piątek, 10 sierpnia 2012

rozdział 25


  • Ino, czemu tu jesteś? - zapytała zielonooka która cieszyła się w głębi duszy jak diabli że widzi blondynkę.
  • Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda – choć zwlekałam z tym bardzo długo.
  • One się mnożą. Kolejne dzieciaki z Konohy musiały tu zabłądzić.
  • Co wy myślicie?! Ci goście są niebezpieczni! - krzyczał Chuji.
  • To kłopotliwe ale musimy to zrobić - „Dla Ino” dodał w myślach. - Ino odsłoniła się i my faceci musimy jej pomóc, a nie zwiewać.
   „Kiedy on stał się taki obowiązkowy?” zapytała sama siebie Ino. Od kilku dni nie poznawała Shikamaru, był dzielny, odważny, jak nie on, jak by go podmienili w nocy. Od początku egzaminu taki jest, taki inny, lepszy?
  • Przepraszam że was w to wciągnęłam chłopaki. - powiedziała Ino do kolegów z drużyny.
  • Jeśli chcesz możesz odejść grubasie – powiedział ninja dźwięku.
  • Co ta osoba przed chwilą powiedziała? - zapytał jeszcze spokojnie Choji. - Chyba go nie usłyszłem.
   „O nie jest dobrze! Ten temat dla Chujiego to temat tabu...” pomyślał Nara patrząc na przyjaciela.
  • Jeśli to powiesz ponownie... - zaczął go straszyć Choji.
  • Powiedziałem że możesz stąd odejść jeśli chcesz... Ty gruba dupo!
  • NIE JESTEM GRUBY! Jestem dobrze zbudowany! - wrzasnął agresywnie w stronę wroga. - OK rozumiecie że to walka między liściem a dźwiękiem tak? - zapytał kolegów z drużyny.
  • Wasz wybór – rzekł ich przeciwnik.
  • Sakura – powiedziała do niej niebieskooka – uważaj na tych dwóch tam.
   Dziewczyna jej tylko przytaknęła.
   Po tym Chouji zajął się ninja z wioski dźwięku, tym samym który powyzywał go od grubasów.
   Drugi skorzystał z sytuacji i zamieszania z nią związaną i ruszył na śpiącego Uchihe.
  • Nie pozwolę ci – powiedział Nara widząc go – razem możecie być bardzo kłopotliwi. Nimpo, Kage Mane no Jutsu! - powiedział a jego cień ruszył za przeciwnikiem.
  • Moje ciało! - powiedział zamaskowany. Stał w cieniu Shikanaru i będzie tak stał dopóki on go nie puści.
  • Ino ty się zajmij tamtą dziewczyną – poradził jej Nara.
  • Ok Shikamaru. Uważaj na moje ciało. - rzuciła do niego po czym ułożyła ręce do jakiejś pieczęci – Ninpou, Shintereshin no Jutsu! - rzuciła po czym jej ciało padło jak kłoda.
  • Mam cię – złapał upadającą dziewczynę Shika, a wróg zrobił to samo, był teraz jak jego lustrzane odbicie.
  • Kin!
  • Co się stało? - zapytali ją jednocześnie, nie wiedzieli co się z nią dzieje.
  • To koniec. - powiedziała Ino w ciele obcej dziewczyny wyjmując kunai – jeśli się ruszycie ta dziewczyna, Kin zginie. Zostawcie zwój i ruszajcie stąd. Jak odejdziecie dość daleko to ją puszczę.
   „Dlaczego się uśmiechają?” zdziwiło to Ino.
  • Nie! Oni chcą...!
   I zaatakowali blondynkę która znajdowała się w ciele niejakiej Kim.
  • Co jest z nimi? Oni ją zranili – powiedziała cicho niebieskooka nie rozumiejąc zachowania przeciwników.
  • Chcesz zabić koleżankę z drużyny? - zapytał Shikamaru.
  • Jeśli będzie trzeba to tak – powiedział śmiejąc się przy tym szyderczo.
  • To koniec... - powiedział zrezygnowany Nara, nie było już szans.
  • To obrzydliwe! Zwykli malutcy ninja dźwięku. - powiedział Neji który stał razem z Tenten na gałęzi drzewa i patrzył na nich wszystkich z góry. - Uważacie to za chwalebne, znęcanie się nad ninja drugiej klasy?
  • Co? - spojrzeli zdziwieni w górę.
  • To jest drużyna Lee – powiedziała słabo Sakura.
  • Lee! - powiedziała zatroskana Tenten widząc kolegę z drużyny który leżał na ziemi.
  • Wygląda na to że mu się dostało. - stwierdził Neji. - teraz będziecie walczyć z nami.
  • A więc ten gość jest z waszej drużyny? - zapytał wróg wskazując na leżącego Lee.
  • Oberwiecie tak samo jak on! - obiecał im Hyuuga który nie rzucał słów na wiatr. Wraz z tymi słowami w jego oczach pojawił się Byakugan.
   Brunet miał już tam do nich zejść, gdy nagle poczuł bardzo silną czakrę. Nie był głupi, nie miał najmniejszego zamiaru tam schodzić.
  • Widać nie jest mi dane z tobą walczyć – powiedział.
   Przeciwnik nie wiedział o co mu chodzi.
  • Sasuke! Obudziłeś się! - krzyknęła radośnie dziewczyna na jego widok.
   Obudził się, ale nie było z nim tak całkiem w porządku. Z jego ciała wydobywała się czakra. Dziwna czakra, obca, silna, nie należąca z pewnością do Uchihy.
   Bali się go. Z tą mocą wyglądał strasznie.
  • Sakura – powiedział spokojnie, z opuszczoną głową szatyn – kto ci to zrobił? - zapytał.
   To nie był Sasuke. Na jego ciele widniała nie znana pieczęć która się rozrosła na całe ciało. Wyglądał jak by był pokryty w tatuażu.
  • Sasuke, twoje ciało... - powiedziała nie pewnie dziewczyna. Bała się go. Wyglądał naprawdę strasznie z tą pieczęcią i z unoszącą się nad nim czakrą.
   Czarnowłosy uniósł rękę ku górze by zobaczyć o co chodzi dziewczynie. I wtedy dopiero ujrzała w jego oczach jego rodzinny spadek, sharingan. Pierwszy raz widziała go w jego oczach. Teraz naprawdę się go bała, sama nie wiedziała czemu. Nie tylko ona się go bała. Wszyscy patrzyli na chłopaka szeroko otwartymi oczami.
  • Nie martw się. Czuję ogromną siłę wewnątrz mnie. - powiedział po oględzinach swojej ręki. - Czuję się bardzo dobrze. - zapewnił ją. - Sakura, powiedz! Kto cię zranił?! - powiedział agresywnie.
  • Ja. - przyznał się ninja dźwięku bez najmniejszego zastanowienia czy strachu w oczach.
   Spojrzał na niego morderczym wzrokiem, a ten uśmiechnął się szyderczo. Nie wiadomo czy był tak głupi, czy po prostu chciał się zmierzyć ze słynnym Sasuke Uchihą jedynym który przeżył ze swojego klanu.
   Ino otrząsnęła się i wreszcie wróciła do swojego ciała zanim ich pojedynek się zaczął. Stwierdziła że tak będzie dla niej bezpieczniej, przecież ona zawsze dba o swój tyłek. A potem pośpiesznie poszła do swojej drużyny która już czekała na nią, bezpiecznie schowani w krzakach.
   W tym czasie pieczęć na ciele Uchihy rozrosła się i przybrała kolor ognia, dosłownie. Wyglądała tak jak by płonęła. On wyglądał jak by płonął. Po czym pieczęć zgasła i z powrotem przybrała kolor smoły.
  • To jest za wiele jak na nas – powiedział ninja dźwięku który rozpoznał tą pieczęć. To była pieczęć od Orochimaru która dawała moc Sasuke i co za tym idzie była zbyt potężna by z jej posiadaczem walczyć.
  • Nie martw się tym prawie martwym kolesiem – powiedział jego kompan z drużyny. Chciał wykonać swoją misję za wszelką cenę.
  • Przestań! Ty nic nie rozumiesz! - chciał powstrzymać kolegę, on doskonale wiedział że to najwyższy czas się wycofać. Ale do niego to nie docierało.
   Kretyn chciał rozwalić ich wszystkich swoimi strumieniami powietrza. Po tym ataku z zadowoleniem stwierdził:
  • Rozniosło go.
   Po czym za jego plecami usłyszał głos mówiący:
  • Niby kogo?
   Za nim zorientował się co się dzieje już leciał odrzucony na ziemię.
Sasuke udało się uchronić swoja drużynę przed jego atakiem. Odsunął ich w bezpieczne miejsce.
  • Szybki jest – przyznała dziewczyna z dźwięku.
   Sasuke wykonał kilka pieczęci i po chwili w ich stronę leciały ogniste kule. Rozkojarzyło go to i po chwili jego nadgarstki były uwięzione w dłoniach Uchihy.
  • Jesteś tak dumny ze swoich ramion – powiedział wyginając jego ręce do tyłu. Sprawiało mu to przyjemność. To było wręcz chore.
  • Aaa! - coś strzyknęło w jego ramionach.
   To tym rzucił go na ziemię. Wiedział ze o tak nic już nie zrobi.
  • Ze wszystkich z twoich kompanów, zdolnym do walki zostałeś tylko ty – powiedział Sasuke patrząc z szaleństwem w oczach na przeciwnika. - mam nadzieję że z tobą się dłużej zabawię niż z nim.
   „To nie jest Sasuke którego znam” powiedział Naruto który obudził się chwile po Czarnookim, jednak przez samego Sasuke nikt nie zauważył że już nie śpi.    Widział wszystko i nie wierzył w to co widział. „Czy to jest ten sam chłopak który mnie kiedyś całował? Czy to jest ten który potrafił być tak czuły?”
  • Przestań! - rozkazał mu blondyn który zerwał się na równe nogi. Przebiegł kilka metrów które ich dzieliło i przytulił się do jego pleców.
   Zdziwiony popatrzył na niebieskookiego swoim sharinganem.
Z jego niebieskiego oka poleciała łza a twarz była wyrażała smutek. Sasuke nie lubił kiedy młotek był smutny i to się nie zmieniło.
  • Proszę... Przestań – poprawił swoją wypowiedź Naruto. Nie chciał mu się znowu narazić z powodu takiej błahostki jak ostatnio.
   Kolejna łza spłynęła z jego oka, a pieczęć z powrotem przybrała kolor ognia. Powoli zaczęła się kurczyć. W końcu jego ciało wróciło do normy, nawet ta dziwna czakra gdzieś zniknęła.
   Chłopak bezsilnie opadł. Oddychał ciężko. To nie było na jego siły.
  • Sasuke nie możemy cię pokonać, dlatego oddaję ci nasz zwój i proszę cię o to żebyś dał nam odejść.
   Położył go na ziemi i odszedł do swoich przyjaciół by zaraz potem z nimi zniknąć w obłokach dymu. 

***
Dziękuje wszystkim za komentarze :) I w dalszym ciągu zapraszam do komentowania!

Żelek - tym razem mam nadzieję że nie ma wielu błędów :P a jeżeli nawet są to mam nadzieję że pomimo tego treść znośna :P 

Sakurcia - witam cię na tym blogu :) mam nadzieje że notka pojawiła się na tyle szybko że nie nie musiałaś na nią długo czekać 

Tamako ;) - tobie dziękuje za całokształt (co ja się będę rozpisywać i tak sama wiesz za co :* )

Akarumi-chan - mam nadzieję że mój blog w dalszym ciągu ci się podoba i że będziesz jego stałym gościem :)

3 komentarze:

  1. Dilla! No to się doczekałam :D Nie będę się rozpisywać, bo Ci strzeliłam już wszystko wcześniej ;) I szybko choć, bo trzeba wiesz komu ślub planować ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Trafiłam tu przypadkowo. Spodobało mi się. Żeby jednak napisać godny komentarz najpierw muszę ogarnąć całe Twoje opowiadanie:)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://death-note-love-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za powitanie ^^ Notka świetna

    PS.: Nie jestem Sakurcia tylko Sakuracia xD Wszyscy popełniają ten błąd xD

    OdpowiedzUsuń