niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 5

   Dopasowując się do waszych komentarzy i rad wprowadzam (znowu) małą zmianę. To tak, jako że niektóre wątki proszą się o pisanie w narracji trzecioosobowej, a niektóre w pierwszoosobowej to tam gdzie będę chciała by dany bohater opowiadał będę pisała nad "przerywnikiem" imię narratora, jeśli się ono nie pojawi oznacza to że narracja jest trzecioosobowa. Dziękuje za przeczytanie :)
~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.
- Kochanie zrobiłem obiad! - powiedział dumnie Iruka wychodząc z kuchni. 
- Taa? Co dzisiaj? - zapytał Kakashi leżąc na kanapie przed telewizorem i zmieniając kanały pilotem.
   Iruka kiedy tylko zobaczył tak swojego faceta myślał że zaraz oszaleje.
- Klasówki miałeś sprawdzać a nie przed telewizorem się obijać!
- Ale kochanie te wypociny twojej klasy są...
- Zamilcz! Za to ci właśnie płacą!
   Kakashi westchnął, naprawdę nie wie za co go spotkał taki los jak mieszkanie z Umimo. A nie jednak wie, za miłość i średnio trzy orgazmy w tygodniu. 
- Dobrze zajmę się tym po obiedzie. 
- Dlaczego ty zostałeś nauczycielem to ja nie wiem. - "A gdybym ja to wiedział..." - Nakryj do stołu w jadalni. - poprosił. 
- W jadalni? Mamy dzisiaj jakiś gości o których zapomniałem?
- No nie mów mi że zapomniałeś?! - wkurzył się.
   Hatake zgłupiał. Rozejrzał się dookoła. Jakby mieszkanie było posprzątane. I Iruka się tak jakoś odświętnie ubrał, kupił wino i postawił świeczki na stole...
- O cholera, to dzisiaj. - przyłożył sobie rękę do ust. - Kochanie ja...
- ZAPOMNIAŁEŚ?! Okrągłe pięć lat, pięć lat! Znoszenia twoich odchyleń psychicznych, lenistwa, bałaganiarstwa, braku odpowiedzialności...
- Chyba zupa ci się przypala. 
   Iruka posłał mu mordercze spojrzenie. 
- I bardzo dobrze dla takiego typa jak ty to i tak za dobre! 
   Kakashi już wiedział że czekają go ciężkie dni. 

(kilka godzin później)

- Kochanie ja...
- Nie mów do mnie kochanie! 
- Dobrze, Iruka przepraszam. Zapomniałem, na śmierć o naszej rocznicy. Wiesz że na ogół ci mi się to nie zdarza... 
   Umimo spojrzał na niego z ironią. 
- Bo ustawiam przypomnienie w telefonie! - "A no racja" - Tak naprawdę ty nigdy nie pamiętasz o naszych rocznicach, nigdy! Ani o moich urodzinach, a ja o twoich zawsze! 
   Kakashi spuścił wzrok. To co teraz mówił Umimo, to sama prawda. Największym jego sukcesem jest to że udało mu sie kupić prezent na czas. 
- Cieszmy sie że chociaż o świętach pamiętasz...
   Prychnął.
- Zgoda? - zapytał Hatake. 
- Zgoda ale masz coś z tym zrobisz. Ale ty śpisz na kanapie!
- Co? No rocznice to my zawsze spędzaliśmy w łóżku i...
- Ta tradycja zostaje zawieszona na czas do kiedy wreszcie będziesz pamiętać o takich rzeczach! - powiedział po czym dał swojemu facetowi w policzek.
- Tylko tyle? - zapytał rozczarowany, szybko tego pożałował kiedy dostał od Iruki po głowie. 
- Ciesz się że nie wałkiem. A i pamiętaj o klasówkach które miałeś sprawdzić po obiedzie. 

~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.

   Shikamaru wyszedł od Kankuro. Skłamał mu że musi być w domu bo go mama o to prosiła. To było dużo bardziej proste niż rozmowa z nim i dużo bardziej mniej problematyczne. 
   Nara miał jednak podły humor. Mogło się dziś coś pomiędzy nimi wydarzyć. Przecież się kochali, ale nie. Bo żaden nie potrafił tego zacząć. Usiadł na swoim łóżku i zwyczajnie się rozpłakał. 
   Tamtego wieczoru płakał długo. Nie zrobił lekcji, nie zjadł obiadu, nie wychodził z psem, kompletnie nic. Jakby go w ogóle w domu nie było. Nie potrafił sobie wybaczyć że pomimo idealnych do tego warunków nic się nie stało. Że w dalszym ciągu są tylko przyjaciółmi i że nawet nie starał się tego zmienić.
   W końcu się ogarnął, chciał do niego zadzwonić ale Kankuro go ubiegł.  
- Hej. - powiedział przez telefon. 
- Hej.
- Wyjrzyj za okno?
- Wyjrzyj za co...? KANKURO?! 
   Podbiegł do okna i je otworzył.
- Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś? 
- To nie ma naprawdę najmniejszego znaczenia. 
   Powiedział po czym spojrzał Narze prosto w oczy.
- Kocham cię i nie mam zamiaru odpuścić, zwłaszcza teraz jak wiem że ty też mnie kochasz... Chcesz... ze mną być?
   Właśnie wtedy Shikamaru zemdlał.


~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.~~.
(Sasuke)
- Sasuke co się stało? - zapytał Deidara kiedy Neji wyszedł z ich mieszkania. 
      Wszedłem do kuchni i od razu te jego pytania...
- Zerwaliśmy. - powiedziałem i poszedłem napić się soku. 
- Co? - Itachi oderwał oczy od gazety. - Dlaczego?
- Czy to ważne? Zwyczajnie ze mną zerwał i tyle, jak nie on to będzie następny. 
   Deidara spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Czy ja naprawdę robię jakieś domowe show?
- Ale tak wam się dobrze...
- Nie. - przerwałem - W ogóle nam się nie układało. To musiało nastąpić i nastąpiło. Trudno trzeba żyć dalej. - upiłem kolejny łyk soku. 
- Sasuke nie kłam. - powiedział Itachi.
   Starszy wstał i podszedł do mnie.
- Nie musisz udawać. 
- Itachi... - czy on mnie musi aż tak dobrze znać? Serio?
   Czemu on zawsze wie kiedy mam ochotę płakać lub być sam? Dlaczego on zna mnie lepiej niż ja sam?
- O Sasuke,  to jeszcze nic staraconego. Możesz go jeszcze odzyskać! - pocieszał mnie Deidara.
- Właśnie.
- Nie, nie chce. - spojrzałem na nich - Chce zmienić szkołę. 
   Ja już postanowiłem, Wiem czego chce i wiem również że nie dam rady chodzić z Nejim do jednej szkoły. Kocham go, a pomimo tego potrafiłem go tak traktować. Zależy mi na nim, ale i tak nie mam zamiaru o niego walczyć. Co to to nie! Zerwał za mną i tyle, trudno. Nie tylko mi się coś takiego zdarzyło. 
- Sasuke, chcesz się przenieść z powodu...?
- Nie! On nie ma z tym nic wspólnego. - skłamałem, to głupie - Po prostu chce. 
   Spojrzeli na mnie jak na dziecko któremu trzeba wytłumaczyć że nie może mieć braciszka czy siostrzyczki. 
- W środku semestru to zły pomysł. Pomyślimy w następnym. - obiecał mi brat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz