- Ino, czemu tu jesteś? - zapytała zielonooka która cieszyła się w głębi duszy jak diabli że widzi blondynkę.
- Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda – choć zwlekałam z tym bardzo długo.
- One się mnożą. Kolejne dzieciaki z Konohy musiały tu zabłądzić.
- Co wy myślicie?! Ci goście są niebezpieczni! - krzyczał Chuji.
- To kłopotliwe ale musimy to zrobić - „Dla Ino” dodał w myślach. - Ino odsłoniła się i my faceci musimy jej pomóc, a nie zwiewać.
„Kiedy
on stał się taki obowiązkowy?” zapytała sama siebie Ino. Od
kilku dni nie poznawała Shikamaru, był dzielny, odważny, jak nie
on, jak by go podmienili w nocy. Od początku egzaminu taki jest,
taki inny, lepszy?
- Przepraszam że was w to wciągnęłam chłopaki. - powiedziała Ino do kolegów z drużyny.
- Jeśli chcesz możesz odejść grubasie – powiedział ninja dźwięku.
- Co ta osoba przed chwilą powiedziała? - zapytał jeszcze spokojnie Choji. - Chyba go nie usłyszłem.
„O
nie jest dobrze! Ten temat dla Chujiego to temat tabu...” pomyślał
Nara patrząc na przyjaciela.
- Jeśli to powiesz ponownie... - zaczął go straszyć Choji.
- Powiedziałem że możesz stąd odejść jeśli chcesz... Ty gruba dupo!
- NIE JESTEM GRUBY! Jestem dobrze zbudowany! - wrzasnął agresywnie w stronę wroga. - OK rozumiecie że to walka między liściem a dźwiękiem tak? - zapytał kolegów z drużyny.
- Wasz wybór – rzekł ich przeciwnik.
- Sakura – powiedziała do niej niebieskooka – uważaj na tych dwóch tam.
Dziewczyna
jej tylko przytaknęła.
Po
tym Chouji zajął się ninja z wioski dźwięku, tym samym który
powyzywał go od grubasów.
Drugi
skorzystał z sytuacji i zamieszania z nią związaną i ruszył na
śpiącego Uchihe.
- Nie pozwolę ci – powiedział Nara widząc go – razem możecie być bardzo kłopotliwi. Nimpo, Kage Mane no Jutsu! - powiedział a jego cień ruszył za przeciwnikiem.
- Moje ciało! - powiedział zamaskowany. Stał w cieniu Shikanaru i będzie tak stał dopóki on go nie puści.
- Ino ty się zajmij tamtą dziewczyną – poradził jej Nara.
- Ok Shikamaru. Uważaj na moje ciało. - rzuciła do niego po czym ułożyła ręce do jakiejś pieczęci – Ninpou, Shintereshin no Jutsu! - rzuciła po czym jej ciało padło jak kłoda.
- Mam cię – złapał upadającą dziewczynę Shika, a wróg zrobił to samo, był teraz jak jego lustrzane odbicie.
- Kin!
- Co się stało? - zapytali ją jednocześnie, nie wiedzieli co się z nią dzieje.
- To koniec. - powiedziała Ino w ciele obcej dziewczyny wyjmując kunai – jeśli się ruszycie ta dziewczyna, Kin zginie. Zostawcie zwój i ruszajcie stąd. Jak odejdziecie dość daleko to ją puszczę.
„Dlaczego
się uśmiechają?” zdziwiło to Ino.
- Nie! Oni chcą...!
I
zaatakowali blondynkę która znajdowała się w ciele niejakiej Kim.
- Co jest z nimi? Oni ją zranili – powiedziała cicho niebieskooka nie rozumiejąc zachowania przeciwników.
- Chcesz zabić koleżankę z drużyny? - zapytał Shikamaru.
- Jeśli będzie trzeba to tak – powiedział śmiejąc się przy tym szyderczo.
- To koniec... - powiedział zrezygnowany Nara, nie było już szans.
- To obrzydliwe! Zwykli malutcy ninja dźwięku. - powiedział Neji który stał razem z Tenten na gałęzi drzewa i patrzył na nich wszystkich z góry. - Uważacie to za chwalebne, znęcanie się nad ninja drugiej klasy?
- Co? - spojrzeli zdziwieni w górę.
- To jest drużyna Lee – powiedziała słabo Sakura.
- Lee! - powiedziała zatroskana Tenten widząc kolegę z drużyny który leżał na ziemi.
- Wygląda na to że mu się dostało. - stwierdził Neji. - teraz będziecie walczyć z nami.
- A więc ten gość jest z waszej drużyny? - zapytał wróg wskazując na leżącego Lee.
- Oberwiecie tak samo jak on! - obiecał im Hyuuga który nie rzucał słów na wiatr. Wraz z tymi słowami w jego oczach pojawił się Byakugan.
Brunet
miał już tam do nich zejść, gdy nagle poczuł bardzo silną
czakrę. Nie był głupi, nie miał najmniejszego zamiaru tam
schodzić.
- Widać nie jest mi dane z tobą walczyć – powiedział.
Przeciwnik
nie wiedział o co mu chodzi.
- Sasuke! Obudziłeś się! - krzyknęła radośnie dziewczyna na jego widok.
Obudził
się, ale nie było z nim tak całkiem w porządku. Z jego ciała
wydobywała się czakra. Dziwna czakra, obca, silna, nie należąca z
pewnością do Uchihy.
Bali
się go. Z tą mocą wyglądał strasznie.
- Sakura – powiedział spokojnie, z opuszczoną głową szatyn – kto ci to zrobił? - zapytał.
To
nie był Sasuke. Na jego ciele widniała nie znana pieczęć która
się rozrosła na całe ciało. Wyglądał jak by był pokryty w
tatuażu.
- Sasuke, twoje ciało... - powiedziała nie pewnie dziewczyna. Bała się go. Wyglądał naprawdę strasznie z tą pieczęcią i z unoszącą się nad nim czakrą.
Czarnowłosy
uniósł rękę ku górze by zobaczyć o co chodzi dziewczynie. I
wtedy dopiero ujrzała w jego oczach jego rodzinny spadek, sharingan.
Pierwszy raz widziała go w jego oczach. Teraz naprawdę się go
bała, sama nie wiedziała czemu. Nie tylko ona się go bała.
Wszyscy patrzyli na chłopaka szeroko otwartymi oczami.
- Nie martw się. Czuję ogromną siłę wewnątrz mnie. - powiedział po oględzinach swojej ręki. - Czuję się bardzo dobrze. - zapewnił ją. - Sakura, powiedz! Kto cię zranił?! - powiedział agresywnie.
- Ja. - przyznał się ninja dźwięku bez najmniejszego zastanowienia czy strachu w oczach.
Spojrzał
na niego morderczym wzrokiem, a ten uśmiechnął się szyderczo. Nie
wiadomo czy był tak głupi, czy po prostu chciał się zmierzyć ze
słynnym Sasuke Uchihą jedynym który przeżył ze swojego klanu.
Ino
otrząsnęła się i wreszcie wróciła do swojego ciała zanim ich
pojedynek się zaczął. Stwierdziła że tak będzie dla niej
bezpieczniej, przecież ona zawsze dba o swój tyłek. A potem
pośpiesznie poszła do swojej drużyny która już czekała na nią,
bezpiecznie schowani w krzakach.
W
tym czasie pieczęć na ciele Uchihy rozrosła się i przybrała
kolor ognia, dosłownie. Wyglądała tak jak by płonęła. On
wyglądał jak by płonął. Po czym pieczęć zgasła i z powrotem
przybrała kolor smoły.
- To jest za wiele jak na nas – powiedział ninja dźwięku który rozpoznał tą pieczęć. To była pieczęć od Orochimaru która dawała moc Sasuke i co za tym idzie była zbyt potężna by z jej posiadaczem walczyć.
- Nie martw się tym prawie martwym kolesiem – powiedział jego kompan z drużyny. Chciał wykonać swoją misję za wszelką cenę.
- Przestań! Ty nic nie rozumiesz! - chciał powstrzymać kolegę, on doskonale wiedział że to najwyższy czas się wycofać. Ale do niego to nie docierało.
Kretyn
chciał rozwalić ich wszystkich swoimi strumieniami powietrza. Po
tym ataku z zadowoleniem stwierdził:
- Rozniosło go.
Po
czym za jego plecami usłyszał głos mówiący:
- Niby kogo?
Za
nim zorientował się co się dzieje już leciał odrzucony na
ziemię.
Sasuke
udało się uchronić swoja drużynę przed jego atakiem. Odsunął
ich w bezpieczne miejsce.
- Szybki jest – przyznała dziewczyna z dźwięku.
Sasuke
wykonał kilka pieczęci i po chwili w ich stronę leciały ogniste
kule. Rozkojarzyło go to i po chwili jego nadgarstki były uwięzione
w dłoniach Uchihy.
- Jesteś tak dumny ze swoich ramion – powiedział wyginając jego ręce do tyłu. Sprawiało mu to przyjemność. To było wręcz chore.
- Aaa! - coś strzyknęło w jego ramionach.
To
tym rzucił go na ziemię. Wiedział ze o tak nic już nie zrobi.
- Ze wszystkich z twoich kompanów, zdolnym do walki zostałeś tylko ty – powiedział Sasuke patrząc z szaleństwem w oczach na przeciwnika. - mam nadzieję że z tobą się dłużej zabawię niż z nim.
„To
nie jest Sasuke którego znam” powiedział Naruto który obudził
się chwile po Czarnookim, jednak przez samego Sasuke nikt nie
zauważył że już nie śpi. Widział wszystko i nie wierzył w to
co widział. „Czy to jest ten sam chłopak który mnie kiedyś
całował? Czy to jest ten który potrafił być tak czuły?”
- Przestań! - rozkazał mu blondyn który zerwał się na równe nogi. Przebiegł kilka metrów które ich dzieliło i przytulił się do jego pleców.
Zdziwiony
popatrzył na niebieskookiego swoim sharinganem.
Z
jego niebieskiego oka poleciała łza a twarz była wyrażała
smutek. Sasuke nie lubił kiedy młotek był smutny i to się nie
zmieniło.
- Proszę... Przestań – poprawił swoją wypowiedź Naruto. Nie chciał mu się znowu narazić z powodu takiej błahostki jak ostatnio.
Kolejna
łza spłynęła z jego oka, a pieczęć z powrotem przybrała kolor
ognia. Powoli zaczęła się kurczyć. W końcu jego ciało wróciło
do normy, nawet ta dziwna czakra gdzieś zniknęła.
Chłopak
bezsilnie opadł. Oddychał ciężko. To nie było na jego siły.
- Sasuke nie możemy cię pokonać, dlatego oddaję ci nasz zwój i proszę cię o to żebyś dał nam odejść.
Położył
go na ziemi i odszedł do swoich przyjaciół by zaraz potem z nimi
zniknąć w obłokach dymu.
***
Dziękuje wszystkim za komentarze :) I w dalszym ciągu zapraszam do komentowania!
Żelek - tym razem mam nadzieję że nie ma wielu błędów :P a jeżeli nawet są to mam nadzieję że pomimo tego treść znośna :P
Sakurcia - witam cię na tym blogu :) mam nadzieje że notka pojawiła się na tyle szybko że nie nie musiałaś na nią długo czekać
Tamako ;) - tobie dziękuje za całokształt (co ja się będę rozpisywać i tak sama wiesz za co :* )
Akarumi-chan - mam nadzieję że mój blog w dalszym ciągu ci się podoba i że będziesz jego stałym gościem :)
***
Dziękuje wszystkim za komentarze :) I w dalszym ciągu zapraszam do komentowania!
Żelek - tym razem mam nadzieję że nie ma wielu błędów :P a jeżeli nawet są to mam nadzieję że pomimo tego treść znośna :P
Sakurcia - witam cię na tym blogu :) mam nadzieje że notka pojawiła się na tyle szybko że nie nie musiałaś na nią długo czekać
Tamako ;) - tobie dziękuje za całokształt (co ja się będę rozpisywać i tak sama wiesz za co :* )
Akarumi-chan - mam nadzieję że mój blog w dalszym ciągu ci się podoba i że będziesz jego stałym gościem :)
Dilla! No to się doczekałam :D Nie będę się rozpisywać, bo Ci strzeliłam już wszystko wcześniej ;) I szybko choć, bo trzeba wiesz komu ślub planować ;3
OdpowiedzUsuńWitaj! Trafiłam tu przypadkowo. Spodobało mi się. Żeby jednak napisać godny komentarz najpierw muszę ogarnąć całe Twoje opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://death-note-love-yaoi.blogspot.com/
Dzięki za powitanie ^^ Notka świetna
OdpowiedzUsuńPS.: Nie jestem Sakurcia tylko Sakuracia xD Wszyscy popełniają ten błąd xD