiedział spokojnie Itachi - już ci tłumaczyłem...
- Ja nie wytrzymam z nim w jednej szkole! - powiedziałem - Nie wytrzymam tak! ROZUMIECIE?! Nie wytrzymam tak! - popłynęły mi łzy z oczu - Nie chcę przed nim się ukrywać po kątach, nie chce na niego patrzeć! - zaszlochałem.
- Sasuke - Deidara podszedł i mnie przytulił - wiesz że możesz z nami o wszystkim porozmawiać. Jak nie ze mną to z Itachim. Dlaczego, dlaczego nic nie mówiłeś? - delikatnie głaskał mnie po głowie żebym się uspokoił. 
- Powinieneś z nim pogadać...- powiedział mój brat.
- Nie chcę.
- No dobrze, ale chociaż mu podziękuj za to ze dał ci swoją krew ja musieli ci ją przetaczać. 
- ON TU BYŁ?! Czemu nic o tym nie wiem!
- Bo spałeś.
   Mój brat był opanowany jak nie wiem co. Był tak cholernie opanowany...
   Dał mi swoją krew, choć nie musiał. Był tu, wiedział co się ze mną dzieje i... musiał tutaj być. Pewnie męczyły go wyrzuty sumienia...
- Dei, napiszesz mu że sie obudziłem?
- Jasne. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za krótką notkę, wena mnie opuściła i chyba nie wróci ;(