Naruto
zapukał do drzwi. Po chwili pojawił się w nich Sasuke.
- I jak powiedziałeś o tym treningu? - zapytał wpuszczając go do środka, tak jak by to go coś obchodziło.
- Tak.
- Naruto, czemu kłamiesz?
- Co?
- Poszedłeś w zupełnie inną stronę niż do Sakury. Już nie mówiąc w jakim momencie „do niej” poszedłeś. Gdzie byłeś?
- Ja musiałem coś przemyśleć.
- „Przynajmniej już nie kłamiesz” Co musiałeś przemyśleć? - zapytał już łagodniej.
- To czy... to za szybko. Nie jestem na to gotowy. - nie musiał się precyzować o co chodzi.
- Nie mogłeś zwyczajnie mi tego powiedzieć?
- No ja...
- Naruto, serio myślałeś że... a właściwie co ty sobie pomyślałeś?
- No ja... nic nie pomyślałem. Ja się zwyczajnie boje.
- Aha, boisz się. A czego jak mógłbym wiedzieć?
- No tego czy to nie... za szybko.
- To już mówiłeś. Jest coś jeszcze? - drążył i nie miał zamiaru mu tego odpuścić.
- Nie.
- Znowu kłamiesz. - zmarszczył brwi Sasuke.
- Ja... nie chcę mówić o co chodzi...
- Ale ty wiesz o tym że i tak to z ciebie wyciągnę, tak?
- Wiem ale na razie nie chcę o tym mówić. - A już na pewno nie chce mówić o tym że zanim ruszył się z tego dachu obiecał Iruce że się z nim nie prześpi, przynajmniej nie dzisiaj... Jaki on w ogóle miał w tym interes?
- Zrobimy sobie przerwę? - zapytał Kakashi przytulając się do Iruki.
- No możemy... W sumie to została nam tylko tamta ściana może ją skończymy i...
- Nie. - Uciął krótko - Najpierw nasz związek – powiedział całując go.
Całował
go jak zawsze. Z tą zachłannością. Przyzwyczaił się już do
niej. Kochał ją. I jego też. Dał się mu położyć na kuchennym
stole a on sam zajął się jego koszulą a raczej jej guziczkami.
Chwilę później ubrania leżały gdzieś na ziemi a Hatake
rozciągał wnętrze Umino.
- Już! - powiedział gdy szarowłosy po raz kolejny trafił w czuły punkt.
Nie
zwlekając dłużej, wyjął z jego wnętrza swoje palce i wszedł w
niego jednym płynnym ruchem, starając się nie sprawić mu bólu.
Poruszali
się szybko doprowadzając siebie do szaleństwa, nie pierwszy raz
zresztą, jednak pierwszy raz w mieszkaniu Kakashiego. Można
powiedzieć że udany początek ich wspólnego mieszkania.
Chwilę
później Iruka doszedł a zaraz po nim jego ukochany.
- Dobra, bierzemy się do roboty. - powiedział Umino podnosząc się ze stołu.
- Kochanie, ty to masz talent do niszczenia miłych chwil.
- Tak, tak, jak to skończymy i składanie nowych mebli też to ci tych miłych chwil psuć nie będę.
- Czyli mam rozumieć że tą pracę mi wynagrodzisz? - zapytał z nadzieją.
- Może, ale dopiero jak to skończymy.
Jak
to się mówi dobra motywacja potrafi zdziałać cuda. Bo już minutę
dłużej Kakashi latał przy ścianie z wałkiem w ręku.
Kiba
od godziny wpatrywał się w sufit. Biała farba przypominała mu o
tęczówkach Nejiego. Ciągle chodziła mu po głowie pewna scena:
„ -
Czy było by źle, jak bym powiedział że tak?
-
Nie, wręcz przeciwnie. Ty też mi się podobasz.”
Potem
całowali się aż nie usłyszeli że wuj i ciotka Nejiego nie
wrócili. Wtedy ten zrobił ewakuacje przez okno i tyle się
widzieli.
Neji
był cudowny, nie bawił się nim, był konkretny ale... w dalszym
ciągu nie może zapomnieć o Naruto. Za długo się w nim kochał
jak widać. Nie potrafił o nim tak szybko zapomnieć. Jednak Hyuuga
mu w tym pomagał, co było dziwne, gdyż wydaje się być osobą
sztywną i twardą, zupełnym typem samotnika. Jednak nie przy Kibie,
przy nim z kolei zachowuje się tak jak by obudził się w nim
instynkt macierzyński.
Lee
otworzył oczy. Sakura w dalszym ciągu przy nim była. Opiekowała
się nim w tym czasie.
- Dlaczego tu jesteś? - zapytał patrząc w jej zielone oczy.
- Po pierwsze dlatego że ktoś się tobą zajmować musi. A po drugie bo jestem ci coś winna po tym co dla mnie zrobiłeś pod czas egzaminu.
- Za to drugie nie musisz mi dziękować, kocham cię Sakura, dla ciebie zrobiłbym wszystko, nawet bym się zabił jak by to było konieczne.
- BAKA! Nawet tak nie mów! - rozkazała.
- Ale kiedy to prawda. Nawet na egzaminie byłem w stanie za ciebie oddać życie. - fakt. Nikt nigdy nie zrobiłby czegoś takiego dla niej.
- Ty mnie naprawdę kochasz. - powiedziała smutno dziewczyna. Nie chciała jego miłości. Ani jego poświęceń dla niej. Ani nawet niego samego.
Cóż
widać jemu życie piszę ten sam los co Tenten.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał.
- Wiesz Shikamaru jesteś całkiem seksowny. - powiedziała Ino.
- Wiesz co? Nie pij już więcej. - powiedział odsuwając od niej kieliszek z sake.
- Oj no daj mi się napić! Nie codziennie jest okazja ku temu.
- No tak nie codziennie twoi starzy zapraszają moich starych na sake...
- i nie codziennie udaje mi się przemycić do pokoju butelkę.
- Ale ty wiesz ze ty nie musisz wszystkiego dzisiaj wypić?
- No co ty głuptasie?! Ty mi w tym pomożesz!
- „Już się ciesze” Jezu jakie kobiety są problematyczne... - spojrzał się na Ino która właśnie rozpuszczała włosy. - Ej co ty robisz? - zapytał kiedy ta zbliżała się do jego ust na niebezpieczną odległość.
Pierwszy
pocałunek Nary. Z koleżanką z drużyny, pijaną w cztery dupy na
dodatek. A jak by tego było mało ktoś na nich patrzył, a
właściwie ktosie. Ich rodzice. No lepiej to już chyba być nie
mogło.
***
Sakuracia - teraz już nie tylko na jego główce, ale na główce Iruki też xD
Zaćmienie - Hm w tym opowiadanku było mało Saska i Narucia ale mam nadzieję że ostatnia scena ci to choć troszkę wynagrodziła. nie będę ci tego spoilerować (przynajmniej nie w komentarzach, ale na GG ^^ ) niestety na razie nie miałam czasu ogarnąć twojego bloga :( ale jak tylko uporam się ze swoimi to na 100% zajrzę
Tamako ;3 - kurczę nie mam ci czego powiedzieć, i tak wszystko wychodzi na GG xD
Trochę za szybko skończyłaś scenę Kakashiego i Iruki, ale poza tym to było dobrze ;3 No nic, jest prawie trzecia w nocy i jakoś średnio chcę mi się myśleć, więc najwyżej napiszę coś więcej na gadu XD
OdpowiedzUsuń