czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 21

(Iruka)
   W domu panuje bałagan, a Kakashi znowu nie robi sobie z tego nic. Yumi robi sobie z niego co chce, no cóż się dziwić w końcu córeczka tatusia... 
   Dowiedziałem się jak to jest w prawdziwej rodzinie. Dziecko zajmuje nam tyle czasu, ale wreszcie mam poczucie że ten dom żyje. Ty już zasadniczo nigdy nie jest cicho, co chwila słychać szybki tupot małych stup i radosny dziecięcy śmiech.
   Lubie kiedy przychodzi do nas by się przytulić, kiedy przychodzi w nocy bo się boi, kiedy potrzebuje naszej pomocy przy pracy domowej... Po prostu lubię jak jest. 

- Iruka gdzie moje skarpetki z misiami? - zapytała Yumi.
- W praniu, mogą być z kotkami? 
- Nie mogą być bo będą za cienkie!
- A idziesz gdzieś?
- Tak! Tata mi obiecał że weźmie mnie na sanki!
   Spojrzałem pytająco na Kakashiego. A on na to się tylko uśmiechnął. 
- Yumi weź te, są cieplejsze od tych z misiami. - podałem jej parę skarpetek - A ty Hatake się przypadkiem nie za cieńko ubrałeś.
   Bez słowa rozpiął kurtkę i pokazał mi że pod spodem ma polar i koszulkę na dług rękaw.
- Dobra nic nie mówiłem. - uśmiechnąłem się do niego i delikatnie pocałowałem go. 
- Tato, tato! Chodź już! 
- A ty nie chcesz iść z nami? - zapytał. 
- Nie, mam klasówki do sprawdzenia, kartkówki do przygotowania, frekwencje mojej klasy muszę podliczyć... 
   Spojrzeli na mnie jak poligon egzekucyjny Korei północnej na skazańca do zabicia.
- Iruka ubieraj się, klasówki ci nie uciekną!
- Właśnie, a jutro ma padać!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Shikamaru)
   Już zrobiło się pięknie... Śnieg pokrył wszystko, a ten chłód daje powód młodym ludziom by rozgrzewać się za pomocą drugiej osoby...
   Idę ulicą szeroką i długą, a koło mnie idzie on. Wybranek mego serca. Już stęskniłem się za tym jak po prostu byliśmy koło siebie, nie przejmując się nikim... Wtedy nawet głucha cisza nie jest krępująca. 
   Słońce wyszło, pomimo tych chmur które są na niebie. Pogoda jest piękna, ptaki umilkły, pewno pochowały się przed zimnem, jedyne które słychać to szpaki i wrony. 
- Chodźmy do parku. - zaproponował nagle Kankuro. 
- Dobrze. 
   I poszliśmy pomiędzy starymi kamienicami do pięknego również starego parku. Odśnieżyliśmy ławkę, trochę wytarliśmy ją chusteczkami higienicznymi i usiedliśmy na niej. Spojrzałem mu głęboko w oczy, a on na to bez słowa nachylił się nade mną i mnie pocałował. 
   Przytuliłem się do niego. Pomimo tego chłodu który jest na zewnątrz czuje prawdziwy ogień w sercu... Czy to właśnie jest miłość? Czy to właśnie jest to?
   Oderwałem się od jego ust i wtedy zobaczyłem go. 
- Gaara? 
- Gaa...? - Kankuro od razu spojrzał za siebie. 
   Stał tam i patrzył na nas, ale chwila co? Czy on płacze?! 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sai)
   To beznadziejne uczucie. Ja jestem w nim beznadziejnie zakochany! Widzę go codziennie w snach... Dlaczego on mi to zrobił...? 
   Czemu zakochałem się w takim człowieku? Czemu? Co w nim jest takiego że mnie do niego ciągnie?! 
- Sai? - ten głos...
- Gaara? - spojrzałem na niego.
   Cały zmarznięty, czerwone policzki od zimna i łzy w oczach. Stoi przede mną i patrzy na mnie... A może to sen?
- Co się stało? - zapytałem czule. 
- Sai... - podszedł do mnie, przytulił się i pocałował.
   Powinienem go po tym wszystkim odepchnąć od siebie i w ogóle go do siebie już nie dopuszczać, ale...

   Ten smak, to ciepło... Tak, to z pewnością on, a nie kolejny sen...
   Przytuliłem się do niego, pragnąłem z całego serca jego ciepła. 
- Sai, tęskniłeś za mną? - zapytał.
- Tak, z każdym dniem coraz bardziej.
- A dalej mnie kochasz? - zapytał z nadzieją w oczach, zachowuje się jak nie on. 
- Przecież nie mógłbym się tak odkochać z dnia na dzień. - powiedziałem. 
   Spojrzał mi głęboko w oczy. 
- Chce w to uwierzyć... Sai, dziś to zrozumiałem, ja chce ci wierzyć... Chce zrobić wszystko bym w końcu ci zaufał... 
   Co się stało z tym Gaarą? Czyżby w końcu zrozumiał jak się czuje?
- Sai, chce cię kochać, a nie tylko się z tobą kochać. Chce byś był dla mnie całym światem i mieć nadzieje że dla ciebie ja jestem całym światem, rozumiesz?
   Co mam o tym wszystkim myśleć? Czy to w ogóle jest możliwe żeby on się aż tak zmienił? Czy ludzie potrafią aż tak zmienić w tak krótkim czasie? 
   Jeżeli to jednak jest sen, to chce by trwał on już całe moje życie. Pogłaskałem go po głowie, ma takie miękkie włosy, pachnął wiśniami...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Deidara)
- Sasuke, może zaprosisz do nas Nejiego? Dawno go u nas nie było! - uśmiechnąłem się do niego.
    Taki przyjemny dzień, jemy sobie obiad, dzień jak co dzień... 
- No dobrze... Dei?
   Spojrzałem na niego pytająco.
- Gdzie jest Itachi?
- Przeprowadza jakiś wywiad do gazety. 
- Aha. 
- Sasuke, co myślisz o wspólnych wakacjach? Czy raczej wolałbyś zostać w domu? A może chcesz gdzieś pojechać z Nejim? 
- No... Możliwe że gdzieś razem pojedziemy... Z resztą, te wakacje będą dla was taką trochę podróżą poślubną... - uśmiechnął się do mnie.
   Siedzieliśmy tak przez chwile w ciszy. Jak to dobrze że mam z Sasuke tak dobry kontakt...
- Deidara... Jak już nie ma Itachiego to... - spojrzałem na niego pytająco - ...doradziłbyś mi. 
- Chętne, a w czym dokładnie?
   Zmieszał się troszkę, czy to nie rumieniec na jego twarzy? 
- Doradziłbyś mi co do... ech... bielizny? - zapytał nie patrząc mi w oczy. 
   A ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Pamiętam Sasuke jak zaczynał dopiero gimnazjum, jak był jeszcze takim dzieciakiem, a on mnie teraz prosi o taką prośbę... Ale w sumie to czemu nie?
- A co? Szykujesz coś wyjątkowego dla niego?
- Rocznica się nam zbliża... - powiedział. 
- O! No to masz racje, to musi być coś wyjątkowego. 
- Znaczy... ja tylko chciałem żebyś zobaczył i powiedział które będą lepsze...
- Czyli byłeś już na zakupach?
- C-co? Nie...
- Nie no proszę cię, z takiej okazji to musisz kupić sobie coś nowego. Znam taki świetny sklepik z takimi rzeczami! Ubieraj się, zabiorę cię do niego! 
- Teraz?
- A czemu nie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

(Gaara)
   Nie mogę mieć brata? To biorę to co mam, a mam Saia, w sumie to jest całkiem niezły. Widać nie udało mi się rozwalić związku mojego brata, trudno, jakoś to przeżyje. Niech im się uda, skoro mi i jemu nie było dane. 
- Sai, śmiało... - powiedziałem kiedy widziałem jak zaczął się mieszać. - Chcesz tego, wiem ze chcesz się ze mną kochać, no chodź... Nie daj się prosić...
- Nie, wolałbym nie. Chce poczekać. - powiedział, o co mu chodzi?
- No dobrze, ale dlaczego?
   Spuścił wzrok i powiedział dość smutnym głosem:
- Boje się... Boje się że znowu mi to zrobisz... Że znowu zrobisz mi nadzieje, a następnie znowu zostawisz... Wybacz, ale naprawdę się tego obawiam... 
   Pokiwałem twierdząco głową... Może powinienem być trochę delikatniejszy?
- Rozumiem, poczekam... 
   Uśmiechnął się do mnie, ma taki delikatny uśmiech... Kankuro miał taki szeroki i śmiał się zawsze jak dziecko... Czarne oczy Saia nie zastąpią mi oczu Kankuro, ale mogą zapełnić tą pustkę w sercu po nim. 
   Tego właśnie chce, tego również chciałem wcześniej, stąd w ogóle zainteresowaniem Saiem, a może też dlatego że nie dawał mi spokoju? Sam nie wiem... 
   Po prostu chce zastąpić mojego brata kimś innym... Może to nie jest w porządku, ale mam to już gdzieś, po prostu chce... Chce zapomnieć to tych wszystkich nocach, o tych wszystkich dniach, o tych wszystkich pocałunkach... albo po prostu zamienić to na coś innego?
   Patrzę na niego, przecież widzę że jest we mnie beznadziejnie zakochany, bez pamięci bezpowrotnie... Widzę to, widzę to po nim... To takie wspaniałe uczucie widzieć że jesteś dla kogoś ważny... 
- Gaara, zależy ci na mnie? - zapytał.
- Skąd to pytanie?
- To ważne, dla mnie chyba najważniejsze. 
   Popatrzyłem mu prosto w te czarne tęczówki i powiedziałem:
- Zależy mi na tobie, chce być z tobą.
   Powiedziałem po czym go pocałowałem. Ale pocałowałem go inaczej niż zwykle, był to delikatny pocałunek pełen czułości i może czegoś jeszcze? Może... Kto to wie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sasuke)
   Deidara zabrał mnie do miejsca gdzie mnie jeszcze nigdy nie było. Do seks shopu. No nawet by mi do głowy nie przyszło że mąż mojego brata może mnie zabrać do takiego miejsca... No cóż, Dei, to Dei... 
   Czuje się tu strasznie nieswojo. Ściany są na fioletowo i na różowo, okna są zasłonięte czarnymi zasłonami. Sprzedawczyni to blondi nafaszerowana sylikonem tak, że aż się dziwię że może żuć normalnie gumę, przecież z tych jej ust to można by było trzy operacje plastyczne zrobić... A ubrana jest jak...
   Już nie wspomnę o tym co tu sprzedają... Naprawdę jedyne co tu nie jest zboczone czy wulgarne to kafelki na podłodze...
- Sasuke, tylko mi nie mów że jesteś w takim miejscu pierwszy raz... 
- A co jak tak? - zapytałem.
   Wzruszył ramionami.
- To niby nic dziwnego, wręcz przeciwnie powinienem być z ciebie dumny ze omijasz takich miejsc, ale nie powiem, to dość nietypowe jak na chłopaka w twoim wieku. 
- Wiesz... Kiedy myślałem o bieliźnie na tą okazję to nie myślałem o tym aby kupować ją w takim miejscu...
- Miejsce jak miejsce, ale przyznasz, tutaj z pewnością znajdziemy coś bardziej seksownego dla ciebie. W normalnych sklepach ta bielizna jest prawie że nudna. 
   Myślałem że zapadnę się pod ziemię... Ludzie trzymajcie mnie! Jak on takie rzeczy kupuje... Dla Itachiego... Boże... Moja wyobraźnia aż za bardzo pracuje! 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi na komentarze!
Asoka Volo Matsuya - hejo! Jak mam być szczera to mam pewne plany co do Sasoriego, ale chyba nie chcesz by ci spoilerować, co? ;) Oczywiście wszyscy, WSZYSCY szukamy dawcy szpiku, a jak :D Twe prośby jeśli o Gaarę chodzi zostały spełnione wać Panno, więc proszę teraz oddawać pokłony xD Cieszę się że zaczęłaś pisać coraz dłuższe komentarze i pamiętaj, my szlachta nie starzejemy się tylko dojrzewamy! :3 pozdrawiam również 

Inori - dziękuje jeszcze raz za twe uznanie co do mojego pisania, miło mi, miło ^^ Jeśli chodzi o parę DeiIta... jak już powiedziałam, nie będę spoilerować! xD  

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 20

(Deidara)
Telefon z rana.
- Czy to pan Deidara?
- Tak, w czym mogę pomóc? - zapytałem zaspanym głosem. 
- Proszę się stawić jak najszybciej na posterunku policji.
- Policji?! A po co?! - wczoraj na weselu bawiłem się dobrze, ale chyba nie aż tak dobrze!
- W sprawie Sasoriego. - gdy to tylko usłyszałem rzuciłem telefon o podłogę i od razu zacząłem się ubierać.
   Nie myślałem o niczym innym. W pośpiechu założyłem pierwsze lepsze ubranie które rzuciło mi się w oczy, a ubierałem się dość niechlujnie, ale to zupełnie nie ważne jak wyglądam w tym momencie. 
   Itachi śpi w pościeli w której jeszcze przed chwilą spałem i ja, w końcu wczoraj była nasza noc poślubna. Nie bawiłem się tak dobrze jak mój ukochany, ale wydaje mi się że całkiem dobrze, teraz mi szkoda że muszę tak szybko go opuścić. Jednak są rzeczy ważne i ważniejsze, a skoro dzwoniła do mnie z rana policja to musi być jakiś tego powód.
   Biegłem przez miasto w kierunku najbliższego posterunku policji. Jest ślisko pomimo tego że odśnieżali ulicę. Biegłem w moich rozsznurowanych glanach, aż dziwne że się nie wywróciłem. Kiedy w końcu dotarłem na posterunek byłem cały rozczochrany i czerwony od zimna.
- Ja w sprawie Sasoriego...!
- Proszę za mną. - powiedział oschle policjant.
   To dziwne, nawet nie wyraził żadnego zdziwienia moim widokiem, a przecież jest siódma rano, wszędzie jest pusto, cicho i spokojnie, a ja tu wleciałem jakby mnie ktoś przypalał...
   Poszliśmy do radiowozu, zdziwiłem się, ale posłusznie wsiadłem. Kiedy zapytałem się gdzie i po co jedziemy odpowiedzieli mi tylko: "dowie się pan na miejscu". Nie spodobała mi się ta odpowiedź. 
   Dojechaliśmy w dziwne miejsce, nigdy tu nie byłem. Jednak kiedy wysiadłem z radiowozu nie miałem najmniejszych wątpliwości, to zakład pogrzebowy.
   Ale co ja tu robię?! Po co mnie tu przywieźli?! W sprawie Sasoriego?! To nie możliwe! To nie może być prawdą to co oni sobie myślą!

   Zabrali mnie do kostnicy i stamtąd wyjęli czarny worek na zamek błyskawiczny. Otworzyli go, a w nim znajdował się Sasori. Jego blado-sina twarz, te fioletowe usta, to wszystko, ten widok! Nie to nie może być prawda! 
   Zacząłem krzyczeć, wić się, płakać, upadłem na podłogę i usłyszałem:
- Deidara! Deidara!
   I wtedy otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła i okazało się że jest środek nocy, a ja leże na łóżku koło Itachiego.
- Kochanie, coś się stało? Przyśniło ci się coś strasznego? - zapytał czule Itaś przytulając mnie do siebie.
- Tak, to był sen, na szczęście to był tylko zły sen...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Kiba)
- Słuchajcie, teraz dam wam kartę ewidencyjną. To jest pierwszy krok abyście zostali wpisani do rejestru dawców szpiku. 
   Podałem plik kartek po klasie. Cała szkoła zaczęła mnie wspierać. Pani Dyrektor nawet poprosiła mnie abym w każdej klasie na godzinie wychowawczej opowiedział na czym to polega, jak można pomóc itd i powiem szczerze że pomogło. Zainteresowanie wśród uczniów w naszej szkole jest ogromne, wszyscy chcą nam pomóc, naprawdę. To jest takie cudowne uczucie kiedy wiem że mogę liczyć na wsparcie tylu ludzi. 
- Potem udamy się wszyscy na badania, normalnie to wszystko powinno odbywać się w szpitalu, ale udało mi się załatwić to tak aby wszystko działo się u nas w szkole. 
    Wszyscy udaliśmy się na badania, po czym pobrali każdemu z nas trochę krwi. Proste nie? I teraz zostaje nam tylko czekać aż okaże się że możemy komuś pomóc. 
    Tego samego dnia udałem się do Naruto, jednak już nie mogłem do niego wejść... W sumie to już nikt nie może, bo jest w izolatce... Pozostało mi już tylko patrzeć na niego przez szklaną szybę i rozmawiać z nim przez telefon.
   Ucieszył się kiedy opowiedziałem mu o tej mojej małej akcji, wiem że to docenia pomimo że dla mnie to w zasadzie takie nic... Odnoszę wrażenie że mógłbym zrobić znacznie więcej... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Shikamaru)
   Coś jest nie tak. Widzę to, nie jestem głupi a tym bardziej ślepy. On ma kogoś, z pewnością, albo poznał kogoś kto mu zawrócił w głowie... 
   Całuje mnie, ale chyba myśli o kimś innym... Mówi do mnie, ale jakby do kogoś innego... Słucha mnie, a może mu się wydaje że nie mnie tylko tego kogoś... Widzę to! Te jego nieobecne oczy, ten tajemniczy uśmiech... Czyżby prowadził podwójne życie? 
   Patrzę na niego, gra w kosza. Ma znowu ten trening koszykówki. 
- Hej. - podszedł do mnie Gaara, znam go, ale bardziej z widzenia lub z opowieści Kankuro.
- Hej.
- My chyba nie mieliśmy okazji się poznać, nie? Gaara, brat Kankuro. 
- Wiem, opowiadał mi o tobie. - Blado się uśmiechnąłem z grzeczności - Nara. 
   Spojrzał mi w oczy. 
- Kochasz mojego brata? - zapytał. 
- Tak... - odpowiedziałem bez wahania i chyba również bez przekonania... 
   Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. 
- Jest mi was szkoda... - powiedział - Ja wiem jak wygląda mój brat zakochany i obawiam się że on tak nie wygląda jak teraz... - powiedział smutno - Ale widzę że ty go naprawdę kochasz... 
   Spojrzałem na niego zdziwiony. 
- Gaara, dobrze znasz swojego brata?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
   To świetnie, mogę z nim porozmawiać o nim, w sumie jak nie z nim to z kim innym? Może on coś wie...
- Gaara, czy wiesz może... ech...
- Czy ma kogoś na boku? 
   Pokiwałem twierdząco głową, Boże co ja wyprawiam? Czuje się głupio do kwadratu... Gadam o takich rzeczach z jego bratem...
- Nie nie ma, ale wydaje mi się że może się to zmienić. 
   Znieruchomiałem. Moje serce na kilka sekund zapomniało bić, a płuca oddychać... Mój wzrok jak zawsze nieobecny teraz zrobił się tępy... 
   Ale jak to?! Kiedy?! Kiedy do cholery?! Kiedy to się stało? Jak? Jak ja mogłem tego nie zauważyć? Boże, ja...
   Po moim policzku poleciała łza...
- Dziękuje ci Gaara, nic więcej nie chce wiedzieć...
- Oj, nie przejmuj się! To Kankuro, on już tak ma! - powiedział smutno i objął mnie ramieniem - Nie martw się, już taki z niego zimny drań... - delikatnie pogłaskał mnie po ramieniu.
   To dziwne, zawsze myślałem że on jest taki chłodny i oziębły, a tu się okazuje że tak naprawdę jest ob wrażliwym i troskliwym człowiekiem, zupełnie inny od tego jakiego przedstawiał mi Kankuro. 
- Dziekuje Gaara, teraz muszę sobie wszystko przemyśleć... - powiedziałem i wstałem. 
- Rozumiem, jak będziesz potrzebować z kimś o nim porozmawiać, albo jak potrzebujesz rady to zawsze możesz z tym do mnie przyjść. 
   Kiwnąłem głową po czym wyszedłem z sali gimnastycznej... Czyżby mi się wydawało, czy Gaara się uśmiechnął?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Itachi)
- Itachi, wychodzę z domu! - powiedział Sasuke. 
- O której będziesz?
- Jak będę to wrócę...
   Prychnąłem. 
   Wczoraj był najpiękniejszy dzień w moim życiu, w końcu mam go na wyłączność. W końcu Deidara jest cały mój, w końcu. Choć nie czuje tego, a po tym co widziałem wczoraj pod urzędem... 
   To było aż za bardzo czułe pożegnanie, nie mam pojęcia do Deiowi wpadło do głowy, ale wiem co Sasoriemu. Przecież ja wiem że on go kocha, rozmawiałem kiedyś z nim o tym i dlatego nie mogłem tak siedzieć z założonymi rękami jak zobaczyłem ich wtedy u nas w salonie przy urodzinowym torcie i obstawie pustych butelek całujących się bez pamięci. Ja wiem co temu rudzielcowi chodziło po głowie... 
   Wiem o tym że to długoletnia przyjaźń, że dla niego szczęście mojego anioła jest najważniejsze i dlatego przez tyle lat nic mu nie powiedział... Ale po cholerę musiał mu robić mętlik w głowie przed samym ślubem? Czy nie mógł zachować tej informacji dla siebie do końca życia? 
- Kochanie, kiedy chcesz obiad? - zapytało moje słońce. 
   Stoi przede mną w mokrych i rozpuszczonych włosach z niewinną miną na twarzy i z tymi bajecznymi oczami... 
- Obiad nie zając nie ucieknie, a ja porobiłbym coś innego.
   Pokiwał twierdząco głową. 
- W takim razie nie będę ci przeszkadzać kochanie. - już miał sobie iść.
- Ale ja nie o tym! - podszedłem do niego - Kochanie, może byśmy tak zrobili małą powtórkę z wczoraj skoro Sasuke nie ma w domu, co? - zacząłem go całować po szyi.
- Jeszcze ci mało? Wczoraj naprawdę ci niczego nie żałowałem...
- Oj wiem, wiem... Ale dopiero teraz czuje że cię mam. 
   Zacząłem go głaskać po tym jego delikatnym brzuszku, a on na to odchylił głowę do tyłu i pozwolił na to by jego blond włosy opadły bezwładnie. 
- Kochanie nie dzisiaj, ja naprawdę nie mam już na to siły po wczorajszej nocy... 
   Głośno westchnąłem. 
- Na pewno tylko z powodu wczorajszej nocy czy czegoś jeszcze?  
   Zrobił zdziwione i zdezorientowane oczy. Zamrugał kilka razy i przełknął ślinę. 
- Kochanie czy ty mnie o coś podejrzewasz? 
- Nie, ale widziałem twoje wczorajsze pożegnanie z Sasorim, więc rozumiesz...
   Od razu się zezłościł i nie wiele myśląc dał mi w twarz. Działo się to tak szybko że nawet nie zdążyłem zauważyć kiedy jego ręka dotknęła mojego policzka. 
- Myślisz że mnie coś z nim łączy?! Myślisz że jeśli by tak było to ja teraz stałbym tutaj jako twój mąż?! SERIO MYŚLISZ ŻE WCZORAJ BYM SIĘ Z TOBĄ HAJTNĄŁ PO TO BY POTEM UCIEC DO SASORIEGO?! 
   Dotknąłem się po pulsującym policzku i lekko się uśmiechnąłem. 
- Przepraszam, masz racje ty taki nie jesteś. - powiedziałem i delikatnie pocałowałem go w czoło. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sasuke)
- Neji, masz gumki? - zapytałem kiedy ten zaczął zdejmować ze mnie spodnie. 
- A potrzebujemy? - zapytał poważnie nawet sobie nie przeszkadzając w danej czynności. 
- No wolałbym z...
- Ale bez niej jest fajniej. - powiedział robiąc słodką minę i zabierając się za moje majtki. 
- No tak... Ale jakiś żel to ty masz?
   Chyba go zirytowałem...
- Kochanie, a co powiesz na to żebyśmy zrobili to bez żadnego przygotowania, co? Bez gumek, bez żelu, a nawet bez rozciągania wcześniej co? 
- Chyba cię pogięło! Jak tak chcesz to sam wypinaj dupę! 
   Zbliżył się do mnie. 
- Ale ja będę delikatny, zobaczysz będzie dobrze...
   Nie czekając na żadną odpowiedź zaczął mnie całować. Zamknąłem oczy i dałem ponieść się tej rozkoszy. Całował tak delikatnie, tak czuje że wręcz czułem się jakbym całował się z czekoladą bo ten pocałunek bym tak słodki że aż można się było zasłodzić...
   Potem przestałem już myśleć, a zacząłem czuć, nic poza tym. Dałem się temu ponieść. Nawet nie poczułem kiedy rozłożył moje uda, poczułem dopiero to kiedy zaczął na mnie napierać. 
- A! 
   Zrobił to! Wszedł we mnie bez przygotowania, ja pierdole ale uczucie, boli jak cholera, boje się ruszyć żeby tylko nie zrobić sobie czegoś... 
- Zaraz będzie dobrze... - powiedział i zaczął mnie z powrotem całować. 
   A potem zaczął już poruszać się we mnie. Te ruchy i w ogóle to wszystko... Czułem jeszcze bardziej. Ta przyjemność łącząca się z bólem i to rosnące podniecenie... a do tego ten dotyk, po spojrzenie, to bicie serca które przypomina mi moje własne... 
   To jest to, nic mi więcej nie potrzeba.
   Neji doszedł zaraz po mnie. Bez słowa ani żadnego wstydu wtulił się w mój tors i zamknął oczy. A ja resztkami świadomości wziąłem telefon do ręki i napisałem na Deidary że nie wrócę na noc...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi na komentarze!
Inori - o jeeeeej! miło mi :P serio, bardzo mi miło widzieć że pojawiają się tu nowe osóbki, serio :D i strasznie się cieszę że to widać że nie robię sobie tego od tak, wiesz takie świeże spojrzenie nie raz jest bardziej trafne. Miło mi że przyczyniłam się do tego że polubiłaś paring NejiSasuke, mam nadzieje że dzisiejszą notką tylko to pogłębiłam ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 19

(Kiba)
   Postanowiłem coś zrobić w sprawie Naruto poza wsparciem psychicznym. 
- Słuchajcie potrzebuje waszej pomocy. - powiedziałem na przerwie obiadowej w klasie.
- Tak? - zapytała Sakura.
- Wiem ze to może trochę głupie, ale chciałbym was prosić o to żebyście zarejestrowali się do bazy danych dawców szpiku. Zrozumcie, możliwe że ktoś z was mógłbym pomóc Naruto i...
- Kiba, gdzie można to zrobić? - zapytała Ino, nawet nie dała mi dokończyć.
- Właśnie, ja też chce. - powiedział Shikamaru - Pogadam jeszcze o tym z Kankuro, może uda mu się namówić kogoś ze swojej klasy.
- O dobry pomysł, ja poprosze Nejiego żeby poprosił o to. - powiedział Sasuke.
- To kiedy i gdzie można to zrobić? - zapytała Haruno.
  Uśmiechnąłem się pod nosem, jednak na przyjaciół można liczyć. Coś czuje ze może się udać, wierzę w to, chce w to wierzyć, a moje optymistyczne podejście tylko mi to ułatwia. 
   W niedługim czasie cała szkoła przychodziła do mnie i prosiła o szczegółowe informacje na temat jak i gdzie to można zrobić, nie powiem cieszy mnie to. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sakura)
   Od tamtego dnia codziennie ją całuje, za każdym razem bardziej namiętnie. Nawet nie zauważyłam kiedy dostałam na jej punkcie fioła. Codziennie patrzę się na nią, na to co ma na sobie, na jej fryzurę... Na te jej oczy... Na lekcjach nie mogę się skupić! To się chyba zacznie odbijać na moich ocenach...
   Chciałabym ją całować częściej niż raz dziennie, chciałabym się z nią spotykać po szkole, chciałabym, ale nie wiem jak to zrobić. Boje się. Nie nie wiem czego, odrzucenia? Może. 

   Jednak czuje się z tym źle, bo trudno mi wyobrazić sobie ją przy kimś innym niż ja. Nie chciałabym tego. 
  Ostatnio zaczęłam sobie w ogóle wyobrażać jakby to było jakbyśmy były razem, to takie piękne marzenia, ale zupełnie nie realne. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
- Droga klaso 1-B, oficjalnie ogłaszam że poza nielicznymi wyjątkami jesteście humanistycznymi idiotami - powiedziałem i zacząłem oddawać uczniom klasówki - Co to ma być w ogóle? Czy ktokolwiek z was się uczył? Wszyscy poza Gaarą, Uchihą i Haruno, piszą jeszcze raz za tydzień. 
- Ale za tydzień mamy sprawdzian z biologi! - krzyknął Kiba.
   Podszedłem do niego i klepnąłem go w ramie.
- Witaj w liceum Inuzuka. 
   Głupio zamrugał, a kilka osób się zaśmiało.
- I nie radze się wam tym razem nie uczyć, no chyba że macie ochotę na poprawkę w sierpniu. A teraz otwórzcie podręczniki na stronie 101. 
   Od zawsze chciałem uczyć dzieciaki, kiedy widzę w nich tyle życia i chęci do pracy to przypomina mi się jaki to ja byłem. Z resztą kiedy widzę jacy niektórzy są zakochani to cofam się w czasie do czasów kiedy byłem na ich miejscu. Te pierwsze prawdziwe miłości i kosze. Te hormony i ta burza uczuć, z jednej strony wydaje mi się że się zestarzałem, a z drugiej wiem że dojrzałem. 
   Dziś mam już rodzinę, pracę która daje mi satysfakcje, nawet wtedy jak jej efekty są marne, czyli generalnie mam wszystko czego człowiekowi trzeba.
   PUK PUK

- Proszę. 
- Iruka-sensei, Kakashi-sensei pana woła do siebie. - powiedział Sai. 
- Aha, a po co?
- W sprawie naszych ostatnich klasówek z fizyki.
   Coś we mnie zabulgotało. 
- Zostań tu i pilnuj ich, za dwie minuty wracam! - z pewnością dłużej to nie potrwa bo rozszarpie go, tak coś czuje! 
   Szedłem szybko, ale starałem się opanować, tylko zostaje pytanie, opierdalać klasę czy Kakashiego!?
   Nawet nie zapukałem, po prostu wszedłem i zapytałem:
- O co chodzi z tymi klasówkami? - zapytałem szybko. 
- Same jedynki, trzy dwóje, jedna trójka. - powiedział i podał mi plik kartek. 
   Spojrzałem na to. Jedyny Sai takiego wstydu nie narobił, choć trója jak na niego to mało...
   Popatrzyłem na to, a tam:

Kondensator miał pojemność nominalną 45 nF z tolerancją 5% (tzn. rzeczywista wartość
pojemności mogła się różnić od nominalnej o nie więcej niż 5%), a pozostałe wielkości 
można uznać za bezbłędne. Wynik pomiaru natężenia prądu wyniósł 32 mA. Pewien uczeń
stwierdził na tej podstawie, że założenie o pominięciu oporu rzeczywistego było błędne. 
Wykaż, że uczeń miał rację.

   Czego on do cholery jasnej ich uczy?! To gorsze niż czarna magia, już łatwiej jest się chyba uczyć zaklęć i eliksirów niż tego. 
   Spojrzałem na Kakashiego. 
- No nie patrz na mnie jak na potwora, to druga klasa, to już nie jest zabawa, w przyszłym roku matura. - powiedział.
- Hatake zlituj się! Nikt tu się nie porywa na pisania matury z fizyki! A tym bardziej na rozszerzenie! Chyba możesz trochę się nad nimi ulitować, co?
- Iruka, nie denerwuj mnie! Jakąś wiedzę oni mieć muszą! A ja ich uczę tego co jest w podręczniku, nic poza tym! 
   Spojrzałem jeszcze raz na to, a potem na niego i głośno westchnąłem. I co ja mam zrobić? On na swoją racje, ja mam swoją. 
   - Dogadaj się jakoś z nimi. - spojrzałem na moją klasę i wyszedłem z klasy. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Deidara)
    Zrobiło się biało, w sam raz na mój ślub. Goście się zjechali, Itachi cieszy się jak głupi, Sasuke i Neji też tu są i cieszą się raze z nim, a mnie zbiera się na płacz. W najważniejszym dzień w moim życiu zabraknie mojego najlepszego przyjaciela. 
   Moje blond włosy które zapuszczałem przez tyle lat za radą Sasoriego teraz są rozpuszczone, tak jak on lubił. Jestem w białej koszuli, którą on pomógł mi wybrać. Widzę siebie i wiem że wszystko mi go przypomina, moje serce wyrywa się do niego, wczoraj wylałem tyle łez a w dalszym ciągu chce mi się płakać. 
- Kochanie, już czas. - powiedział Itachi. 
   Kiwnąłem głową i założyłem marynarkę. Smutne oczy mam, ale na ustach wymuszam uśmiech. Mówię sobie "Deidara uśmiechnij się, to ten dzień", ale coś nie wychodzi. 
   Usiadłem koło Sasuke i pojechaliśmy w kierunku urzędu. Neji został drużbą Itachiego, a Sasuke powiedzmy że moim druhem. Każdy ma jakieś swoje miejsce, ale miejsce Sasoriego jest puste. Potem to już tylko tłum ludzi i nawet nie zdążyłem zauważyć kiedy zaczęli grać na wejście. Szedłem przez długi rząd ławek, w każdym z tych rzędów stali ludzie najważniejsi mi na świecie, wszyscy poza nim... 
   Serce zabiło mi mocniej na widok Itachiego przy ołtarzu. Stał tam i patrzył na mnie, lekko się uśmiechał, to był piękny widok. 
   Urzędnik dający nam ślub już zaczął kiedy otworzyły się drzwi, spojrzałem i dopiero wtedy moje serce zaczęło naprawdę szybko bić. Sasori przyszedł. Przyszedł na mój ślub, patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy i usiadł koło Sasuke. Cieszyłem się. Teraz już niczego mi nie potrzeba. 
   Wtedy to urzędnik zwrócił się do mnie:
- Powtarzaj za mną: "Ja ... Deidara biorę sobie Ciebie Itachi za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
   Za plecami Itachiego siedział on i to na niego patrzyłem kiedy mówiłem słowa przysięgi, a on widział to, Sasori patrzył na mnie przez ten cały czas. A potem już tylko wymiana obrączkami i koniec. Organy znowu zaczęły grać, a wszyscy klaskać. Potem staliśmy przed wejściem, a przed nami stała długa kolejka z gośćmi gratulującymi nam. Na samym końcu stał Sasori. Podszedł do nas i wyciągnął rękę w stronę Itachiego.
- Gratuluje ci dobrego wyboru, Deidara to cudowny człowiek, mam nadzieje że będzie wam razem dobrze. 
- Dziękuje, cieszę się że jednak przyszedłeś. 
   Sasori podszedł do mnie i przytulił się. 
- Zostawie was samych. - powiedział Itachi, chyba wiedział co się święci. 
- Sas, cieszę się że jesteś.
- Wiem... Było mi ciężko tu przyjść, ale musiałem to zrobić dla ciebie... - spojrzałem na niego - Ślicznie wyglądasz, zazdroszczę temu twojemu sztywniakowi. - zaśmiałem się - Deidara, zrób coś dla mnie. Uśmiechaj się często, jak najczęściej i nie ścinaj włosów. 
- Dobrze... 
   Wszędzie było biało. Biały puch był na drzewach, krzewach, chodniku i na moich blond włosach. Zawiał zimny wiatr kiedy powiedział do mnie to:
- Żegnaj Deidara, bądźcie razem szczęśliwi. 
   Zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, on ujął mój podbródek i pocałował mnie ten ostatni raz, pocałował mnie tuż po moim ślubie. A ja tak stałem i nawet nie wiedziałem co mam zrobić. 
   Kiedy otworzyłem oczy poczułem zimno, poczułem że nikt już mnie nie przytula oraz że nikogo już przy mnie nie ma. Moja przyjaźń skończyła się na zawsze. 
   Itachi patrzył się na mnie dziwnie całą noc, chyba to widział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sakura)
- Sakura! Przyszła do ciebie koleżanka! - zawołała moja mama. 
- Już idę! - ciekawe kto to, może Hinata?
- Cześć! - przywitała się Ino. 
   Głupio zamrugałam, co ona tu robi?
- Mogę wejść? - zapytała.
- Jasne, chodź do mojego pokoju. 
   Po co ona przyszła? Nie wystarcza jej że mąci mi w głowie i doprowadza do szaleństwa? Że śni mi się każdej nocy, a jak nie śni mi się to przez nią nie mogę spać?! 
   Kiedy weszłyśmy zapytałam:
- Ino, po co przyszłaś?
- Chce pogadać. Sakura ja cię kocham i nie mogę patrzeć już na ciebie jak na zwykłą koleżankę! Nie potrafię i nie chce! 
    To jest chyba jakiś żart...
- Ino, nie żartuj sobie ze mnie! 
- Jak bym mogła! - spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Myślisz że mogłabym tak?! Że jestem do tego zdolna?! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! Że chciałam byś mnie codziennie całowała tak bez powodu?! - zamilkła - Przepraszam. Wiem że ty wcale nie musisz kochać mnie, ale to smutne, wiesz? To smutne że wcześniej kazałam ci siebie całować, a teraz ja przez to cierpię. Cierpię bo poznałam smak twych ust, a wiem że nie mogę ich mieć dla siebie na wyłączność i to boli. Boli mnie jak cię widzę każdego dnia i wiem że nigdy nie będziesz moja... To takie smutne uczucie, płakać mi się chce, wiesz?    
- Wiem. - powiedziałam i podeszłam do niej. 
   Moje serce zaczęło bić znacznie szybciej, a nogi zrobiły się jak z waty. Ten przyjemny szum w głowie i to coś w brzuchu co nie daje ci trzeźwo myśleć. 
- Ino, ja też cię kocham...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to teraz się was troszku popytam xD Co myślicie o zachowaniu Sasoriego? słusznie robi że walczy do końca czy w tym przypadku powinien dać już sobie spokój? A wy co byście zrobili na jego miejscu? [oj wiem że trudne pytanie zadałam, oj wiem xD] Co myślicie o pomyśle Kiby? Czy to ma sens? Czy raczej go nie ma? Pomoglibyście mu? :P Czekam na wssze odpowiedzi oraz na to co wam się podoba, a co nie. P.S. możecie mi pisać propozycje na one-shoty ;)

Odpowiedź na komentarze!
Didan - no cóż, notka była tak szybko jak tylko byłam w stanie, w końcu wakacje i każdy chce gdzieś sobie wyjechać, nie? :P

Gizi - ja rozumiem wszystko xD [nie no dobra, tak naprawdę to nie rozumiem nic xD] ja rozumiem że Deidary to już nawet nie masz siły komentować, no w porządku. Też rozumiem że Sasek był tam pierwszy raz kawaii, to jak najbardziej rozumiem xD ale o co ci chodzi z Kankuro to to ja nwm xD [oczywiście że wiem o co chodzi, mnie też już wkórza, czy on nie może wybrać jednego i nie robić nam wszystkim problemów? xD]

Domino Kamani - droga Domino, twe prośby zostały wysłuchane i oto miałaś aż 2 wątki Ino x Sakura w tej notce xD jeszcze jakieś życzenia? :P