piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 11

(Shikamaru)
   Siedzimy u niego w domu. Oglądamy jakiś film kryminalny, niby dobry ale jakoś mnie nie wciągnął. Kankuro zaś gapi się jak zaczarowany w ekran. 
- Jak myślisz, kto go zabił?
   Wzruszyłem ramionami.
- Shikamaru co jest? - zapytał i zastopował film.
- O nic... 
- A tak poważnie?

/Dwa dni wcześniej/

- Shikamaru, a może... no wiesz...? - zapytał szepcząc mi do ucha.
   Siedziałem u niego na kolanach, a jego ręka stanowczo za bardzo wchodziła mi pod bluzkę.
- Kankuro... - westchnąłem, to takie problematyczne - Nie...
   Kankuro który całował mnie po szyi natychmiastowo przestał. 
- Czemu? Inne pary...
- Ale my nie musimy. - powiedziałem i zszedłem z jego kolan.  
- Shikamaru, dlaczego? - patrzył na mnie wzrokiem zbitego szczeniaka. 
- Bo nie chce. Nie uważasz ze to za szybko?
    Przygryzł wargi. 
- Ale my się kochamy... - zaczął się znowu do mnie skradać, a ja się odsuwać. 
- Jeśli mnie naprawdę kochasz, to poczekasz aż będę gotowy. - powiedziałem.
   Kankuro się to nie podobało za bardzo i było to widać, jednak jakoś to zaakceptował i oparł się o kanapę. 

/Teraz/

- Chodzi ci o moje zachowanie w środę? - zapytał.
   Spuściłem wzrok. 
- Ciągle o tym myślę. - przyznałem.
- Niepotrzebnie. 
- Ale Kankuro to wyszło jakby mi nie zależało, czy coś... - patrzyłem w dół, ale wiedziałem że był dość zdziwiony. 
- Shikamaru, nic się nie stało, ja tak sobie nie pomyślałem.
   On sobie nic nie pomyślał, a ja czuje się jakbym zrobił naprawdę duży błąd...
- Kankuro, przepraszam.
- To nie twoja wina! Masz racje, to za szybko! W ogóle nie powinienem ci tego był proponować...
   Nastała cisza, a atmosfera zrobiła się taka gęsta ze można by ją było pokroić...
- Pójdę już. - wstałem.
- Zaczekaj, chociaż dokończmy film!
- Nie, nie mam ochoty. Cześć... - powiedziałem i wyszedłem. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Deidara)
- Deidara, gdzie jest moja granatowa koszula?! - zawołał Itachi. 
- W szafie w naszej sypialni, a po co ci? - zapytałem. 
   Wszedłem do domu. Siedziałem pół dnia na wykładach po czym poszedłem na zakupy. Jestem padnięty i jedyne o czym maże to ciepła herbata, kocyk i może jakaś książka. A tu...
- Jadę na delegację, muszę się pakować. 
- Na ile? - zapytałem odstawiając torby na blat. 
- Tydzień. - spochmurniałem. - Znalazłem. - Oznajmił. 
- Super... - prychnąłem. 
   Znowu będę sam. Pewnie zupełnie zapomniał o moich urodzinach... 
- Kiedy dokładnie wrócisz? - zapytałem z nadzieją. 
- W sobotę. Dzisiaj wyjeżdżamy. 
- Dzisiaj? - teraz to dopiero zrobiła mi się smutno. 
   Są takie momenty że nienawidzę jego pracy, normalnie nienawidzę. 
- Nawet nie zauważysz, kiedy wrócę. - obiecał. 
   No nie wiem czy można nie zauważyć nieobecności własnego chłopaka na swoich urodzinach... 
   Blado się do niego uśmiechnąłem, a on dał mi buziaka w policzek na pożegnanie. 
- Masz wszystko?
- Tak. Rozchmurz się. 
   Przytuliłem się do niego, po czym on wyswobodził się z moich objęć i wyszedł z domu. Zamknąłem za nim drzwi, oparłem się o nie i zjechałem na dół. Rozpłakałem się. Skuliłem się  tak bardzo jak tylko było to możliwe i rozkleiłem się już całkiem.
   Znowu to samo! Pewnie zupełnie zapomniał o tym i przypomni sobie o moich urodzinach tydzień po nich, albo w ich dzień i wyśle mi sms-a z jakimś tandetnym tekstem... 
   Wytarłem oczy i wstałem. Trzeba zrobić obiad, Sasuke wrócił ze szpitala i trzeba będzie się nim zająć. Zacznę od zrobienia obiadu...
   
   Godzinę później do domu wrócił Sasuke. 
- Cześć... - przywitał się ze mną - Gdzie Itachi? - zapytał.
- Pojechał na delegację. - powiedziałem ponurym tonem krojąc warzywa. 
- Jak to? Znowu?! 
- Sasuke, zrozum. To jego praca, na tym to polega, on jest przecież dziennikarzem...
- Deidara?! Od września on nie robi nic innego tylko ciągle na delegacje jeździ! A jak już nie jeździ, to siedzi do późna w pracy! 
   A tak się dobrze trzymałem...
 - Deidara ty płaczesz? - podszedł do mnie - Deidara? - podszedł do mnie, a ja go mocno przytuliłem.
   Co ja na to poradzę że zwyczajnie potrzebuję teraz się komuś wypłakać w rękaw?
- Sasuke, przepraszam. - ogarnąłem się. 
- Za co? - spojrzał na mnie z politowaniem - Za to że już masz tego dosyć i zwyczajnie chcesz się wypłakać? Z resztą jestem ci coś winien, ty siedziałeś ze mną kilka godzin i dzielnie słuchałeś jakie to Neji jest zły. - uśmiechnąłem się. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
- Kochanie co robisz? - zapytał się mnie Kakashi. 
- Sprawdzam klasówki. 
- Mojej klasy?
- Nie... Kurenai... 
- O...
   Spojrzałem na niego. Wyszedł spod prysznica, kropelki wody spływały mu po nogach. Jego szare włosy były całe mokre, a wycierał je granatowym ręcznikiem. 
- Co? - zapytał.
- Nic... po prostu, ładnie ci tak... - zarumieniłem się po czym wróciłem do sprawdzania prac. 
- Dzięki...- podszedł do lodówki i wyjął mleko. 
- Nie pij z gwinta. 
- To końcówka... 
   Pokręciłem głową. Taki właśnie jest Kakashi.
   Swoją drogą jest też nieodpowiedzialnym lekkoduchem, oddanym przyjacielem i dobrym kochankiem. A i na dodatek strasznym śpiochem który nie umie gotować. 
- Iruka, musimy porozmawiać... - powiedział i usiadł naprzeciwko.
- Tak? - właśnie skończyłem sprawdzać i chowałem je go teczki. 
   Westchnął. 
- Cholera, jak mam ci to powiedzieć...
   Już wiem ze to coś poważnego. 
- Kakashi, o co chodzi? - zapytałem.
- Ale obiecaj mi że nie zrobisz niczego głupiego, ok?
   Pokiwałem twierdząco głową. Zacząłem naprawdę bać się o co chodzi. 
- O Boże ty jesteś na coś chory, tak?! To uleczalne? Potrzebna będzie krew? Szpik? Serce?! Wątroba?!
- Iruka nie jestem chory, uspokój się i usiądź! 
   Zamurowało mnie. On w zasadzie nigdy nie podnosi głosu, nawet na lekcjach jak ucisza klasę zdarza mu się to rzadko robić. 
- To o co chodzi?
- Iruka ja... mam dziecko...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Kiba)
   Hana jest tak irytującą starszą siostrą jak tylko się da. Jest taka zarozumiała, wszystko wie lepiej i w ogóle... A najgorsze jest wtedy kiedy schodzi nam się na homoseksualizm. Tak, wtedy jest najgorzej. Ona jest homofobką do szpiku kości, nie wyobrażam sobie tego jakby się dowiedziała o mnie i Naruto... 
- Kiba? Możemy porozmawiać? - zapytała Hana.
   Spojrzałem na nią. Ona chce ze mną rozmawiać? Coś się święci...
- O czym? - odwróciłem się w jej stronę. 
- Masz kogoś? - zapytała bezpośrednio. 
   Wywaliłem oczy. Moja siostra pyta się mnie o takie rzeczy! I co ja mam jej powiedzieć? "Tak mam", ale wtedy się mnie zapyta kto to... A z kolei jak powiem ze nie, to wtedy wyjdzie na to że nie traktuję Naruto poważnie...
  Co ja mam jej powiedzieć...? Zrezygnowany westchnąłem. 
- Tak mam kogoś...
   Pokiwała głową.
- To Naruto, prawda? 
   Zesztywniałem. Co mam zrobić? Co mam jej powiedzieć?! Skąd ona to do cholery wie?! Sam jej powiedział? Nie nie zrobiłby mi tego... Czytała moje wiadomości? Możliwe... 
   W końcu trzeba coś jej powiedzieć, nie? Ale jak, jak mi język stanął w gardle? 
   Pokiwałem twierdząco głowową. Ona wstała i wyszła z pokoju zostawiając mnie samemu sobie. 
   Super...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Iruka)
   Nie wierzyłem własnym uszom. 
- J-jak to masz dziecko? Z kim do cholery? Zdradziłeś mnie?!
- Nie zdradziłem cię. 
- To skąd to dziecko?! - warknąłem. 
   Westchnął. On chyba tylko to potrafi robić. Wzdychać i się lenić.
- Nie zawsze podobali mi się chłopcy, ok? Znaczy kiedyś nie wiedziałem że mi się oni w ogóle podobają i próbowałem z dziewczynami, rozumiesz?
- Kiedy to się stało? - zapytałem słabo.
- W pierwszej liceum...
   Dobra, nie znaliśmy się wtedy...
- I nie wiedziałeś nic o tym?
- Nie. Samui, bo tak tej dziewczynie na imię wyprowadziła się niedługo po tym. Dowiedziałem się o tym tydzień temu... - i nic mi nie powiedział... - i to tylko dlatego ze ona nie żyje. 
   Teraz to dopiero oniemiałem. 
- Jezu to straszne! Kto się teraz zajmie tym dzieckiem?! 
- No właśnie... Iruka, ja tak jakby jestem jej jedynym krewnym, w dodatku ojcem. Rodzina Samui wyrzekła się jej, a jej dziecko to od początku był niechcianym problemem... Krótko mówiąc jeśli ja się nią nie zaopiekuje to trafi do domu dziecka...
   Moje oczy zaszkliły się. 
- To straszne... - powiedziałem - Kakashi nie możemy do tego dopuścić! Ja sam wychowywałem się w takim domu i wiem jaki to jest straszny los! A to dziecko ma pewnie z siedem lat i jest świadome. Będzie wiedzieć że jest niechciane, niekochane...
- Iruka, zgodzisz się ją wziąć do nas? 
- A mam inne wyjście? - uśmiechnąłem się - Chwila, czy ty powiedziałeś "ją"?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co myślicie o tym? Kakashi ma dziecko, Hana nie wiadomo skąd wie o Kibie i Naruto i co będzie z Shikamaru i Kankuro? Jak myślicie i co o tym sądzicie? PISZCIE! 
A ja tym czasem odpowiem na wasze komentarze :D

Mikoto - sempai - tobie jedynej odpowiedziałam pod poprzednim postem, pod twoim komentarzem, tak więc nie będę pisała drugi raz  :)

Domino Kamani - Droga Domino, jakże mi miło że jednak odnalazłaś adres mojego bloga xD cieszę się że opowiadanie cię wciągnęło, jednak wiem że moje sceny łóżkowe pozostawiają wiele do życzenia (lekko mówiąc) i obiecuję że coś z tym zrobię xD I oczywiście mogę cię informować o nowych notkach tylko napisz mi proszę gdzie? Na blogu? 

Gizi - mówisz że u ciebie jest kiepsko z myciem naczyń? xD zobaczysz co się będzie działo teraz w mieszkaniu Iruki i Kakashiego kiedy wezmą do siebie małą sierotkę xD A jeśli chodzi o Gaarę i Sai'a... (cenzura! Ta odpowiedź zawiera spoiler! xD) No i teraz już wiesz jak to będzie xD


4 komentarze:

  1. Kakashi ma dziecko. no to swietnie:) i to do tego jeszcze dziewczynke:D. ciekawe jak to wszystko pogodzi Iruka. I pomiedzy Shikamaru i Kankuro sie psuje...
    szczerze. To szkoda mi Deidary... wiem! ja mu zlorze zyczenia na urodziny, tylko musisz powiedziec kiedy dokladnie je ma:)

    nawet nie chce sobie wyobrazac co oni beda mieli jezeli bedzie to dziecko.
    Gaara i Sai beda robic (cenzura)? o to swietniexD
    Gizi

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    rozdział wspaniały, Hana wie o Kibie i Naruto, oby nie zrobiła nic głupiego... Kakshi ma córkę, ciekawe jak teraz będzie wyglądał jego związek z Iruką..., Itachi ponownie w delegacji, aby nie zapomniał o urodzinach Deidary i zrobił mu jakąś niespodziankę, może romantyczna kolacja?
    Weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,

    K-k-kurde, że co??
    Dziecko... tym mnie zaskoczyłaś. Cieszę się, że będzie więcej Garry i Saiego. ;)

    Ciekawe co Hana zrobi z Kibą...

    Itachi w delegacji... o j wiem co można tam robić. Na przykład taki ładny burdel założyć, czy coś.

    Sasuke ma wreszcie wyjść z tego szpitala. (Żeby robić ucieszne rzeczy z Nejim)

    Shikamaru jest nieśmiały, ale to dobrze, bo dodaje pikanterii i napięcia!

    Byłabym oczywiście zadowolona, gdyby rozdziały były odrobinkę dłuższe...
    Tak ciekawie to się czyta, chce się pochłniać to, a potem bum! Okazuje się, że koniec rozdziału i zrowu mója sadystyczna strona się ujawnia... Na serio parę razy wręcz groziłam autorom. Ale potem okazywało się, że po piętnastu minutach jest nowa notka ;) XD.
    Dla ciebie będę szykować pokój bez klamek, ketchup, siekiere, klawiature (zamewniam cię, że nie do pisania) i laptopa, żeby były napisane przynajmniej dziesięć rozdziłów! ;)

    Niestety moje lenistwo jes wielkie i nie chciało mi się logować, ale to ja, czyli MIKOTO-SEMPAI!

    Pozdrawiam, Mikoto :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Yo ;D Notka ciekawa i to bardzo, Kakash ma dzicko a Iruka zgodził się nią zająć, jak dla mnie to teraz będą już normalną rodziną xD Współczuje Deidarze ale Sasek sie bardzo dobrze zachował w tej sytuacji. Podoba mi się, nie moge się doczekac na next, ciekawi mnie skąd Hana dowiedziała się o Kibie xD
    Możesz mnie informować u mnie w komentarzach ;D
    Mianowałam twojego bloga do nagrody Libster Award
    http://tajemnice-klanu-nara.blog.pl/2013/02/09/libster-award-2/

    OdpowiedzUsuń