- Wiesz jaki jest nasz problem?
- No? - zapytał mnie z nad jakiejś kartki.
- Taki że od jakiegoś czasu, ty śpisz z piłką od kosza, a nie ze mną! - wkurwiłem się i wstałem.
Pierwszy raz odkąd zaczął się rok szkolny, jestem u niego. A on? Wymyśla stragedie na następny mecz. No szlak mnie jasny trafi, ja nie będę tak się bawił.
- Sasuke, wiesz że to ważny mecz. Zaczyna się sezon...
- i w ogóle jesteś zajęty i dlatego nie masz na mnie czasu.
- Sasuke...
- Nie Neji, przemyśl to sobie. Bo ja nie mam zamiaru się tak bawić...
(zmiana narratora)
- I jak ci miną dzień? - zapytał Kakashi wchodząc do mieszkania, w którym od godziny siedziałem i sprawdzałem kartkówki.
- Twoja klasa to humanistyczni idioci. Właśnie sprawdzam ich kartkówki, wszystko pokreślone na czerwono. Mylą im się postaci historyczne, nie uczą się dat, robią nawet błędy ortograficzne. Jak oni zdali to jest zagadka...
- Aż tak źle? - zapytał obojętnym głosem, siadając na krzesle obok.
- Beznadziejnie. A tobie jak minął?
- Wstawiłem dzisiaj dwadzieścia-pięć pał... - upił łyk z mojego kupka.
- Której klasie?
- Twojej skarbie.
Zbliżył się do w celu pocałowania mnie. O co to, to nie. Najpierw praca.
- Za co?
- Sprawdziłem prace domowe, zapytałem pięć osób, za aktywność na lekcji też wstawiłem...
- Aż tak źle?
- Tak, w twojej klasie są sami humaniści. Źle podstawiają wzory, mają problemy z obliczeniami, kompletnie nie rozumieją...
- Bardzo śmieszne...
- No widzisz a mnie nie bawi. - dopił całkiem moją kawę...
(zmiana narratora)
- Wróciłem! - wkurwiony na dodatek.
- Sasuke? Tak szybko? - zapytał Deidara, wychodząc spod mojego brata. Chyba im coś przerwałem... - Miałeś być u Nejiego. - tak, i miałem tez nadzieję robić z nim to co wy teraz...
- Ale wróciłem.
- Coś się stało? - zapytał Itachi, teraz on udaje stroskanego opiekuna. Zajebiście...
- Nic - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Sasuke... - zaczął spokojnie Deidara.
- NIE CHCĘ O TYM GADAĆ! - i wszedłem do swojego pokoju.
Nic mi nie zrobili, i starają się jak mogą zastąpić mi rodziców. Ale czasami, wywiózłbym ich na Syberię. Co poradzić? Chyba to przez mój charakter i Nejiego...
(zmiana narratora, kilka minut wcześniej)
- Itachi! - wreszcie wrócił. Podbiegłem do drzwi i pocałowałem go czule na przywitanie.
Przytulił mnie w talii.
- Stęskniłem się. - przyznał.
- Ja też...
Jesteśmy ze sobą już trzy lata, a nadal czuję się jak by to był dopiero początek. Kłócimy się, nie odzywamy sie do siebie, a potem godzimy się w łóżku. Lubię te nasze cykle i lubię sie z nim kłócić, skoro wiem jak to się wszystko skończy. Tak mi jest bardzo dobrze.
Zaniósł mnie na rękach na kanapę w salonie. Całował mnie wszędzie. Co z tego że przed chwilą wrócił z pracy. Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie był zmęczony.
Bawiliśmy już się ze sobą świetnie, zacząłem już nawet zdejmować z niego koszulę, ale...
- Wróciłem!
(...)
- Coś jest z nim nie tak. - powiedziałem krojąc warzywa.
- Deidara, hormony mu buzują i tyle. Pewnie pokłócił się z tym swoim chłopakiem i tyle... - zapalił papierosa.
- No może i się pokłócili - przestałem kroić - ale może warto się dowiedzieć? Może to coś poważnego?
- No nie mów mi, że masz zamiar wtrącać się w prywatne sprawy mojego młodszego brata? - zapytał mnie zza swoich okularów.
- Sam nie wiem...
(zmiana narratora)
- Powinniśmy to robić częściej...
- Co lądować w łóżku?
- Nie kłócić się o nasze klasy - powiedział z sarkazmem - jasne że lądować w łóżku. Z tobą - zamruczał mi do ucha.
- Puść mnie, muszę jeszcze sprawdzić te wypociny twojej klasy...
- Boże Iruka, czy ty nawet pracę musisz wnosić do naszego łóżka...
(zmiana narratora)
Puk, puk.
- Otworzę. - wstałem od obiadu.
To on.
- Czego chcesz? - zapytałem obojętnie, opierając się o framugę drzwi.
- Chciałem cię przeprosić. - Spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi białymi oczami. - To dla ciebie. - wyjął zza pleców trzy białe róże.
- Czy ja wyglądam na dziewczynę? - zapytałem, choć tak naprawdę byłem zadowolony z prezentu.
- Nie, i właśnie dlatego cie kocham. - podszedł do mnie bliżej i pocałował na zgodę.
(zmiana narratora)
- Itachi miałeś racje. - powiedziałem patrząc na nich zza ściany.
- Tak? - udał zdziwionego.
***
Bardzo krótki rozdział, wiem :/ ale postaram się jeszcze przed weekendem coś tu wam wstawić ;)
Nie wiem co za kretyn podpowiedział ci tekst "(zmiana narratora)" ale go zwolnij. W trybie natychmiastowym. Albo zwykła przerwa albo gwiazdki czy to tam sobie wymyślisz, ale na litość boską, nie to!
OdpowiedzUsuńEj, dziewczyno! Można się w tym pogubić, zmieniasz narratorów za często i nie dajesz na początku żadnego wyraźnego znaku, o których bohaterach będziesz pisała. Postaraj się nad tym popracować, bo historia jest całkiem ciekawa, ale miesza się w głowie przy czytaniu.
OdpowiedzUsuń