środa, 29 sierpnia 2012

rozdział 33


   Shikamaru szedł ulicami Konohy. Tak bez celowo, z nudów. Zszedł na poboczną uliczkę, małą, biedniejszą, nieciekawą. Ktoś leżał pod wysokim drewnianym płotem. Gdy podszedł bliżej zobaczył że leży tam dziewczyna. Blondynka z czterema kucykami z tyłu głowy. Nara kojarzył ją z egzaminu na chunina, Temari tak jej było na imię.
   Podszedł do niej.
  • Wszystko w porządku? - zapytał.
  • Co, co? - Zapytała zamroczona. Była na niezłym kacu. Wczoraj za bardzo poszalała. No cóż ojca przy niej nie było, Gaarę jak zawsze to wszystko nie obchodziło a Kankuro pił razem z nią ale jak widać był na tyle nie odpowiedzialny że ją zostawił samą sobie.
  • Wszystko w porządku? - zapytał Shikamaru.
  • Tak, zwyczajnie za dużo wypiłam. - przyznała się.
  • Ty przypadkiem nie jesteś za młoda? Sprzedali ci?
  • Jak tylko widzą ochraniacz z innej wioski to się o nic nie pytają tylko podają o co prosisz aby nie narobić sobie problemów.
  • Aha, no nic. Uważaj, dziewczyna nie powinna tak postępować a już na pewno nie powinna spać na ulicy. Chłopcy w końcu zaczną źle na ciebie patrzeć.
  • Nie zależy mi na nich.
  • Teraz może i tak ale kiedyś chciałabyś mieć kogoś u swego boku. A z takim zachowaniem wątpię żebyś sobie kogoś znalazła a już na pewno nie łatwo. Żaden chłopak nie chciałaby chodzić z dziewczyną która nie dba o siebie.
  • Jak już mówiłam, nie zależy mi na nich. Ani teraz ani nigdy nie będzie. Jestem lesbijką.
  • To tym bardziej powinnaś o siebie dbać. Chłopcy na większość rzeczy i tak przymykają oczy a dziewczyny... to one zawsze się czegoś czepiają. Zwracają na takie rzeczy uwagę. Wątpię żebyś na chwilę obecną kogoś, przepraszam, jakąś sobie znalazła.
   „Trochę racji ma muszę mu to przyznać.”
  • Przepraszam nie powinienem cię pouczać, to przecież nie mój interes. - powiedział po czym poszedł przed siebie.
   „Wygląda na fajną, ale chyba nie umie sobie znaleźć miejsca na ziemi... Kobiety są takie kłopotliwe...”

Puk. Puk. Ktoś zapukał w okno od pokoju.
  • Kochanie mówiłem ci że mamy i siostry w domu nie ma i że w związku z tym możesz normalnie wejść przez drzwi, prawda?
  • Mówiłeś. - potwierdził to wchodząc oknem. - tak samo jak ja mówiłem ostatnio że na pewno się nie spóźnię, a ty przyszedłeś dziesięć minut później żeby na mnie nie czekać.
  • Taa... ale i tak dzień się nam wtedy udał. - próbował nieporadnie się wytłumaczyć Kiba.
   Neji prychnął. „Taa jak by to miało coś wspólnego z tym że musiałem na niego czekać.”
  • To co robimy? - zapytał Inuzuka z błyskiem w oku, przygryzając wargę.


  • Lee jeszcze nie! Nie możesz trenować, to za szybko. Jeszcze nie wydobrzałeś do końca.
   Sakura bardzo się nim opiekowała. Codziennie do niego przychodziła, dbała o niego, a Lee z dnia na dzień, na jego nieszczęście, zakochiwał się w niej jeszcze bardziej. Jednak nie chciał by nie przychodziła, wolał cierpieć po cichu patrząc na nią.


  • Kiba – powiedział zdziwiony Neji kiedy poczuł rękę swojego chłopaka na swoim członku.
   Inuzuka patrzył na niego z iskrami w oczach.
  • Ale ty...
  • Ale ja chcę. - przerwał mu Kiba.
  • Wiesz ze nie musimy tego robić, tak?
  • Tak wiem, ale ty tego chcesz.
  • Ale nie kieruj się moim pożądaniem.
  • Nie kieruję się, ja też tego chcę... i też tego nie mogę tak olewać.
  • Możesz, udawało ci się to.
  • Tak. Strasznie mi to wychodziło. Leże na tobie w lesie, stoi. Siedzisz mi na biodrach u ciebie na łóżku, stoi. I cokolwiek byśmy nie robili bardziej się do siebie zbliżając, to się zawsze podniecasz. Nie mówię w jakiś sposób mi to imponuje... ale na dłuższą metę... chciałbym ci, ulżyć?
  • Nie musisz tylko dlatego tracić dla mnie dziewictwa.
  • Nie, nie muszę, ale chcę. Chcę to z tobą zrobić.
  • Czy to nie jest za szybko? Kiedyś możesz tego żałować, jak się rozstaniemy.
  • Nie mam zamiaru się z tobą rozstawać i ty chyba też nie, więc nie widzę problemu.
  • Milion par tak uważa że zawsze będzie dobrze i że zawsze będą razem, a potem się rozstają.
  • No dobra. Ale i tak nie będę żałować, jak mógłbym żałować czegoś co zrobiłem z miłości?
  • Nie wiem czy nie jesteś na to za młody.
  • I kto to mówi? Ty mi mówiłeś że to zrobiłeś kończąc ledwo dwanaście lat.
   I argumenty Hyuugi się ulotniły. I co on może zrobić kiedy Kiba się na niego patrzy takimi słodkimi oczkami?
Neji zaczął do delikatnie całować, powolutku, pomalutku, bawiąc się jego wargami. Kiba położył się pod nim na co białooki w odpowiedzi przyciągnął go jeszcze bliżej siebie. Po tym postanowił ułatwić sobie swoją pracę i zwyczajnie usiadł na jego biodrach.
   Kiba jak zawsze w takich sytuacjach rumienił się, w ten swój wyjątkowo słodki sposób.
  • Wiesz dobrze że chcę to z tobą robić, i że jeśli teraz się nie wycofasz to będzie już po prostu za późno i cię zwyczajnie zgwałcę? - zapytał sięgając do paska jego spodni.
  • Tak wiem, i nie chcę się wycofywać.
   Kiba wciągnął głośno powietrze, kiedy poczuł, że Neji ściąga z niego spodnie. To był pierwszy raz, kiedy był z nim tak blisko, po raz pierwszy czuł jego dłonie pod swoimi spodniami.
   Chwilę potem ich koszulki leżały gdzieś na podłodze, a ręce Hyuugi błądziły po jego nagim torsie. Potem dołączyły do nich jego usta. Ssał jego szyję, klatkę piersiową i sutki się na niej znajdujące.
   Inuzuka cichutko jęczał z przyjemności. W między czasie zsunął z włosów swojego chłopaka gumkę do włosów która jak zawsze była umieszczona na końcówkach włosów, by mógł wpleść w nie swoje palce podczas licznych dzisiaj pocałunków.
   Ich pocałunek wydawał się trwać i trwać, jakby obaj nigdy nie mieli mieć dość wnętrza swoich ust. Pragnęli siebie nawzajem zsuwajac siebie spodnie razem z bielizną.
Neji oderwał się od niego i wyszeptał:
  • Bardzo dobrze Kiba wszystko mi zostaw, będzie dobrze. Wszystkim się zajmę.
   Młodszy postanowił się zrelaksować, pomimo jego kołatającego serca. Rumienił się on coraz bardziej z każdym ruchem Nejiego. W głowie już mu się kręciło i czuł się, jakby w pokoju była niedostateczna ilość tlenu. Oprzytomniał dopiero wtedy kiedy poczuł gorący oddech na swojej męskości. Ale Kiba nie pozwolił mu kontynuować. Jednym płynnym ruchem przekręcił ich tak że teraz to on był na górze.
  • O cholera... – wyszeptał Neji czując na sobie wilgotne usta i mokry język swojego chłopaka. To było... niesamowite, uczucie było nieporównywalne z tym, co przeżył kiedykolwiek... z kimkolwiek wcześniej.
  • Mmh – Kiba nie wiedział, czy robi to dobrze, czy źle, ale zaczął pracować nad jak najlepszym efektem, rozcierając dłonią swoją ślinę na całej długości jego penisa, nie mogąc się nadziwić temu, co właśnie robi. On nie wierzył w to co robi, to co dopiero musi myśleć białooki?
   Miło było słuchać jęczącego Nejiego, jednak nie potrwało to długo, bardzo szybko doszedł. Inuzuka w samą porę odsunął się i sperma nie wystrzeliła w jego wargi tylko w pościel. „I tak miała iść do prania” pomyślał.
   Po tym Neji zrobił dokładnie to samo Kibie. Kiedy młodszy w końcu doszedł, starszy dał mu chwilę na dojście do siebie po właśnie przeżytym orgazmie.
  • Muszę cię przygotować, Kiba... Będzie bolało...– powiedział Neji nie okłamując go. Klęknął pomiędzy jego nogami – na początku. - dodał po chwili.
   Kiba jeszcze nigdy nie poczuł się tak odkryty i obnażony przed drugą osobą.    Wiedział, że jego chłopak patrzy na niego całego, więc zakrył ręką swoją twarz. Jak by to miało pomóc.
  • Obiecujesz, że tylko trochę? - powiedział słabo Inuzuka. Wstydził się go jeszcze trochę. Bał się.
   Neji wiedział że musi zrobić wszystko aby mu nie sprawić bólu, no dobra zrobić tak żeby to jak najmniej bolało.
  • Obiecuje.
  • Neji, pośpiesz się. - poprosił rozszerzając przed nim nogi.
   Białooki uśmiechnął się wkładając dwa palce do ust.
  • Niecierpliwy co? - kochał się z nim droczyć.
   W końcu ulitował się nad nim i wsadził w niego, na początku, jeden palec. Kiba był ciasny, nawet bardzo, jego cudownie ciepłe wnętrze oplatało jego palec.  Poruszał nim lekko aż, jak zorientował się po reakcji młodszego, trafił w czuły punkt. Od razu po tym dodał jeszcze jeden palec.
    Inuzuka musiał sam przed sobą przyznać, to było dziwne uczucie. To wypełnienie. Kiedy starszy dodał jeszcze jeden palec, ból trochę się pogłębił, a to dopiero palce, za chwilę w niego wejdzie coś dużo większego i grubszego.
  • Kiba nie mogę już dłużej czekać. Nie potrafię... - wydyszał w jego usta, łapiąc go za biodra i przyciągając go na swoje uda, sprawiając, że młodszy wygiął się w łuk.
  • Neji, wiesz że się boję, tak?
   A on nic nie odpowiedział tylko przystawił swojego penisa do jego wejścia.
  • Więc z łaski swojej, nie zniszcz mi tyłka, dobra?
   Parsknął śmiechem.
  • Dobrze. - pocałował go w czoło – postaraj się rozluźnić.
   Młodszy wziął głęboki oddech. „Spokojnie, będzie dobrze Neji się wszystkim zajmie.” powtarzał to sobie jak jakąś modlitwę.
   A chwilę później poczuł palące uczucie kiedy w końcu Neji postanowił w niego wejść.
  • Aaa! - półgłośno krzyknął z bólem w głosie.
  • Ciii za chwilę przejdzie. - powiedział przyciągając go do pocałunku.
   Był strasznie ciasny. Ciaśniejszy niż jakikolwiek chłopak z którym się wcześniej kochał. Sam się musiał trochę uspokoić żeby samemu od razu nie dojść. Musiał się tak ze powstrzymać od gwałtownego ruszania się, już teraz łzy z jego małych, ślicznych, oczek leciały z bólu jaki czół i było mu z tym źle. Dlatego nie zniósłby jeszcze większego grymasu bólu na jego twarzy. Jednak było mu trudno się powstrzymać, zwłaszcza że miał ochotę go zerżnąć do nieprzytomności.
   Neji złapał go pod kolanami.
  • Przygotuj się bo dopiero zaczynam.
   Zaczął w niego powoli wchodzić jeszcze bardziej. Kiba zacisnął zęby, ten ból go przeszywał i nie opuszczał, powoli zaczął żałować że zaproponował mu seks.
Starszy pochylił się by go pocałować i zetrzeć łzy z jego twarzy.
  • Obiecałem że poboli tylko na początku. - młodszy pokiwał głową – Dotykaj się. Wtedy trochę się rozluźnisz i ból sam odejdzie.
   Posłusznie zaczął poruszać dłonią po swoim penisie w górę i w dół, pozwalając bólowi pomieszać się z odrobiną przyjemności.
  • Właśnie tak. - widok masturbującego się Inuzuki strasznie podniecał starszego.
   Kiba czuł jak jego ciasne przejście poddaje się, rozciągnięte przez Nejiego. Piekący ból dalej dawał się we znaki, jednak teraz... teraz było to trochę lepsze, jednak wciąż nie mógł widzieć w tym nic wspaniałego.
   Wtedy właśnie Hyuuga postanowił zacząć się w nim poruszać.
  • Właśnie tu kochanie! Nie przestawaj! - powiedział po tym jak Neji trafił w czuły punkt.
   Przyjemna fala rozkoszy rozchodziła się po ich ciałach. Kiba wzdychał i jęczał z rozkoszy. Zresztą nie tylko on w tym pokoju.
   Poruszał się w nim jeszcze chwilę gdy w końcu doszedł a zaraz po nim Kiba. Cóż się dziwić ze on doszedł pierwszy skoro Inuzuka był taki ciasny?
   Opadli zmęczeni na łóżko.
  • Neji ja cię kocham.
  • A ciebie też kochanie. - powiedział po czym pocałował go w czoło.

    ***
    Tamako ;3 - to co jest w tej notce powinno być w 34 ale cóż miałam prawdziwe natchnienie na yaoi któremu nie mogłam się oprzeć <3 mam nadzieję że tego nie schrzaniłam, a nawet więcej, mam nadzieję że ci się podobało! tym razem trochę bardziej się postarałam i epek jest dłuższy :) a jeśli chodzi o Shikamaru... oj sama zobaczysz, co ja ci będę spoilerować xD

    Delay Deadline - ciebie jeszcze tutaj nie widziałam, tak więc witam cię i zapraszam do komentowania :P tak jak napisałam powyżej Tamako "a jeśli chodzi o Shikamaru... oj sama zobaczysz, co ja ci będę spoilerować" dlatego nie powiem czy będzie gejem czy też nie :D a i zapewniam cię że na Ino też coś znajdzie się (zrymowałam tak troszkę xD )

    Zaćmienie - przykro mi z powodu tych nieprzyjemności :( jednak mam nadzieję że to cię nie zniechęci i coś jeszcze napiszesz :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

rozdział 32

Przepraszam z tak krótką notkę, ale cóż rozdział epizodyczny :P


    „Ona mnie całuje.” nie mógł uwierzyć w to co się działo. Koleżanka z drużyny, córka przyjaciela z dzieciństwa swojego ojca, którą przez to zna od małego właśnie go całuje. Ale nie jak przyjaciela w czoło czy policzek, bo tak go całowała już nie raz, ale jak by byli, nie wiem... razem? Bo dziewczyna z każdą sekundą pogłębiała pocałunek. To nie było normalne. Przynajmniej z jego punktu widzenia.
   Rodzice patrzyli na nich, zadowoleni z obrotu sprawy. Ojciec Nary, Shikaku i ojciec Ino Inoichi znali się od dziecka, mieszkali obok siebie a potem razem poszli do akademii by być razem w drużynie. Z czasem stali się najlepszymi przyjaciółmi, razem z ojcem Chojiego który jednak zawsze od nich odstawał.
Ich rodzice już, wtedy kiedy byli oni dziećmi, chcieli ich ślubu i tym samym połączenia ich rodzin. Jednakże postanowili w ostateczności dać im wolną rękę.
Jednak jedna i druga strona byłaby bardzo zadowolona gdyby jednak Shikamaru i Ino postanowiliby się pobrać.
   Przez lata na poważnie o tym nie rozmawiali, co najwyżej w żartach typu „uważaj bo na jednej ze wspólnych misji może naprawdę się w sobie zakochają?” a teraz cała czwórka widzi swoje dzieci całujące się ze sobą.
  • Jest taka świetna zabawa! Ino i Shikamaru też się świetnie bawią, może zostaniecie jeszcze na chwilę? Dajmy jeszcze trochę czasu młodym. - na te słowa Nara odepchną dziewczynę od siebie, która w końcu przestała go całować. Słowa pani Yamanaka były wypowiadane z uśmiechem na ustach i wszyscy się z nimi zgodzili, więc zostawili ich samych.
  • Ino... - powiedział cicho chłopak, nie wierzył w to co się działo, to musiał być sen.
  • Wiem, wiem.
  • Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał z wyrzutem.
  • Bo... wiedziałeś o tym że kiedyś nasi rodzice... planowali nasz ślub?
  • Nie. A co to ma do rzeczy? Nadal chcą żebyśmy...?
  • Tak. Ale nie chcą aranżować naszego ewentualnego małżeństwa. Jednak moi rodzice jak i twoi chcieliby nas zobaczyć na ślubnym kobiercu.
  • Aha i co w związku z tym?
  • Bo ja... chciałabym... dla nich...
  • Ino tylko mi nie mów że dla rodziców wyszłabyś za mnie.
  • Ale tak jest! Zresztą Shika spójrz na mnie! Żaden przyzwoity chłopak nie będzie mnie chcieć na żonę, tylko co najwyżej na kochankę. A tacy co by mnie chcieli, to się na mężów nie nadają. Obydwoje dobrze wiemy ze ja sobie do życia nikogo nie znajdę. A ja nie chcę być... porażką moich rodziców. Już wystarczy że nie jestem chłopakiem.
  • Nie mów tak. Przecież twoi rodzice nigdy ci tego nie wypomnieli.
  • Tak, ale oni zawsze chcieli mieć syna. - To był fakt. - Ja chcę ich uszczęśliwić i... ja nie chcę być sama całe życie.
  • Nie będziesz. Chłopaki się do ciebie kleją.
  • Tak, no nie o to mi chodziło, źle się wysłowiłam. Ja nie chcę mieć faceta tylko do kochania, ale odpowiedzialnego który nadaję się na przykład do założenia rodziny.
  • Rozumiem, i co uważasz że się nadaję?
  • Tak. A jeszcze jak moi rodzice by chcieli żebym wybrała ciebie...
  • Rozumiem. Ino ja wszystko rozumiem ale ty nie przewidziałaś jednego. Ja nie chcę z tobą być, a już na pewno nie żenić się z tobą. - zobaczył smutek w jej niebieskich oczach, potrafił być szczery ale nie lubił ranić kobiet, no cóż taka jego natura. - to nie chodzi o to ze mi się nie podobasz czy coś. Ale zobacz my się znamy od zawsze, jesteśmy prawie jak rodzeństwo. Myślisz że potrafiłbym ożenić się z siostrą? - oboje się uśmiechnęli.
  • Noo tak to było by trochę niezręczne.
  • Trochę? Nawet ten pocałunek przed chwilą był, przynajmniej dla mnie, niezręczny... a właśnie to właściwie dlaczego mnie pocałowałaś? Postanowiłaś zawładnąć moim sercem i zacząć to już dziś?
  • Mniej, więcej tak. - powiedziała jak zawsze śmiało i odważnie.
  • Aha...
  • Shikamaru! Idziemy już! - krzyknęła z dołu jego mama.
   Po czym walnął krótkie „cześć” i zszedł na dół.


   Gdy tylko weszli do domu jego ojciec powiedział do niego:
  • Synu, musimy pogadać. - poniekąd poważnie ale nie zapowiadało się na kłopoty.
   Weszli do małego pokoiku zarezerwowanego tylko dla jego ojca. Usiedli naprzeciwko siebie przy stole. Po chwili weszła mama z herbatą którą postawiła na stole. Po czym poszła nie chcąc im przeszkadzać w męskiej rozmowie.
  • O co chodzi? - zapytał Shika.
  • O Ino. Jak pewnie już od niej wiesz, kiedyś rozmawialiśmy z jej rodzicami o waszym ewentualnym ślubie.
  • Tak wiem o tym.
  • Powiedź mi proszę... co ty do niej tak właściwie czujesz co?
  • Ja? Do niej? Jest moją koleżanką z drużyny, którą znam jak siostrę, ale nic poza tym.
  • Po tym co dzisiaj zobaczyliśmy...
  • To nie było tak! - przerwał ojcu wypowiedź – ona mnie pocałowała, z zaskoczenia. Ja tego nie chciałem.
  • Ale skoro cię pocałowała, to ty jej się pewnie podobasz...
  • Nie. Ona rzeczywiście chciałaby za mnie wyjść ale ze względu na swoich rodziców.
  • Rozumiem.
   Potem przy herbacie długo rozmawiał o tym z ojcem. Wytłumaczył mu wszystko, jak tylko potrafił, jednak nie wie czy mu się to udało. Jego ojciec nie wyrażał żadnych emocji.
  • Shikamaru, nie ukrywam że ja z matką chcielibyśmy waszego ślubu, ale nie będę ani ja ani nikt inny was do tego zmuszał. Jednak mam do ciebie dość nietypową proźbe. Otwórz się trochę na płeć przeciwną, dobrze?
  • Co?
  • No co, co? Nigdy nie widziałem żebyś jakąś przyprowadził i z rzadną dziewczyną też cię nie widziałem. Uważaj bo zacznę cię uważać za geja. - chciał sobie zażartować z synem, jednak Shikamaru nie było do śmiechu.

niedziela, 26 sierpnia 2012

rozdział 31

Przepraszam za tak krótką scenę pomiędzy Kakashim a Iruką (pierwszy raz takową pisałam, mam nadzieję że bardzo jej nie skopałam)


   Naruto zapukał do drzwi. Po chwili pojawił się w nich Sasuke.
  • I jak powiedziałeś o tym treningu? - zapytał wpuszczając go do środka, tak jak by to go coś obchodziło.
  • Tak.
  • Naruto, czemu kłamiesz?
  • Co?
  • Poszedłeś w zupełnie inną stronę niż do Sakury. Już nie mówiąc w jakim momencie „do niej” poszedłeś. Gdzie byłeś?
  • Ja musiałem coś przemyśleć.
  • „Przynajmniej już nie kłamiesz” Co musiałeś przemyśleć? - zapytał już łagodniej.
  • To czy... to za szybko. Nie jestem na to gotowy. - nie musiał się precyzować o co chodzi.
  • Nie mogłeś zwyczajnie mi tego powiedzieć?
  • No ja...
  • Naruto, serio myślałeś że... a właściwie co ty sobie pomyślałeś?
  • No ja... nic nie pomyślałem. Ja się zwyczajnie boje.
  • Aha, boisz się. A czego jak mógłbym wiedzieć?
  • No tego czy to nie... za szybko.
  • To już mówiłeś. Jest coś jeszcze? - drążył i nie miał zamiaru mu tego odpuścić.
  • Nie.
  • Znowu kłamiesz. - zmarszczył brwi Sasuke.
  • Ja... nie chcę mówić o co chodzi...
  • Ale ty wiesz o tym że i tak to z ciebie wyciągnę, tak?
  • Wiem ale na razie nie chcę o tym mówić. - A już na pewno nie chce mówić o tym że zanim ruszył się z tego dachu obiecał Iruce że się z nim nie prześpi, przynajmniej nie dzisiaj... Jaki on w ogóle miał w tym interes?


  • Zrobimy sobie przerwę? - zapytał Kakashi przytulając się do Iruki.
  • No możemy... W sumie to została nam tylko tamta ściana może ją skończymy i...
  • Nie. - Uciął krótko - Najpierw nasz związek – powiedział całując go.
   Całował go jak zawsze. Z tą zachłannością. Przyzwyczaił się już do niej. Kochał ją. I jego też. Dał się mu położyć na kuchennym stole a on sam zajął się jego koszulą a raczej jej guziczkami. Chwilę później ubrania leżały gdzieś na ziemi a Hatake rozciągał wnętrze Umino.
  • Już! - powiedział gdy szarowłosy po raz kolejny trafił w czuły punkt.
   Nie zwlekając dłużej, wyjął z jego wnętrza swoje palce i wszedł w niego jednym płynnym ruchem, starając się nie sprawić mu bólu.
Poruszali się szybko doprowadzając siebie do szaleństwa, nie pierwszy raz zresztą, jednak pierwszy raz w mieszkaniu Kakashiego. Można powiedzieć że udany początek ich wspólnego mieszkania.
Chwilę później Iruka doszedł a zaraz po nim jego ukochany.
  • Dobra, bierzemy się do roboty. - powiedział Umino podnosząc się ze stołu.
  • Kochanie, ty to masz talent do niszczenia miłych chwil.
  • Tak, tak, jak to skończymy i składanie nowych mebli też to ci tych miłych chwil psuć nie będę.
  • Czyli mam rozumieć że tą pracę mi wynagrodzisz? - zapytał z nadzieją.
  • Może, ale dopiero jak to skończymy.
   Jak to się mówi dobra motywacja potrafi zdziałać cuda. Bo już minutę dłużej Kakashi latał przy ścianie z wałkiem w ręku.


   Kiba od godziny wpatrywał się w sufit. Biała farba przypominała mu o tęczówkach Nejiego. Ciągle chodziła mu po głowie pewna scena:
„ - Czy było by źle, jak bym powiedział że tak?
  - Nie, wręcz przeciwnie. Ty też mi się podobasz.”
   Potem całowali się aż nie usłyszeli że wuj i ciotka Nejiego nie wrócili. Wtedy ten zrobił ewakuacje przez okno i tyle się widzieli.
   Neji był cudowny, nie bawił się nim, był konkretny ale... w dalszym ciągu nie może zapomnieć o Naruto. Za długo się w nim kochał jak widać. Nie potrafił o nim tak szybko zapomnieć. Jednak Hyuuga mu w tym pomagał, co było dziwne, gdyż wydaje się być osobą sztywną i twardą, zupełnym typem samotnika. Jednak nie przy Kibie, przy nim z kolei zachowuje się tak jak by obudził się w nim instynkt macierzyński.

   Lee otworzył oczy. Sakura w dalszym ciągu przy nim była. Opiekowała się nim w tym czasie.
  • Dlaczego tu jesteś? - zapytał patrząc w jej zielone oczy.
  • Po pierwsze dlatego że ktoś się tobą zajmować musi. A po drugie bo jestem ci coś winna po tym co dla mnie zrobiłeś pod czas egzaminu.
  • Za to drugie nie musisz mi dziękować, kocham cię Sakura, dla ciebie zrobiłbym wszystko, nawet bym się zabił jak by to było konieczne.
  • BAKA! Nawet tak nie mów! - rozkazała.
  • Ale kiedy to prawda. Nawet na egzaminie byłem w stanie za ciebie oddać życie. - fakt. Nikt nigdy nie zrobiłby czegoś takiego dla niej.
  • Ty mnie naprawdę kochasz. - powiedziała smutno dziewczyna. Nie chciała jego miłości. Ani jego poświęceń dla niej. Ani nawet niego samego.
   Cóż widać jemu życie piszę ten sam los co Tenten.

  • Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał.
  • Wiesz Shikamaru jesteś całkiem seksowny. - powiedziała Ino.
  • Wiesz co? Nie pij już więcej. - powiedział odsuwając od niej kieliszek z sake.
  • Oj no daj mi się napić! Nie codziennie jest okazja ku temu.
  • No tak nie codziennie twoi starzy zapraszają moich starych na sake...
  • i nie codziennie udaje mi się przemycić do pokoju butelkę.
  • Ale ty wiesz ze ty nie musisz wszystkiego dzisiaj wypić?
  • No co ty głuptasie?! Ty mi w tym pomożesz!
  • „Już się ciesze” Jezu jakie kobiety są problematyczne... - spojrzał się na Ino która właśnie rozpuszczała włosy. - Ej co ty robisz? - zapytał kiedy ta zbliżała się do jego ust na niebezpieczną odległość.
   Pierwszy pocałunek Nary. Z koleżanką z drużyny, pijaną w cztery dupy na dodatek. A jak by tego było mało ktoś na nich patrzył, a właściwie ktosie. Ich rodzice. No lepiej to już chyba być nie mogło. 

***
Sakuracia - teraz już nie tylko na jego główce, ale na główce Iruki też xD

Zaćmienie - Hm w tym opowiadanku było mało Saska i Narucia ale mam nadzieję że ostatnia scena ci to choć troszkę wynagrodziła. nie będę ci tego spoilerować (przynajmniej nie w komentarzach, ale na GG ^^ ) niestety na razie nie miałam czasu ogarnąć twojego bloga :( ale jak tylko uporam się ze swoimi to na 100% zajrzę

Tamako ;3 - kurczę nie mam ci czego powiedzieć, i tak wszystko wychodzi na GG xD

środa, 22 sierpnia 2012

rozdział 30

Uprzedzam w tym opowiadaniu wyobraźnia mnie poniosła, zwłaszcza pod koniec, i to nieźle. Zapraszam :D
+ dedykacja dla Tamako ;3 mam nadzieję że nie skopałam pierwszego bardziej konkretnego wątku z Kibą


  • Wejdź – powiedział Neji do Kiby, otwierając mu drzwi od swojego pokoju.
   Pokój był dość mały za to przytulny, pomimo białych ścian, pewnie nikt się nie kwapił by je jakoś pomalować. Duże okno dawało wiele światła które padało na błękitną pościel na jego łóżku. Małżeńskie łoże było główną częścią pokoju, wręcz zagracało ten mały pokoik. Poza nim była jeszcze szafa, komoda, regał i biurko.
  • Rozgość się, ja przyniosę coś do picia. - powiedział Hyuuga zostawiając go samego w pokoju.
   Pokój wyglądał tak jak by nikt w nim nie mieszkał. Dosłownie można byłoby powiedzieć że to jest pokój gościnny i w zasadzie nic nie wskazywało na to że tak nie jest, a już na pewno nie to wielkie łóżko, przecież dla jednej osoby to w sam raz.
   Zaczął się rozglądać. Kompletnie nic! Ani zdjęć, ani żadnych rzeczy ani nawet kurzu! Kiba myśląc o swoim pokoju zastanawiał się czy tak w ogóle można. „A może on całymi dniami trenuje a do pokoju przychodzi tylko po to żeby spać?” to chyba była dobra odpowiedź, i jedyna logiczna jaka wpadła mu do głowy.
   Brunet wszedł do pokoju z dwoma szklankami i dzbankiem soku.

   W tym czasie Naruto i Sasuke dotarli do rezydencji Uchihy. Nikt nikogo o nic nie pytał zwyczajnie siebie nawzajem ciągnęli w stronę sypialni po drodze pozbywając się ubrań i obsypując się masą pocałunków.
   Byli na siebie napaleni, nie myśleli racjonalnie. Nie zastanawiali się czy to aby nie za szybko. To było nie ważne liczyło się to co się działo teraz tu pomiędzy nimi, w ich głowach.
   Szatyn rzucił go na łóżko, na którym już kiedyś leżał, ale wtedy do niczego nie doszło. Czy teraz dojdzie?
   Czarnooki chwycił sprzączkę paska Naruto.
  • Jeśli nie chcesz nie musimy tego teraz robić – powiedział, przy czym powiedział „teraz” a nie „tego”. Znaczy powiedział ale z dodaniem „teraz”.
  • Ale ja... - „No właśnie ja co? Czy ja tego chcę?... przecież ja mam 14-ście lat dopiero co kilka miesięcy temu skończyłem akademię! To chyba jest za szybko, JA jestem na to za młody. Zresztą on też! Ale już raz byłem z nim w takiej sytuacji, wtedy powiedziałem „nie” a po tym był egzamin... a co jeżeli on tego chce i ja się znowu nie zgodzę? No bo on chcę... i co ja mam zrobić?”
  • Naruto nie nie mam zamiaru cię zmuszać.
  • Tak ja wiem, tylko...
  • tylko co?
  • „Nie wiem. Co ja mam mu powiedzieć?” Sakura! - krzyknął schodząc jak oparzony z łóżka.
  • CO?! - zdziwił się, a co mu się dziwić, Sasuke.
  • No... Sakura, nasza koleżanka z drużyny...
  • Młotku wiem kto to, ale co ona ma do tego.?
  • „Absolutnie nic” Kakashi pewnie zapomniał jej powiedzieć kiedy mamy trening! Jeszcze nie przyjdzie i co?
  • Ale ona i tak nie przeszła drugiego egzaminu.
  • No tak.
  • Więc po co jak na razie jest nam potrzebna na treningach?
  • Nooo jak by trzeba było coś przećwiczyć, albo wytłumaczyć, ona lepiej tłumaczy niż Kakashi, a poza tym nie może za bardzo osłabnąć fizycznie. Musi trenować żeby nie odstawała. - blondyn poszedł po swoją koszulkę.
  • A ty gdzie?! - Uchiha nie źle się wkurzył.
  • Do do niej, muszę jej to przekazać!
  • Ty chyba żartujesz!
  • Nie. Przekażę jej to a potem wrócę do ciebie, obiecuje.
  • Na pewno? - zapytał już spokojniej, o ile w takiej sytuacji na jego miejscu można mówić o spokoju.
  • Tak. Obiecuje. - powiedział i pocałował go czule w usta, po czym niezwłocznie opuścił rezydencję Uchihy.

  • Nie śmiej się! To nie jest śmieszne! - próbował go uspokoić.
  • Właśnie że jest! - powiedział Neji przez łzy śmiechu.
  • No z mojej perspektywy nie było.
  • A to fakt. - przyznał mu to – Ale jak mogłeś mu dać się tak podejść? Tak banalną techniką?
  • Bawiłem się z Akamaru?
  • A nie słyszałeś o tym że ninja nigdy nie śpi? Mniejsza z tym... a może ty potrzebujesz pomocy? No wiesz przy treningach?
  • A co chciałbyś mi dać takie korki? - zapytał uwodzicielskim głosem ściszając ton.
  • No... pod jednym warunkiem. Musiałbyś ćwiczyć bez koszulki. - zaczął bawić się w grę którą Kiba sam zaczął.
  • No ok, ale ty też będziesz tam ze mną również bez górnej części garderoby.
  • No w porządku. Ale ja nie kupuje kota w worku – w tym przypadku Kiby w koszulce – najpierw pokaż czy warto w ogóle sobie zaprzątać głowę twoimi technikami.
   Kiba uśmiechnął się zadziornie. Nie trzeba go było do tego nakłaniać. Jednym ruchem pozbył się swojej bluzy. A następnym koszulki.
„Słodki” pomyślał Neji przejeżdżając wzrokiem po jego ciele.
   Kibie zaś podobał się wzrok jakim na niego patrzył. Taki wygłodniały, jak by pełny pożądania. I ta mina która towarzyszyła wzrokowi. Podobało mu się, zazwyczaj nie zdarza mu się widzieć jak ktoś tak reaguje na jego osobę.
  • Teraz ty. - powiedział Inuzuka przygryzając wargę.
   Jemu również nie trzeba było dwa razy powtarzać, posłusznie zdjął górną część garderoby.
Oczom bruneta ukazał się umięśniony, twardy brzuch, silne ramiona i obojczyki.
  • Ach – wyrwało mu się. Cóż poradzić brunet był w jego typie przynajmniej tak mu się wydawało, bo zanim nie poznał Nejiego myślał że w jego typie są blondyni o niebieskich oczach w dodatku narwani że ojeju.
   Hyuuga z uśmiechem na ustach przyjął reakcję Kiby na swoje ciało.
  • Podobam ci się? - zapytał czysto retorycznie. Po tej reakcji nie trzeba się było dopytywać.
   Brunet zrobił się czerwony. „I to jak cholera” odpowiedział sobie w myślach.
  • Czy to by było źle jak bym powiedział że tak?
  • Nie, wręcz przeciwnie. Ty też mi się podobasz. - powiedział na co młodszy wybałuszył oczy. Ale zanim zdążył cokolwiek mu odpowiedzieć białooki przyciągnął go namiętnego pocałunku.


   Naruto wcale nie poszedł do Sakury. Nawet nie miał takiego zamiaru, od samego początku. Po prostu to było jedyne co udało mu się wymyślić żeby tylko nie odpowiadać Sasuke. I w efekcie siedział teraz na dachu jednego z budynków opierając się o wentylator czy o co by tam nie było. Siedział ze spuszczoną głową, myślał. „Co powinienem zrobić? Co mu powiem ja wrócę do niego?”
  • Naruto? - zapytali jednocześnie Kakashi i Iruka. Byli zdziwieni jego widokiem.
  • Ohayo. - odpowiedział im smętnie.
  • Coś się stało? - zapytał troskliwie Iruka.
  • Coś z Sasuke? - zgadywał Kakashi.
  • Tak. - odpowiedział nie widząc sensu omijania odpowiedzi.
  • O co chodzi? - zapytał Umimo siadając koło blondyna.
  • Tylko nam nie mów że chodzi o seks. - powiedział Kakashi próbując sobie zażartować dla wyładowania atmosfery. Na co blondyn lekko się zarumienił. - Oho chyba trafiłem – powiedział siadając po drugiej stronie blondyna.
  • Nie no Naruto ty chyba nie mówisz poważnie! - oburzył się Iruka – Wy macie po czternaście lat cholera! Na to będzie jeszcze czas!
  • Ale to on mnie namawia!
  • A to trochę zmienia postać rzeczy.
  • Więc pewnie mu zwiałeś z domu kiedy mogło dojść do ewentualnego aktu i dlatego siedzisz tutaj zastanawiając się co powinieneś zrobić. - „co jest z tym Hatake? W medium się dzisiaj zamienił czy jak?”
  • No w zasadzie to tak.
  • A on cię chciał do tego zmusić? - dopytywał się Umimo.
  • Nie.
  • Pewnie naciskał na niego.
  • No a biedny Naruto będąc pod presją Sasuke spanikował i uciekł. - podsumował Iruka.
  • W sumie to mniej więcej tak było. - przyznał niebieskooki.
  • A ty właściwie chciałeś to z nim zrobić? - dopytywał się z kolei Hatake.
  • Ja... sam nie wiem. - powiedział najszczerszą prawdę. - Ale domyślam się że jak wrócę do domu, tak jak mu to przed wyjściem obiecałem to on będzie już wiedział za mnie czego chcę... - bo domyśla się że jak przekroczy próg rezydencji Uchihy to będzie chciał kontynuować to na czym przerwali.
  • Naruto ty nie możesz do niego wrócić. - powiedział bardzo spokojnie jego stary sensei. - Przynajmniej nie dzisiaj.
  • Dlaczego?
  • … - nie umiał mu tego powiedzieć.
  • Bo się obawia o twoją cnotę. - powiedział za niego jego chłopak na co wraz z Naruto jego delfinek zrobił się czerwony.
  • To co, mam nie dotrzymać danego mu słowa? - no tak. I tak źle i tak nie dobrze. 

    ***
    zaćmienie - Po 1. ku twojej radości, mam nadzieje, wróciłam do Sasuke i Naruto :P trochę o nich jeszcze pobędzie. 
    Po 2. To mam ci to zaspoilerować czy nie? Dziewczyno zastanów się xD
    Po 3. jak widać po tym opowiadanku zrezygnowałam, jak na razie na próbę z nawiasów, może z nimi to rzeczywiście nie jest dobry pomysł. 
    Po 4. teraz troszkę bardziej się rozpisałam niż ostatnim razem :P
    Po 5. podaj proszę linka do swojego bloga, chętnie na niego zajrzę, pochwal się nim! a jako że ty też piszesz tobie również życzę weny i czasu (miło mieć kolejną czytelniczkę która mnie rozumie) Papapajo!

    Tamako ;3 - nie ważne jak długi komentarz wstawisz, ważne żeby był :) zdaję sobie sprawę z tego że mój ostatni rozdział był cienki, wiem o ty (nigdy więcej pisania w nocy! Po przejrzeniu ja też znalazłam parę błędów ortograficznych. no cóż może tego nie widać ale jestem dyslektykiem i jak pisze to staram się uważać na błędy ale jak piszę w nocy to one same mi się jakoś wkradają :P przepraszam za nie) i dziękuje ci bardzo za wenę jak na razie mnie nie opuszcza i mam nadzieję że ciebie też nie :)

    Sakuracia - nie idzie się na ilość a na jakość i dziękuje za życzenia :D

wtorek, 21 sierpnia 2012

rozdział 29


   Po długiej i wyczerpującej podróży drużyna siódma dociera pod wierzę, w końcu.
  • Sakura! - woła ją Ino.
  • Tak?
  • Mogłybyśmy porozmawiać? - zapytała.
  • To my was zostawimy same – powiedział Naruto ciągnąc Sasuke za sobą.
  • To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytała tak jak by się nie domyślała. To było głupie pytanie, doskonale wiedziała o czym, sama chciała z nią o tym porozmawiać.
  • O nas. A właściwie to o tym że od dłuższego czasu... nie ma nas. Jesteś ty i jestem ja ale nie ma nas razem. Rozumiesz?
  • Tak. Ja też chcę się z tobą rozstać, również widzę że to nie ma sensu. - powiedziała to całkiem spokojnie.
  • Naprawdę? - zapytała zdziwiona, nie spodziewała się tego.
  • Tak... To jak?
  • Każda idzie swoją drogą. - powiedziała spokojnie.
   Sakura się tylko uśmiechnęła i poszła do przyjaciół. Poszła w miejsce w którym się zaszyli i to co zobaczyła wywołało na jej twarzy soczyste rumieńce.
  • Ach chłopcy, was na chwilę zostawić to aż za długo. Nie wytrzymalibyście bez tych waszych aktów miłości, zwłaszcza jak sobie na chwilę poszłam, nie? - zapytała rozbawiona zdezorientowaną miną blondyna.
  • No, no... to my cię zostawiliśmy, a nie na odwrót!
  • Hai, hai, tylko uważajcie bo przez was stanę się yaoistką i chyba wykrwawię się na śmierć.
   Sasuke tylko uśmiechnął się na jej słowa. To mogłoby być naprawdę zabawne. Zwłaszcza jak by im kibicowała jak głupia i zachęcała do różnych rzeczy... dawała więcej okazji i... och dlaczego ona nie jest yaoistką?
„A więc, zerwały ze sobą. TAK! To jest moja okazja! Wtedy nie wyobrażała sobie takiej możliwości, bo była w związku... ale teraz gdy jest sama! Może zostanie moją dziewczyną!” myślał Lee. Ach ta jego wybujała wyobraźnia...

   Wybiła godzina piętnasta. Wszyscy weszli do wierzy. Egzamin drugi zaliczony. Teraz wystarczy tylko przejść przez egzamin końcowy przed trzecią częścią. Zadanie proste, mieli walczyć z osobą którą wylosują. Teraz nowicjuszom nie poszło już tak łatwo, jednak Sasuke i Naruto przeszli...
Przyszła kolej Sakury, wypadło jej walczyć z Ino... nie dobrze... czemu akurat z nią?
   Walka zaczęła się z kwadrans temu. To nawet nie jest na poważnie. Obydwie atakują siebie tak aby nie zrobić krzywdy przeciwniczce. Tak nie da rady wygrać, ani normalnie przegrać...
Po dwudziestu minutach całej walki w ręcz opadają z sił na arenie. Wynik sędziego jednoznaczny:
  • Remis – czyli obydwie przegrały.
   Asuma i Kakashi zeskoczyli z balkonu po nie. (sensei drużyny musiał być razem z nimi na arenie) Po wniesieniu je górę, położyli je koło siebie. No cóż dalej nie przeszła żadna z nich, ale tak jest chyba lepiej.
  • Następni. Rock Lee i No Subaku Gaara.
   Nie ma co. Jednemu i drugiemu trafił się godny przeciwnik. (Teraz bardzo przepraszam za tak minimalistyczny opis ich walki ale piszę to tak z obawy na to że nie chcę się skupiać na tematach pobocznych oraz zanudzać was zbyt obszernym opisem dop. aut.)
   Wszyscy byli przerażeni zdolnościami Gaary. „Kim on jest? Czy to w ogóle człowiek?” zastanawiali się.
Piasek z wnętrzności jego dzbana (bądź czymkolwiek ten przedmiot jest) zmiażdżył lewą część ciała Lee.
   Sakura patrzyła na to smutno. Strasznie mu kibicowała odkąd obudziła się po swojej walce.
   Sanitariusze wynieśli go na noszach. Sakura pobiegła za nimi. Kakashi nawet jej nie powstrzymywał, wolał obczajać innych swoich uczniów i wymyślić „Co ich tak właściwie łączy?”
   Weszli do sali przeznaczonej dla chorych. Położyli go na jednym z łóżek zabandażowali mu lewe kończyny i zostawili. Dopiero gdy wyszli z sali Sakura weszła. Usiadła koło jego łóżka:
  • Lee tak mi przykro... - powiedziała płaczliwym głosem.
  • To nie twoja wina – powiedział żeby ją pocieszyć.
  • Gdybyś wtedy nie walczył w mojej obronie byłbyś silniejszy...
  • Gdybym ci wtedy nie pomógł, nie żyła byś. - to też było prawdą. - A na to bym nie pozwolił.
  • Dlaczego ty tak o mnie dbasz?
  • Bo cię kocham. Mówiłem ci już to... - dotknął jej dłoni – cieszę się że tobie nic się nie stało pod czas twojej walki. Nie przeżył bym gdybyś nie przeżyła... - powiedział po czym ze zmęczenia padł.
   „Dlaczego on mnie tak kocha? Przecież nawet mu nie dałam powodu żeby tak było. Więc dlaczego?”

   Wszyscy wyszli. W końcu się skończyło. Jedynie Sakura została tam, z Lee.
   Tym razem to Sasuke zaciągnął młotka na bok, a konkretnie za krzaki. Wyszli z wierzy bardzo szybko nawet nie myśląc o Kakashim. Jednak ten musiał ich znaleźć przynajmniej po to żeby przekazać im informacje dotyczące ich treningu.
Szarowłosy zaczął się rozglądać.
  • Bluza – powiedział sam do siebie podchodząc do niej – Naruto. Tylko gdzie jest jej właściciel?
  • Nie tutaj – powiedział blondyn.
   Hatake podszedł do krzaków z których usłyszał jego głos. To co zobaczył było końcem rozmyślań na temat: co ich ze sobą łączy?
   Wpatrywał się z dobrą minutę na to jak się ze sobą miziają zanim Sasuke zorientował się że ktoś go obserwuje. Niechętnie otworzył oczy i:
  • SENSEI?! - wrzasnął szatyn „O cholera, co jest z moim instynktem?” pomyślał. - Co ty tutaj robisz?!
  • Czekam. Nie widać? Nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział z uśmiechem na ustach który i tak był schowany pod maską. - muszę przekazać wam informacje dotyczące treningu. Naruto, coś nie tak? - zapytał gdyż blondyn był cały zielony.
  • Nie, wszystko w porządku – poza szczegółem że ich sensei dowiedział się o ich związku, oczywiście.
  • To kiedy ten trening? - zapytał jak zawsze rzeczowo Sasuke.
  • Jutro o dziewiątej na tym samym moście co zawsze.
  • To wszystko?
  • Tak. - odwrócił się – A i jeszcze jedno.
  • Tak?
  • Powodzenia. - powiedział i zniknął w obłokach dymu.
  • Cholera. - powiedział blondyn jeszcze osłupiały.


  • Neji! - zawołał go radośnie Kiba.
  • Tak? - mimowolnie uśmiechnął się do niego. Jak tu można nie odwzajemnić uśmiechu Kiby, co?
  • Chciałem... no ten... tego... chciałem ci pogratulować zdania drugiego egzaminu. - w końcu wydusił to z siebie.
  • Dziękuje. Szkoda że tobie też się to nie udało. A może w ramach pocieszenia przyszedłbyś do mnie?
  • Mógłbym? No wiesz ojciec Hinaty jest dość srogi i surowy. Nie wiem jak by zareagował jak by zobaczył że zaprosiłeś do siebie kolegę.
  • Lee był u mnie kilka razy, zresztą Tenten też.
  • No tak ale to jednak drużyna. To co innego.
  • I tak to nie ma najmniejszego znaczenia bo rodziców Hinaty nie ma w domu. Musieli chwilowo wyjechać więc dom stoi pusty.
  • Chyba że tak. - uśmiechnął się do siebie samego.


  • Wróciłem! - powiedział Kakashi wchodząc do domu.
  • I jak ci minął dzień? - powiedział Iruka wychodząc z kuchni - O widzę że dobrze. - powiedział dając mu buziaka na powitanie. - Jak tam? Opowiadaj.
  • Nie uwierzysz. Naruto i Sasuke są razem.
  • Znowu?! Nie no ja z nim muszę pogadać. - powiedział Iruka zdejmując fartuszek kuchenny i zostawiając gotujące się jedzenie na gazie.
  • Kochanie, ale po co?
  • Bo się jeszcze zakocha i znowu będzie mieć zawód miłosny!
  • Ale to ich sprawa! Są młodzi zakochują się, zrywają ze sobą, zdradzają się ale taka jest kolej rzeczy! No są związki nastolatków.
  • I dlatego mam pozwolić Naruto cierpieć przez Sasuke, tak?
  • Tak. Właśnie po to są w młodości takie związki żeby potem jak przyjdzie czas założyć rodzinę, potrafił podjąć dobrą decyzję np. przy wyborze partnera czy partnerki na życie. Dlatego nie pozwolę ci do niego iść.
  • No dobrze. - powiedział po przemyśleniu tego.
  • Co dzisiaj mamy w planach? - zapytał Hatake zmieniając temat.
  • Obiad, a po obiedzie malowanie.
  • Hai, hai... a może zostawimy białe ściany co? - Iruka posłał mu mordercze spojrzenie. - Tylko żartowałem.
***
Sakuracia - mam nadzieję że nowy nagłówek ci się bardziej podoba niż poprzedni :P

Tamako ;3 - piszę tak szybko jak się tylko da ( i tobie też radzę to robić! :D )

Zaćmienie - cieszę się że widzisz poprawę zarówno pod względem graficznym jak i pod względem pisania dialogów :) Nie musisz specjalnie szukać błędów (inni robią to za ciebie xD )  a jeśli chodzi o nową parę to nie będzie ona jedna a kilka czyli pary, przygotuj się na nowe pary :) dziękuje ci za życzenie weny (ostatnio to jest chyba najważniejsze bo mam jej coraz to mniej :(  )  a ja na koniec ci powiem również niesłynne: Papapajo! xD

sobota, 18 sierpnia 2012

rozdział 28

Tą krótką notkę dedykuje wszystkim zranionym dziewczyną przez facetów, oraz nieszczęśliwie zakochanym.


  • Neji? - zapytała niepewnie dziewczyna.
   Siedzieli od dwóch godzin przy wierzy i czekali na zakończenie drugiego egzaminu. Lee, czyli gaduła drużynowa, poszedł po wodę i nastała nie zręczna cisza, którą postanowiła przerwać Tenten.
  • Tak?
  • Powiedziałeś wczoraj że z Sasuke to koniec...
  • Tak. Ale nie przypominam sobie żeby to był twój interes z kim się spotykam a z kim nie oraz z kim zrywam bądź kto ze mną zrywa. - powiedział chłodno i szorstko. Cały Neji, choć mógł być dla niej choć odrobinkę milszy, delikatniejszy to on wręcz ją atakuje słownie. Czy naprawdę jest on takim głazem?
  • Przepraszam. Nie powinnam była pytać.
  • Masz rację, nie powinnaś była. Ale to zrobiłaś i pewnie miałaś w tym jakiś interes. Więc, o co chodzi?
  • Nie no wiesz... Chciałam ci tylko powiedzieć że ja będzie ci smutno czy coś po tym rozstaniu...
  • Nie musisz mi robić za dziewczynkę na pocieszenie, wiesz?
  • Wiem ja chciałam być dla ciebie po prostu miła...
  • Tak a tak przy okazji miałaś nadzieję że zmięknę, się do ciebie przyzwyczaję, polubię może nawet pokocham? A potem przestanę być gejem i będę bi albo najlepiej hetero po czym będziemy razem i będziemy szczęśliwi jak cholera. Naprawdę nie straciłaś jeszcze nadziei?
  • Naprawdę nie! - nawet nie miała zamiaru ukrywać że jest inaczej, bo po co? - Myślisz że mogę tak po prostu przestać cię kochać? Że tak łatwo o tobie zapomnę? Że pogodzę się z faktem że nigdy ze mną nie będziesz?... Że z żadną dziewczyną nie będziesz? Wiesz że przez ciebie... Zapragnęłam zostać chłopakiem? Że zazdrościłam Sasuke płci?... Dlaczego ty chociaż raz nie możesz być dla mnie choć trochę milszy? Czy ty naprawdę jesteś takim...
  • ...dupkiem? - dokończył nie wzruszony całą jej wypowiedzią. Naprawdę nie obchodziły go jej uczucia, ale nie chciał jednak by cierpiała, bo w sumie nie zrobiła mu niczego złego. Dlatego uważał że jak nie będzie jej oszukiwał, tylko wystawi kawę na ławę to będzie jej łatwiej się z tym pogodzić. Dlatego był dla niej taki chłodny, nie chciał by się łudziła.
  • Sam to powiedziałeś!
  • A ty się z tym w zupełności zgadzasz. - powiedział uśmiechając się delikatnie.
  • Ty tak uważasz.
  • Oh, Tenten przyznaj w końcu. Uważasz mnie za dupka bo cię zawsze zbywam, jestem nie miły i chamski, a czasami nawet się ignoruje.
  • Wręcz przeciwnie. Uważam że jesteś delikatny. Robisz to wszystko dlatego że nie chcesz żebym jeszcze bardziej nie cierpiała, żeby nie było jeszcze gorzej niż teraz jest. To na swój sposób jest troska o mnie. - przejrzała go, całego.
   Hyuuga zaśmiał się tylko cicho pod nosem.
   „Jak ja lubię kiedy się uśmiecha”
  • Czy teraz będziesz dla mnie milszy?
  • To zależy.
  • Od czego?
  • Od tego czy przestaniesz robić takie pany jak dzisiaj. Nie chcę żebyś kombinowała, jak tu się do mnie zbliżyć. Oraz chcę żebyś postarała się mnie wybić z głowy.
  • Oj ale ja chcę jednego a ty dwóch rzeczy...
  • W porządku. W takim razie czego byś jeszcze odemnie chciała?
  • Pocałunku. Chcę żebyś mnie pocałował. Raz, nigdy więcej. Jeden pocałunek a zrobię wszystko by o tobie zapomnieć.
  • Naprawdę tego właśnie chcesz? Nie będzie ci wtedy jeszcze trudniej?
  • Nie ważne. Chcę tego.
  • Teraz? - zapytał „Jeśli ma ją to uszczęśliwić, jakoś to zniosę. Może w końcu o mnie zapomni.”
  • Tak. - rozejrzała się czy przypadkiem nie wraca Lee. - Nie ma go. Całuj.
  • Ale jesteś tego pewna? - zapytał.
  • Tak – przysunęła się do niego bliżej.
   Zamknęła oczy. On ujął jej twarz w dłonie. Głośno przełknął ślinę, po czym powoli zbliżał ich usta do siebie aż w końcu się złączyły.
Neji przeżywał katuszę, nie chciał tego, ale nie mógł się już wycofać było na to za późno. Dziewczyna otworzyła usta wpuszczając go do środka. Całował ją bez najmniejszej przyjemności, czy ochoty.
   W końcu ona oderwała się od niego.
  • Dziękuje, wiem że dużo cie to kosztowało – powiedziała przepraszająco. Po czym wstała z ławki na której siedzieli – Przepraszam muszę na chwilę iść. - wręcz pobiegła przed siebie.
   „Czemu się na to zgodziłem?”


   Tenten biegła przed siebie, cała zapłakana. Przez mokre od łez oczy nawet nie patrzyła gdzie biegła. Wpadła na kogoś, nie chcący.
  • Przepraszam! Nie chciałam! Naprawdę! To przez łzy nic nie widziałam! Naprawdę nie chcący! - zaczęła się tłumaczyć leżąc plackiem na ziemi.
  • Nie tłumacz się tak bardzo – powiedział miły dziewczęcy głos – przecież nie chciałaś zrobić nic złego. Takie rzeczy się zdarzają. - podeszła do niej – Jak masz na imię? - zapyta uśmiechając się do niej serdecznie.
  • Tenten.
  • A ja Temari, miło cię poznać Tenten. Co prawda szkoda że poznałyśmy się w takich okolicznościach ale cóż na to porodzić? - usiadła koło niej i objęła ją ramieniem – Powiesz mi może dlaczego płakałaś?
  • Bo chłopak którego kocham mnie pocałował.
  • Wiesz ja chyba nie rozumiem, normalnie dziewczyny w takich sytuacjach cieszą się jak głupie.
  • To skomplikowane... - opowiedziała jej o całej tej sytuacji, a Temari słuchała i przytakiwała.
  • Teraz rozumiem. Nie zazdroszczę ci, musisz ma niego codziennie patrzeć, przecież jesteście w jednej drużynie.
  • No... A ty? Pewnie masz chłopaka i jesteś w nim za zabój zakochana.
  • No niestety chciałabym tak, ale tak nie jest.
  • Żartujesz? Taka dziewczyna jak ty mogłaby przebierać w facetach.
  • Bo mogłabym ale nie chcę. Nie chcę żadnego.
  • Dlaczego? - zdziwiła się Temari jest strasznie ładna wysoka blondynka o długich zgrabnych nogach. Zupełnie tego nie rozumiała.
  • Bo nie podobają mi się chłopcy. Jestem lesbijką. - powiedziała uśmiechając się do niej przyjaźnie.
  • Aha. Chyba że tak.
  • Posłuchaj mnie, nie warto płakać przez jakiegokolwiek faceta, nawet jeżeli go kochasz. Jesteś za dobrą dziewczyną, jak widać też naiwną i delikatną. Nie daj się! Nie daj się ranić. Widać nie jesteście sobie pisani i basta. Nic na siłę. Za to ty bądź silna.
  • Tak.
  • I głowa do góry! Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, kochanie. I najważniejsze: nigdy nie płacz przez faceta, bo żaden nie jest wart twoich łez skoro je wywołał. Zrozumiano?
  • Tak.
  • To dobrze. Trzymaj się. - powiedziała po czym odwróciła się i poszła w swoją stronę.
   „Chciałabym być taka jak ona. Twarda, pewna siebie, mądra. I chciałabym tak jak ona wiedzieć czego chcę. Takim ludziom jest łatwiej żyć. Zdecydowanie.”

***
Zaćmienie - nie widziałam abyś wcześniej komentowała moje notki, tak więc witam cię na moim blogu :) Cieszę się że przypadł ci do gustu mój pomysł na bloga, oraz jak rozumiem ta mała awangarda czyli związki yuri które się pojawiają. Rzeczywiście mi też obecny wygląd nagłówka średnio odpowiada, dlatego nad nim jeszcze popracuję :) Co do sugestii do dialogów, są słuszne, sama jak przejrzałam kilka ze swoich dialogów zwróciłam na to uwagę, zaczęłam to powoli zmieniać mam nadzieję że pierwsze efekty już są :P Oczywiście zachęcam cię do czytania moich notek, cieszę się że jesteś ciekawa końca. Cieszę się że duża ilość dialogów ci odpowiada, no i oczywiście dziękuje :D (zwłaszcza za życzenie mi powodzenia)

Tamako - no tak, nie ważne jaki, komentarz zawsze być musi xD