czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 20

(Deidara)
Telefon z rana.
- Czy to pan Deidara?
- Tak, w czym mogę pomóc? - zapytałem zaspanym głosem. 
- Proszę się stawić jak najszybciej na posterunku policji.
- Policji?! A po co?! - wczoraj na weselu bawiłem się dobrze, ale chyba nie aż tak dobrze!
- W sprawie Sasoriego. - gdy to tylko usłyszałem rzuciłem telefon o podłogę i od razu zacząłem się ubierać.
   Nie myślałem o niczym innym. W pośpiechu założyłem pierwsze lepsze ubranie które rzuciło mi się w oczy, a ubierałem się dość niechlujnie, ale to zupełnie nie ważne jak wyglądam w tym momencie. 
   Itachi śpi w pościeli w której jeszcze przed chwilą spałem i ja, w końcu wczoraj była nasza noc poślubna. Nie bawiłem się tak dobrze jak mój ukochany, ale wydaje mi się że całkiem dobrze, teraz mi szkoda że muszę tak szybko go opuścić. Jednak są rzeczy ważne i ważniejsze, a skoro dzwoniła do mnie z rana policja to musi być jakiś tego powód.
   Biegłem przez miasto w kierunku najbliższego posterunku policji. Jest ślisko pomimo tego że odśnieżali ulicę. Biegłem w moich rozsznurowanych glanach, aż dziwne że się nie wywróciłem. Kiedy w końcu dotarłem na posterunek byłem cały rozczochrany i czerwony od zimna.
- Ja w sprawie Sasoriego...!
- Proszę za mną. - powiedział oschle policjant.
   To dziwne, nawet nie wyraził żadnego zdziwienia moim widokiem, a przecież jest siódma rano, wszędzie jest pusto, cicho i spokojnie, a ja tu wleciałem jakby mnie ktoś przypalał...
   Poszliśmy do radiowozu, zdziwiłem się, ale posłusznie wsiadłem. Kiedy zapytałem się gdzie i po co jedziemy odpowiedzieli mi tylko: "dowie się pan na miejscu". Nie spodobała mi się ta odpowiedź. 
   Dojechaliśmy w dziwne miejsce, nigdy tu nie byłem. Jednak kiedy wysiadłem z radiowozu nie miałem najmniejszych wątpliwości, to zakład pogrzebowy.
   Ale co ja tu robię?! Po co mnie tu przywieźli?! W sprawie Sasoriego?! To nie możliwe! To nie może być prawdą to co oni sobie myślą!

   Zabrali mnie do kostnicy i stamtąd wyjęli czarny worek na zamek błyskawiczny. Otworzyli go, a w nim znajdował się Sasori. Jego blado-sina twarz, te fioletowe usta, to wszystko, ten widok! Nie to nie może być prawda! 
   Zacząłem krzyczeć, wić się, płakać, upadłem na podłogę i usłyszałem:
- Deidara! Deidara!
   I wtedy otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła i okazało się że jest środek nocy, a ja leże na łóżku koło Itachiego.
- Kochanie, coś się stało? Przyśniło ci się coś strasznego? - zapytał czule Itaś przytulając mnie do siebie.
- Tak, to był sen, na szczęście to był tylko zły sen...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Kiba)
- Słuchajcie, teraz dam wam kartę ewidencyjną. To jest pierwszy krok abyście zostali wpisani do rejestru dawców szpiku. 
   Podałem plik kartek po klasie. Cała szkoła zaczęła mnie wspierać. Pani Dyrektor nawet poprosiła mnie abym w każdej klasie na godzinie wychowawczej opowiedział na czym to polega, jak można pomóc itd i powiem szczerze że pomogło. Zainteresowanie wśród uczniów w naszej szkole jest ogromne, wszyscy chcą nam pomóc, naprawdę. To jest takie cudowne uczucie kiedy wiem że mogę liczyć na wsparcie tylu ludzi. 
- Potem udamy się wszyscy na badania, normalnie to wszystko powinno odbywać się w szpitalu, ale udało mi się załatwić to tak aby wszystko działo się u nas w szkole. 
    Wszyscy udaliśmy się na badania, po czym pobrali każdemu z nas trochę krwi. Proste nie? I teraz zostaje nam tylko czekać aż okaże się że możemy komuś pomóc. 
    Tego samego dnia udałem się do Naruto, jednak już nie mogłem do niego wejść... W sumie to już nikt nie może, bo jest w izolatce... Pozostało mi już tylko patrzeć na niego przez szklaną szybę i rozmawiać z nim przez telefon.
   Ucieszył się kiedy opowiedziałem mu o tej mojej małej akcji, wiem że to docenia pomimo że dla mnie to w zasadzie takie nic... Odnoszę wrażenie że mógłbym zrobić znacznie więcej... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Shikamaru)
   Coś jest nie tak. Widzę to, nie jestem głupi a tym bardziej ślepy. On ma kogoś, z pewnością, albo poznał kogoś kto mu zawrócił w głowie... 
   Całuje mnie, ale chyba myśli o kimś innym... Mówi do mnie, ale jakby do kogoś innego... Słucha mnie, a może mu się wydaje że nie mnie tylko tego kogoś... Widzę to! Te jego nieobecne oczy, ten tajemniczy uśmiech... Czyżby prowadził podwójne życie? 
   Patrzę na niego, gra w kosza. Ma znowu ten trening koszykówki. 
- Hej. - podszedł do mnie Gaara, znam go, ale bardziej z widzenia lub z opowieści Kankuro.
- Hej.
- My chyba nie mieliśmy okazji się poznać, nie? Gaara, brat Kankuro. 
- Wiem, opowiadał mi o tobie. - Blado się uśmiechnąłem z grzeczności - Nara. 
   Spojrzał mi w oczy. 
- Kochasz mojego brata? - zapytał. 
- Tak... - odpowiedziałem bez wahania i chyba również bez przekonania... 
   Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. 
- Jest mi was szkoda... - powiedział - Ja wiem jak wygląda mój brat zakochany i obawiam się że on tak nie wygląda jak teraz... - powiedział smutno - Ale widzę że ty go naprawdę kochasz... 
   Spojrzałem na niego zdziwiony. 
- Gaara, dobrze znasz swojego brata?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
   To świetnie, mogę z nim porozmawiać o nim, w sumie jak nie z nim to z kim innym? Może on coś wie...
- Gaara, czy wiesz może... ech...
- Czy ma kogoś na boku? 
   Pokiwałem twierdząco głową, Boże co ja wyprawiam? Czuje się głupio do kwadratu... Gadam o takich rzeczach z jego bratem...
- Nie nie ma, ale wydaje mi się że może się to zmienić. 
   Znieruchomiałem. Moje serce na kilka sekund zapomniało bić, a płuca oddychać... Mój wzrok jak zawsze nieobecny teraz zrobił się tępy... 
   Ale jak to?! Kiedy?! Kiedy do cholery?! Kiedy to się stało? Jak? Jak ja mogłem tego nie zauważyć? Boże, ja...
   Po moim policzku poleciała łza...
- Dziękuje ci Gaara, nic więcej nie chce wiedzieć...
- Oj, nie przejmuj się! To Kankuro, on już tak ma! - powiedział smutno i objął mnie ramieniem - Nie martw się, już taki z niego zimny drań... - delikatnie pogłaskał mnie po ramieniu.
   To dziwne, zawsze myślałem że on jest taki chłodny i oziębły, a tu się okazuje że tak naprawdę jest ob wrażliwym i troskliwym człowiekiem, zupełnie inny od tego jakiego przedstawiał mi Kankuro. 
- Dziekuje Gaara, teraz muszę sobie wszystko przemyśleć... - powiedziałem i wstałem. 
- Rozumiem, jak będziesz potrzebować z kimś o nim porozmawiać, albo jak potrzebujesz rady to zawsze możesz z tym do mnie przyjść. 
   Kiwnąłem głową po czym wyszedłem z sali gimnastycznej... Czyżby mi się wydawało, czy Gaara się uśmiechnął?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Itachi)
- Itachi, wychodzę z domu! - powiedział Sasuke. 
- O której będziesz?
- Jak będę to wrócę...
   Prychnąłem. 
   Wczoraj był najpiękniejszy dzień w moim życiu, w końcu mam go na wyłączność. W końcu Deidara jest cały mój, w końcu. Choć nie czuje tego, a po tym co widziałem wczoraj pod urzędem... 
   To było aż za bardzo czułe pożegnanie, nie mam pojęcia do Deiowi wpadło do głowy, ale wiem co Sasoriemu. Przecież ja wiem że on go kocha, rozmawiałem kiedyś z nim o tym i dlatego nie mogłem tak siedzieć z założonymi rękami jak zobaczyłem ich wtedy u nas w salonie przy urodzinowym torcie i obstawie pustych butelek całujących się bez pamięci. Ja wiem co temu rudzielcowi chodziło po głowie... 
   Wiem o tym że to długoletnia przyjaźń, że dla niego szczęście mojego anioła jest najważniejsze i dlatego przez tyle lat nic mu nie powiedział... Ale po cholerę musiał mu robić mętlik w głowie przed samym ślubem? Czy nie mógł zachować tej informacji dla siebie do końca życia? 
- Kochanie, kiedy chcesz obiad? - zapytało moje słońce. 
   Stoi przede mną w mokrych i rozpuszczonych włosach z niewinną miną na twarzy i z tymi bajecznymi oczami... 
- Obiad nie zając nie ucieknie, a ja porobiłbym coś innego.
   Pokiwał twierdząco głową. 
- W takim razie nie będę ci przeszkadzać kochanie. - już miał sobie iść.
- Ale ja nie o tym! - podszedłem do niego - Kochanie, może byśmy tak zrobili małą powtórkę z wczoraj skoro Sasuke nie ma w domu, co? - zacząłem go całować po szyi.
- Jeszcze ci mało? Wczoraj naprawdę ci niczego nie żałowałem...
- Oj wiem, wiem... Ale dopiero teraz czuje że cię mam. 
   Zacząłem go głaskać po tym jego delikatnym brzuszku, a on na to odchylił głowę do tyłu i pozwolił na to by jego blond włosy opadły bezwładnie. 
- Kochanie nie dzisiaj, ja naprawdę nie mam już na to siły po wczorajszej nocy... 
   Głośno westchnąłem. 
- Na pewno tylko z powodu wczorajszej nocy czy czegoś jeszcze?  
   Zrobił zdziwione i zdezorientowane oczy. Zamrugał kilka razy i przełknął ślinę. 
- Kochanie czy ty mnie o coś podejrzewasz? 
- Nie, ale widziałem twoje wczorajsze pożegnanie z Sasorim, więc rozumiesz...
   Od razu się zezłościł i nie wiele myśląc dał mi w twarz. Działo się to tak szybko że nawet nie zdążyłem zauważyć kiedy jego ręka dotknęła mojego policzka. 
- Myślisz że mnie coś z nim łączy?! Myślisz że jeśli by tak było to ja teraz stałbym tutaj jako twój mąż?! SERIO MYŚLISZ ŻE WCZORAJ BYM SIĘ Z TOBĄ HAJTNĄŁ PO TO BY POTEM UCIEC DO SASORIEGO?! 
   Dotknąłem się po pulsującym policzku i lekko się uśmiechnąłem. 
- Przepraszam, masz racje ty taki nie jesteś. - powiedziałem i delikatnie pocałowałem go w czoło. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Sasuke)
- Neji, masz gumki? - zapytałem kiedy ten zaczął zdejmować ze mnie spodnie. 
- A potrzebujemy? - zapytał poważnie nawet sobie nie przeszkadzając w danej czynności. 
- No wolałbym z...
- Ale bez niej jest fajniej. - powiedział robiąc słodką minę i zabierając się za moje majtki. 
- No tak... Ale jakiś żel to ty masz?
   Chyba go zirytowałem...
- Kochanie, a co powiesz na to żebyśmy zrobili to bez żadnego przygotowania, co? Bez gumek, bez żelu, a nawet bez rozciągania wcześniej co? 
- Chyba cię pogięło! Jak tak chcesz to sam wypinaj dupę! 
   Zbliżył się do mnie. 
- Ale ja będę delikatny, zobaczysz będzie dobrze...
   Nie czekając na żadną odpowiedź zaczął mnie całować. Zamknąłem oczy i dałem ponieść się tej rozkoszy. Całował tak delikatnie, tak czuje że wręcz czułem się jakbym całował się z czekoladą bo ten pocałunek bym tak słodki że aż można się było zasłodzić...
   Potem przestałem już myśleć, a zacząłem czuć, nic poza tym. Dałem się temu ponieść. Nawet nie poczułem kiedy rozłożył moje uda, poczułem dopiero to kiedy zaczął na mnie napierać. 
- A! 
   Zrobił to! Wszedł we mnie bez przygotowania, ja pierdole ale uczucie, boli jak cholera, boje się ruszyć żeby tylko nie zrobić sobie czegoś... 
- Zaraz będzie dobrze... - powiedział i zaczął mnie z powrotem całować. 
   A potem zaczął już poruszać się we mnie. Te ruchy i w ogóle to wszystko... Czułem jeszcze bardziej. Ta przyjemność łącząca się z bólem i to rosnące podniecenie... a do tego ten dotyk, po spojrzenie, to bicie serca które przypomina mi moje własne... 
   To jest to, nic mi więcej nie potrzeba.
   Neji doszedł zaraz po mnie. Bez słowa ani żadnego wstydu wtulił się w mój tors i zamknął oczy. A ja resztkami świadomości wziąłem telefon do ręki i napisałem na Deidary że nie wrócę na noc...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi na komentarze!
Inori - o jeeeeej! miło mi :P serio, bardzo mi miło widzieć że pojawiają się tu nowe osóbki, serio :D i strasznie się cieszę że to widać że nie robię sobie tego od tak, wiesz takie świeże spojrzenie nie raz jest bardziej trafne. Miło mi że przyczyniłam się do tego że polubiłaś paring NejiSasuke, mam nadzieje że dzisiejszą notką tylko to pogłębiłam ;)

2 komentarze:

  1. Heeej :D
    Dawno mnie tu nie było xD
    Ale wróciłam!
    Będzie SasoDei? Będzie? <3
    kocham ten paring.
    Szukać szpiku dla Naru! A jak nie, to zabiję! Ręka noga mózg na ścianie a oko na widelcu! >.<
    Gaara kocham cię, ale wara od Nary! Du ju anderstend?
    SasuNeji! <3 <3 <3
    Jaram się jak Ino Sakurą xD
    Na starość to ja coraz dłuższe komentarze piszę O,O
    Pozdrawiam!
    Asoka

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu c: Cud, miód, orzeszki :D Mam tylko nadzieję, że Itachi i Deidara dalej będą razem ;-; Bardzo lubię ten paring ;-; I scena Nejiego i Sasuke też była dobra :D Naprawdę świetnie piszesz :3 Miło się czyta x333 Pozdrawiam. Inori :)

    OdpowiedzUsuń